Szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn wykorzystuje obozy na Białorusi do przeszkolenia i przerzutu swoich najemników do krajów afrykańskich. Według Centrum Oporu Narodowego Ukrainy kolejny samolot z wagnerowcami niedawno odleciał z Białorusi do Afryki Zachodniej w okolice Nigru.
Stworzone przez Siły Operacji Specjalnych Ukrainy Centrum Oporu Narodowego, powołując się na dane „podziemia”, poinformowało, że w obozach na Białorusi trwa proces szkolenia wagnerowców.
– W ten sposób Grupa Wagnera działa jako eksporter wojny z Ukrainy na cały świat – stwierdzono w komunikacie.
Pod koniec lipca w Nigrze wojsko odsunęło od władzy urzędującego prezydenta Mohameda Bazuma i jego rząd. Przywódca rebelii w byłej kolonii francuskiej i najbardziej prozachodnim kraju Afryki ogłosił się nowym przywódcą kraju.
Choć Federacja Rosyjska publicznie potępiła zamach stanu, w samym Nigrze doszło do szeregu akcji, których uczestnicy sprzeciwiali się Francji, skandując hasła poparcia dla Federacji Rosyjskiej i wymachując rosyjskimi flagami.
6 sierpnia okazało się, że jeden z inicjatorów puczu w Nigrze, Salifu Modi, wyjechał do Mali, gdzie skontaktował się z członkami Grupy Wagnera i poprosił ich o wsparcie. Rebelianci potrzebują wagnerowców, ponieważ uważają, że najemnicy Prigożyna będą ich gwarancją utrzymania władzy w kraju. Jednocześnie obalony prezydent Bazum wezwał Stany Zjednoczone i społeczność światową do przywrócenia porządku konstytucyjnego w kraju.
Tymczasem wizytująca wczoraj Niger podsekretarz stanu USA Victoria Nuland ostrzegła wojskową juntę rządzącą Nigrem przed współpracą z Grupą Wagnera.
Przedstawicielka Departamentu Stanu spotkała się z nowym szefem sztabu wojskowego i innymi przywódcami zamachu stanu, ale prośby o spotkanie z szefem junty Abdurahmanem Tchianim i obalonym prezydentem Mohamedem Bazumem pozostały bez odpowiedzi. Stany Zjednoczone miały „zaoferować swoje dobre usługi”, aby pomóc w przywróceniu porządku konstytucyjnego w Nigrze.
Nuland powiedział, że spotkanie z wojskowymi trwało ponad dwie godziny, ale jak dotąd nie udało się przekonać rebeliantów do zakończenia puczu. Według niej rozmowy były „niezwykle otwarte i momentami dość ciężkie”.
Nuland relacjonując rozmowy, stwierdziła, że wojskowi puczyści usłyszeli kilka wariantów rozwoju sytuacji. Poinformowała ich również o konsekwencjach dla stosunków ze Stanami Zjednoczonymi, jeśli Niger nie przywróci Bazuma na swoje stanowisko lub pójdzie drogą sąsiedniego Mali, współpracując z rosyjskimi najemnikami z Grupy Wagnera. Jej zdaniem wojskowi, którzy przejęli władzę w Niamey, są świadomi „ryzyka” sojuszu z Rosją.
jb/ belsat.eu wg East24.info, bbc.com