Gdy w zeszłym miesiącu Wołodymyr Zełenski zawetował ustawę, która miała zapewnić ponad pół miliarda hrywien na budowę Muzeum Wielkiego Głodu – Ludobójstwa w Kijowie, Ukraińcy się podzielili. Część uważa, że wojna to nie czas na tego rodzaju inwestycje. Inni przekonują, że tego rodzaju obiekt powinien powstać. P.o. dyrektora tej placówki Lesia Hasydżak zapewnia jednak, że nie należy się przejmować przyszłością Muzeum. Budowa na pewno zostanie dokończona.
O tragedii, jaką był Wielki Głód (kiedy to w latach 1932-33 w wyniku sztucznie wywołanego kryzysu żywnościowego zginęły miliony Ukraińców) zaczęto mówić na Ukrainie głośno dopiero za prezydentury Wiktora Juszczenki, a zatem po 2005 roku. Wcześniej w wolnej Ukrainie nie był to temat tabu. Dopiero ten szef państwa umieścił go niemal w centrum polityki historycznej. Wówczas podjęto też decyzję o budowie muzeum. Wybrano lokalizację między Parkiem Chwały, gdzie spoczywają radzieccy żołnierze. a jedną z najważniejszych świątyń prawosławia, Ławrą Kijowsko — Peczerską.
Budowa została podzielona na dwa etapy. Pierwszy to sala pamięci, która została oddana do użytku już w 2008 roku. Oraz drugi to właściwy budynek muzealny z główną ekspozycją, salą dla wystaw tymczasowych, magazynem, salami oświatowymi i gabinetami dla pracowników. Współautorem projektu architektonicznego i ekspozycji jest Mirosław Nizio i jego firma Nizio Design International z Warszawy. Miało to być pierwsze muzeum na Ukrainie na miarę tych, które działają w Polsce od lat, jak Centrum Solidarności w Gdańsku czy stołeczny Polin.
Bezpośrednio po rozpoczęciu przez Rosję pełnowymiarowej inwazji na Ukrainę budowa stanęła. Zresztą podobnie, jak wszystkie inne prace w muzeum. Wojska rosyjskie stały wówczas 20 kilometrów od ukraińskiej stolicy i nikt nie wiedział, jak sytuacja potoczy się dalej. Dopiero po tym, jak Rosjanie wycofali się spod Kijowa, w sierpniu-wrześniu zeszłego roku wznowiono prace przy budowie muzeum.
– Kierownik firmy budowlanej zapewnia, że prace zaplanowane na ten rok będą wykonane nawet bez tych pieniędzy zawetowanych przez prezydenta. Ona miały być przeznaczone na prace, które mają być wykonywane od stycznia – zapewnia Lesia Hasydżak.
Szefowa placówki dodaje przy tym, że kwota, na którą nie zgodził się prezydent Wołodymyr Zełenski była “poduszką bezpieczeństwa”, która była potrzebna do czasu uchwalenia nowego budżetu, czyli de facto na pierwsze dwa miesiące przyszłego roku.
Do listopada, kiedy to obchodzona jest symbolicznie rocznica Wielkiego Głodu, a w tym roku będzie to okrągłe 90 lat od czasu tej tragedii, powinien zostać ukończony dach i wstawione szyby. Później będą prowadzone prace wykończeniowe wewnątrz oraz przygotowywana ekspozycja.
Ma ona się składać z 8 sal, w których będzie mowa o Ukrainie przed Wielkim Głodem i za czasów rządów radzieckich. Oczywiście zostanie pokazany też przebieg tej tragedii. Duża część będzie poświęcona temu, jak ludzie starali się przeżyć, jak sobie pomagali oraz jak pomagała zagranica i konkretne osoby. Szczególnie zostanie wspomniany dziennikarz Gareth Jones, bohater filmu Agnieszki Holland “Obywatel Jones”, który alarmował świat pisząc o tym, co dzieje się w radzieckiej Ukrainie.
– Ta część będzie oparta na dualizmie: z jednej strony radziecka władza, która stara się zamknąć tę prawdę, nie dopuścić do jej wyjścia, a z drugiej praca małych ludzi, która sprawia, że ta prawda zostaje ujawniona – mówi Lesia Hasydżak.
Dodaje przy tym, że cały kształt budynku, ze złamanym dachem, przez który wychodzi światło ma właśnie pokazywać, jak prawda o Wielkim Głodzie wychodzi z mroków historii na powierzchnię.
Ostatnie sale będą poświęcone czasom współczesnym.
– Rozumiemy, że zbrodnie, które popełnia Rosja podczas wojny, w jej aktywnej fazie, to te same zbrodnie, które miały miejsce 90 lat temu i też mają oznaki ludobójstwa – zaznacza p.o. dyrektora.
Wielu Ukraińców zwraca bowiem uwagę na to, że Rosjanie działają podobnie jak Stalin i jego reżim: przeprowadzają deportacje (w tym dzieci), niszczą szkoły, przedszkola, szpitale, a także blokują wywóz żywności z Ukrainy i niszczą ukraińskie pola uprawne, co może spowodować kryzys żywnościowy w samej Ukrainie.
– Ekspozycja zakończy się zwycięstwem Ukrainy i światła. Tak planowaliśmy do inwazji bo to nie muzeum o ofiarach, a o niezłomności Ukraińców i o tym, że mimo ludobójstwa, mimo milionów zabitych, także w czasie II wojny światowej, mimo represji, udało nam się przeżyć, ogłosiliśmy niepodległość, powstaliśmy jako naród i jak się okazuje żyliśmy całkiem nieźle, swobodnie i mieliśmy wielkie perspektywy… gdyby nie ta wojna – podkreśla Lesia Hasydżak.
Wraz z rosyjską pełnowymiarową agresją zmieniło się też podejście Ukraińców do zbrodni radzieckich. Temat ten cieszy się coraz większym zainteresowaniem, co widać właśnie w Muzeum Wielkiego Głodu – Ludobójstwa. Znacznie wzrosła liczba indywidualnych wycieczek — przyjeżdżają już nie szkoły i uczelnie, a grupy przyjaciół i rodziny, które chcą poznać historię tej tragedii. Nie każdy decyduje się na wynajęcie przewodnika, więc muzeum postanowiło, że na sali wystawowej zawsze będzie pracownik naukowy, który jest w stanie odpowiedzieć na pytania zwiedzających.
– Zwiększył się też nasz fundusz muzealny o 25 procent w ciągu roku dzięki temu, co przekazują nam ludzie, co było trzymane w rodzinach przez dziesięciolecia, co pozostało po prababci, babci. Czyli ludzie rozumieją wagę muzeum – zaznacza p.o. dyrektor.
Nie wszyscy są jednak tego zdania, w zeszłym miesiącu Wołodymyr Zełenski zawetował ustawę, która przeznaczała na budowę muzeum około 570 milionów hrywien (równowartość około 64 mln złotych). Takie były wówczas oczekiwania społeczne, ponieważ zostały upublicznione dokumenty, z których wynikało, że w czasie wojny z budżetów lokalnych i centralnego finansowana jest budowa stadionów, remonty dróg, czy produkcja komedii, a także właśnie budowa muzeum. Głos tych, którzy krzyczeli: wszystkie środki na armię i front, był wówczas głośniejszy, a obecny prezydent bardzo przysłuchuje się nastrojom społecznym, czasem — zdaniem części komentatorów — zahaczając o populizm.
Ci, którzy są przeciwnego zdania, mówią o pamięci historycznej, długu wobec ofiar i wyrażają nadzieję, że Muzeum Wielkiego Głodu – Ludobójstwa nie skończy jak dziesiątki niedobudowanych budynków w Kijowie (w ukraińskim jest nawet specjalny termin dowhobud). I prędzej czy później zostanie otwarte w całości, a nie będzie funkcjonowało, jak dotąd, jako placówka o niewielkiej powierzchni zaledwie 400 metrów kwadratowych.
Z Kijowa Piotr Pogorzelski/belsat.eu