Associated Press przeprowadziło własne śledztwo, w którym stwierdziło, że w teatrze dramatycznym w Mariupolu zginęło około 600 osób. Władze miasta twierdziły, że liczba ofiar śmiertelnych jest o połowę niższa.
Śledztwo AP opiera się na zeznaniach 23 świadków. Dziennikarze przeanalizowali również szczegółowy plan teatru, znajdujący się pod nim schron przeciwbombowy oraz zdjęcia z miejsca zdarzenia. Na podstawie tych materiałów ustalono, że w nalocie na budynek teatru zginęło około 600 osób. Bezpośrednio po wybuchu zginęło około 100 osób. Wszyscy świadkowie twierdzili, że osoby te znajdowały się w kuchni polowej poza schronem przeciwbombowym – żadna z nich nie przeżyła bombardowania.
Większość ocalałych szacuje, że w momencie wybuchu bomby w budynku znajdowało się około tysiąca osób. Ci, którym udało się uciec, oraz ratownicy twierdzą, że nie więcej niż 200 osób było w stanie wydostać się na zewnątrz. Większość uciekła głównym wejściem lub bocznym wyjściem – inne części budynku zostały odcięte wskutek wybuchu.
Śledztwo AP obala również twierdzenia władz rosyjskich, że teatr został zniszczony przez wojska ukraińskie lub był wykorzystywany jako ukraińska baza wojskowa. Żaden ze świadków nie widział w środku ukraińskich żołnierzy. Nikt z ocalałych nie miał wątpliwości, że teatr został zniszczony przez rosyjskie bombardowania.
Teatr Dramatyczny w Mariupolu był największym schronem przeciwbombowym w mieście. Na około tydzień przed tragedią dekorator teatru, chcąc zapobiec atakowi lotniczemu, namalował białą farbą na chodniku przed teatrem słowo “DZIECI”. Słowa te były napisane z przodu i z tyłu teatru dużymi literami, tak aby można je było odczytać nawet z satelitów.
25 marca władze Mariupola podały, że zginęło około 300 osób. Nie wiadomo jeszcze, czy zakończono działania poszukiwawcze i ratownicze. Większość miasta znajduje się obecnie pod kontrolą armii rosyjskiej.
Doradca mera Mariupola Petro Andruszczenko poinformował, że rosyjskie żołnierze usuwają z miasta ciała zabitych w teatrze. Według niego, zwłoki są pakowane w plastikowe worki, a następnie przewożone ciągnikami i ciężarówkami do magazynu w strefie przemysłowej. Po zapełnieniu kontenera ciała są przewożone do wioski Mangusz, “gdzie są zrzucane na nasyp w rowie o długości 300 metrów”.
lp/ belsat.eu wg Vot-Tak.tv