Spokojne do niedawna życie wsi Rudniki nieopodal Wilna na skraju Puszczy Rudnickiej zostało zakłócone. Tuż obok wsi powstał największy na Litwie obóz dla nielegalnych migrantów z Białorusi, mogący pomieścić ok. 800 osób. Rudniczanie założyli straż sąsiedzką.
– Nie chcieliśmy, żeby powstał tu obóz. Protestowaliśmy i nadal protestujemy, ale jesteśmy świadomi, że on już tu pozostanie i robimy wszystko, by przynajmniej było w nim jak najmniej osób i żeby teren był należycie zabezpieczony – mówi PAP Henryk Baranowicz, starosta gminy Biała Waka, do której należy wieś Rudniki w rejonie solecznickim.
Pod koniec lipca mieszkańcy wsi dowiedzieli się, że na poligonie wojskowym znajdującym się w puszczy, w odległości około pół kilometra od ich domostw, zostanie rozlokowany obóz.
– Ta wiadomość była jak grom z jasnego nieba. Szok, niedowierzanie. Nikt z nami tego nie uzgadniał – mówi PAP Krystyna Sławińska, mieszkanka Rudnik, radna samorządu rejonu solecznickiego.
Przerażeni mieszkańcy Rudnik i okolicznych miejscowości spontanicznie zablokowali drogę, by samochody przewożące na poligon namioty nie mogły wjechać. Policja zażądała zejścia z drogi. Ostatecznie protestujący zostali zepchnięci siłą.
– Minister spraw wewnętrznych (Litwy Agne Bilotaite) nazwała nasz protest działaniem antypaństwowym, a to była po prostu naturalna reakcja, obrona przed zbliżającym się niebezpieczeństwem – twierdzi Sławińska.
Mieszkańcy wsi wystosowali list do szefowej MSW z żądaniem odwołania wypowiedzianych słów pod ich adresem, ale na razie nie mają odpowiedzi.
Obecnie w obozie przebywa ok. 750 nielegalnych migrantów, są to mężczyźni z Iraku, Syrii i krajów Afryki.
– Dokładnej liczby chyba nikt nie potrafi wskazać, bo prawie każdego dnia ktoś stąd próbuje uciec – mówi Baranowicz. – Oni mają telefony, ktoś im przygotowuje dokumenty. Podjeżdżają samochody z niemiecką, francuską rejestracją i odjeżdżają.
Ci, którzy nie potrafią zorganizować ucieczki, czasami po prostu na kilka godzin opuszczają teren „dla rozrywki” – twierdzi samorządowiec. Według Baranowicza, „sytuacja uchodźców w tym obozie nie jest dobra”. Mówi, że „tam gorzej niż w więzieniu, powstają klany, konflikty”.
Słowa starosty potwierdzają doniesienia litewskich mediów. W piątek portal 15min.lt w oparciu o informacje Czerwonego Krzyża napisał, że w obozie w Rudnikach kształtuje się system kastowy, dochodzi do wykorzystywania seksualnego, a niezamożni migranci są zmuszani do uprawiania prostytucji wśród mężczyzn.
Przed kilkoma tygodniami w obozie doszło do zamieszek. Niezadowoleni z warunków życia migranci szturmowali ogrodzenie. Do stłumienia buntu skierowano funkcjonariuszy policji i straży granicznej.
– Policyjne i wojskowe samochody na syrenach pędziły przez wieś. Helikopter wisiał w powietrzu. Stamtąd dochodziły jakieś wrzaski, krzyki. Nie wiedzieliśmy, co robić – wspomina Sławińska późny wieczór, kiedy doszło do zamieszek.
W trosce o własne bezpieczeństwo z inicjatywy starosty gminy Biała Waka została powołana straż sąsiedzka. Około 40 osób rotacyjnie każdego wieczoru dyżuruje od godz. 19 do godz. 1 w nocy. Dotychczas ochotnicy pełniący dyżury nie odnotowali większych incydentów, ale – jak wskazuje Sawińska – „od razu poczuliśmy się bezpieczniej”.
Staraniem lokalnych władz osobom starszym, które mieszkają w okolicy obozu, rozdane zostały puszki z gazem łzawiącym, telefony z wprowadzonym numerem alarmowym 112 i gwizdki. Wszystkie okoliczne ulice są oświetlone przez całą noc, zainstalowano kamery.
– Czujemy się już trochę lepiej. Zrozumieliśmy, że migranci uciekają z obozu, ale nie idą przez wieś, tylko polami, lasami i jest to naturalne, bo nie po to tutaj przybyli, by siedzieć za płotem w takich warunkach – mówi Sławińska.
Dodaje jednak, że „nasze życie się zmieniło i już nigdy nie będzie tak jak dawnej”.
W Rudnikach mieszka około 600 osób, w zdecydowanej większości to Polacy. Wieś leży na dawnym Szlaku Jagiellońskim, Kraków-Lublin-Wilno, łączącym stolice dawnej Rzeczypospolitej. Rudniki były ostatnią miejscowością przed Wilnem, w której zatrzymywali się podróżujący władcy. W XV-XVII wieku Puszcza Rudnicka była też ulubionym terenem polowań królewskich.
Pod koniec maja Litwa zaczęła notować gwałtowny wzrost nielegalnej migracji z terytorium Białorusi. Od tego czasu granicę pokonały ponad 4 tysiące osób, głównie Irakijczyków. Dla porównania, przez cały ubiegły rok było to jedynie 81 osób.
Władze Litwy oskarżają reżim Alaksandra Łukaszenki o celowe wywołanie kryzysu migracyjnego. Mają dowody na to, że białoruskie służby ułatwiają przybyszom z Bliskiego Wschodu i Afryki przylot do Mińska, by następnie przerzucać ich przez granicę. Litewski rząd uznał działania Mińska za agresję hybrydową.
pj/belsat.eu wg PAP