Sankcje dobiją Rosję, ale nie od razu

Nie wszystkie wielkie światowe koncerny zdecydowały się wyjść z Rosji. Niektóre nadal wybierają krwawe ruble, a mimo to izolacja gospodarcza państwa Putina pogłębia się.

Od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę w przestrzeni medialnej i politycznej co pewien czas wybucha histeryczne polowanie na „świętego Graala”. Na złoty patent na łatwe i najlepiej bezkosztowe zatrzymanie Władimira Putina, pokonanie Rosji. Świętym Graalem miały być sankcje związane ze SWIFTEm, przyłączenie się Niemiec do sankcji, embargo na węgiel, gaz i ropę, sankcje personalne na tego, czy innego oligarchę, wycofanie się tej, czy innej firmy z rosyjskiego rynku. USA, UE i inne państwa stopniowo wprowadzały i nadal wprowadzają kolejne sankcje i gospodarcze uderzenia w Rosję.

Mimo to, równolegle zachodnie społeczeństwa (w tym oczywiście polskie) wybuchają co chwilę pełnym rozpaczy zniecierpliwieniem, że sankcje nie obaliły jeszcze Putina, że są pewnie za słabe. To jakiś rodzaj niezrozumiałego masochizmu europejskich elit i społeczeństw oraz samobiczowania się urojoną niemocą. Urojoną, bo tak naprawdę sankcje już dają efekty, a będą przynosiły coraz poważniejsze skutki. Tylko nie szybko, nie od razu. Ważne, by były wprowadzane konsekwentnie i bez luk dających możliwość ich obchodzenia przez rosyjski biznes i władze. Nie zawsze tak jest. O ile nie brakuje woli politycznej (choć z tym w poszczególnych państwach również różnie bywa), to realia prowadzenia biznesu są już inne i są takie koncerny, które w obłożonej sankcjami Rosji wciąż widzą szansę na zarabianie pieniędzy.

Co będą palić Rosjanie?

Podczas wczorajszego sprawozdania z działalności rządu w Dumie (rosyjskim parlamencie) premier Michaił Miszustin przyznał, że w Rosji jest bardzo trudna sytuacja gospodarcza. Rosyjski premier ujawnił, że przeciw Rosji wprowadzono 6 tys. różnego rodzaju sankcji. USA już planują kolejne ich pakiety. Podobnie UE, która zamierza wprowadzić embargo na rosyjski węgiel, a także na paliwa lotnicze i stal. Swoje zrobią też zapowiadane (m.in. przez Polskę) odejście od gazu z Rosji i ograniczenie, lub odejście od ropy.

Widok pozamykanych sklepów znanych marek stał się od końca lutego normalną częścią krajobrazu rosyjskich miast. Znika to, co tworzyło przez ostatnie dekady poczucie przynależności do zglobalizowanej gospodarki. Nie wszystko. Są bowiem koncerny, które albo opieszale wycofują się z Rosji, albo tylko markują wyjście, lub co gorsze, po prostu twierdzą, że tego nie zrobią. Głośna już stała się kwestia największego, zagranicznego inwestora w wielkopowierzchniowym handlu detalicznym w Rosji, francuskiego koncernu Auchan i należących do tej samej grupy sieci sklepów Decathlon i Leroy Merlin.

Wiadomości
Auchan nie opuści rynku rosyjskiego. Szef MSZ Ukrainy wzywa do bojkotu firmy
2022.03.27 19:45

Tydzień temu pojawiła się informacja, że wycofuje się z Rosji sieć marketów sportowych Decathlon. Pozostaje Auchan (nazywany w Rosji Aszan) i markety budowlane. Centrala koncernu twierdzi, że ograniczone będą inwestycje, rozwój firmy w Rosji i dostępność wielu towarów. Prowadzący kampanię wyborczą prezydent Emmmanuel Macron miał wręcz sugerować (wg. Le Figaro) francuskiemu biznesowi, by nie wychodził z Rosji. W grę wchodzi pewnie kwestia negocjacji Macrona z Putinem i nadziei Francuza na doprowadzenie do pokoju oraz możliwych obietnic składanych Kremlowi. A także po prostu chęć pokazania w czasie kampanii wyborczej, że Macron dba o francuską gospodarkę.

Koncern Renault ma m.in. zakład w Moskwie i jest właścicielem fabryki Łady w Togliatti nad Wołgą. Początkowo Renault ogłosiło, że nie wycofuje się z Rosji. Dwa tygodnie temu pojawiła się jednak informacja o wstrzymaniu produkcji, ale wkrótce później o jej wznowieniu (wstrzymanie miało mieć związek z brakiem podzespołów, a nie decyzją polityczną). Wg. rosyjskich mediów produkcja w zakładach AvtoWaz w Togliatti ruszyła, prawdopodobnie również w Moskwie.

– Firmy, które zdecydowały się zostać w Rosji po prostu finansują rosyjską broń, którą zabijani są Ukraińcy – mówi ukraiński deputowany Mykoła Kniażycki.

Wiadomości
Krok do bankructwa. USA nie pozwala Rosji spłacać długu dolarami zdeponowanymi w amerykańskich bankach
2022.04.05 17:13

Kniażycki wystosował list do polskiego premiera, ministrów i posłów w którym apeluje o nacisk na światowe koncerny, by wyszły z rosyjskiego rynku. Wymienia w nim Leroy Merlin, szwajcarski koncern spożywczy Nestle, który ograniczył sprzedaż niektórych produktów ze swojej szerokiej palety, ale zasadniczo pozostał w Rosji. Mówi również o mniej nagłośnionym medialnie przypadku producenta papierosów, koncernie Philip Morris. W odróżnieniu od sieci handlowych, czy niektórych firm produkcyjnych, które korzystają z szerokich ulg podatkowych, papierosy obłożone są akcyzą, czyli wprost zasilają budżet Rosji.

– Jak wyliczyła Ukraińska Prawda za 4,8 mld. dolarów wpłaconych w 2020 r. przez Philipa Morrisa do budżetu, Rosja mogła kupić 68 zestawów Iskander-M – pisał w liście ukraiński deputowany.

Philip Morris na razie próbuje dystansować się od Rosji i ogłasza, że pracuje nad scenariuszami wyjścia oraz wstrzymuje wprowadzanie nowych produktów na rosyjski rynek. To chyba jednak za mało, biorąc pod uwagę, że Rosjanie to naród palaczy, a po wyjściu innych, dużych koncernów tytoniowych z rosyjskiego rynku producent Marlboro może sprzedawać więcej.

Wiadomości
Reżim Łukaszenki reguluje ceny podpasek i papieru toaletowego
2022.04.08 10:57

Krwawe ruble

Ucieczka wielu koncernów z Rosji jest jednak faktem. Krótkoterminowo ograniczy zyski budżetu i wpłynie np. na skok bezrobocia, zwłaszcza w dużych miastach. Istotne będzie wiele złożonych i mało nagłaśnianych medialnie działań. Np. decyzja brytyjskich firm ubezpieczających statki. Wprowadziły one drastyczną podwyżkę ubezpieczeń dla statków wpływających na rosyjskie wody, uznając te akweny za strefę wojny. Brytyjscy ubezpieczyciele kontrolują wg. różnych ocen nawet 1/3 światowego rynku ubezpieczeń morskich i na pewno wpłyną na wzrost kosztów transportu i handlu z Rosją.

Długofalowo Rosja zacznie cierpieć nie tylko z powodu braku pieniędzy. Na utrzymanie armii i państwa środki się znajdą, choć będą ograniczone. Kłopotem zacznie być po kilku miesiącach brak technologii, obsługi i serwisu sprzętu, gwarancji oraz wsparcia technicznego i finansowego. To scenariusz izolacji Rosji. A także wewnętrznych kłopotów ekonomicznych. Np. mogą pojawić się trudności w finansowaniu biednych i zapóźnionych gospodarczo regionów Rosji, jak Dagestan, Tuwa, i cały szereg etnicznych republik. To zaś grozi w perspektywie tarciami wewnętrznymi w Federacji Rosyjskiej.

I to mimo, że wskaźniki makroekonomiczne dają podstawy do chwilowego optymizmu. Np. kurs dolara spadł do 79 rubli, inflacja zmniejsza tempo. Dziś rosyjski bank centralny obniżył stopy procentowe z 20 proc. do 17, uzasadniając to niewielkim optymizmem i oceną, że wprowadzenie kontroli rynków kapitałowych przyniosło rezultaty. Chodzi m.in. o wprowadzony po początku wojny zakaz sprzedaży waluty w Rosji. Być może rosyjskim władzom uda się wykorzystywać jakiś czas rezerwy i coraz bardziej przymykające się okno możliwości i wykorzystywać luki w systemie sankcji i relacje gospodarcze z państwami, które do sankcji nie dołączają (jak Chiny, Indie, Brazylia, częściowo Turcja i kraje arabskie). Jednak izolacja Rosji od rozwiniętych rynków będzie postępować. Każda kolejna ujawniana masakra w ukraińskich miastach powoduje, że biznes w Rosji staje się napiętnowany, a zarabiane tam krwawe ruble godne potępienia.

Analiza
Czy BRICS uratuje Putina i Rosję od pełnej izolacji?
2022.03.26 14:47

Michał Kacewicz/belsat.eu

Inne teksty autora w dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności