Mąż sądzonej dziennikarki TVP: Iryna się trzyma, ale więzienie to nie kurort


Przed jutrzejszą rozprawą, podczas której ma zapaść wyrok w sprawie białoruskiej dziennikarki TVP Iryny Słaunikawej, jej mąż Alaksandr Łojka na antenie Biełsatu opowiedział o zdrowiu i samopoczuciu więźniarki politycznej. Z kolei wicedyrektor naszej stacji Aleksy Dzikawicki zapowiedział akcję solidarności z oskarżoną.

Iryna Słaunikawa i Alaksandr Łojka.
Zdj. Alaksandr Łojka/Facebook

Iryna Słaunikawa i Alaksandr Łojka. Zdjęcie: Alaksandr Łojka/Facebook

Wyrok w sprawie Iryny Słaunikawej ma zapaść jutro o 14.30 czasu białoruskiego. O stanie dziennikarki, która prawie rok przebywa w areszcie, opowiedział jej mąż Alaksandr Łojka.

– Z jej zdrowiem wszystko dobrze, nastrój także bojowy i dobry. Ale więzienie to więzienie, a nie kurort.

– Jakiego wyroku się pan spodziewa?

– Nie liczę na wyrok pozytywny. Wiemy, że władze państwa chcą zniszczyć niezależne dziennikarstwo, ludzi, którzy chcą coś zrobić dla kraju. Władze robią to, by uciszyć protest i niezadowolenie społeczeństwa. Sądzę, że będą to robić dalej.

– Czy spojrzał pan w oczy sędziego albo prokuratora?

– Nie jestem teraz na Białorusi, bo istniało prawdopodobieństwo, że wobec mnie także rozpoczną sprawę karną. Grozili także naszym krewnym. Ojciec Iryny był w sądzie, ale Irynę widział jedynie przez szparę w drzwiach. Nikogo na proces nie wpuszczali. Nie wiemy nawet, czy będzie możliwość uczestniczenia w rozprawie, podczas której zapadnie wyrok.

– Proszę przypomnieć, jak zostaliście zatrzymani.

– Wracaliśmy z urlopu. Przechodząc kontrolę paszportową na lotnisku staliśmy w oddzielnych kolejkach. Odprowadzono nas sprzed stanowisk kontroli – mnie do jednego pokoju, a żonę do drugiego. A tam w kominiarkach czekali już na nas funkcjonariusze Głównego Wydziału do Walki z Przestrępczością Zorganizowaną (HUBAZiK) MSW. Założyli nam na głowy worki i wyprowadzili służbowym wejściem. Prowadzili nas przez takie korytarze, że nawet na kamerach nie widać, jak z nami wychodzą.

– Dlaczego Iryna zdecydowała wrócić na Białoruś?

– Wielokrotnie o tym rozmawialiśmy. Iryna mówiła, że nie powinniśmy emigrować, skoro niczego złego nie zrobiliśmy. Ona nie raz powtarzała, że nie jest niczemu winna. Miała nadzieję na rozsądek władz, ale on nie istnieje.

Wicedyrektor Telewizji Biełsat Aleksy Dzikawicki przypomina, że od momentu aresztowania, stacja stara się wspierać Irynę i jej bliskich.

– Przede wszystkim pomagamy opłacając adwokata. W obecnym systemie sądowym wyrok zapada na samej górze. Adwokat może bronić, ale tak zwany sąd tylko ogłasza wyrok. Tak samo było z procesem naszej dziennikarki Kaciaryny Andrejewej. Proces odbywa się za zamkniętymi drzwiami i nawet rodzice nie mogą być na sali. Jedynie adwokat może się widywać z aresztowaną. Pomagamy pokrywać wydatki na adwokata i paczki dla aresztowanej. Ważne jest też wsparcie wyrażane w listach i telegramach. Ma to też inny sens – dzięki listom strażnicy więzienni widzą, że świat nie zapomniał o więźniu politycznym. 

Wiadomości
Optymistka za kratami. Była dziennikarka Biełsatu Iryna Słaunikawa pisze na wolność
2022.02.06 13:26

Jako Biełsat działamy też dużo na arenie międzynarodowej, by państwa Zachodu naciskały na władze Białorusi i domagały się uwolnienia więźniów politycznych-dziennikarzy – mówi Aleksy Dzikawicki.

– Skąd to dążenie sędziów, by dogodzić woli władz? Dlaczego oni są tak oddani reżimowi?

– Często się nad tym zastanawiam. Wydaje mi się dziwnym, że sędziowie mogą zasnąć wiedząc o czekającej ich karze. Koło zamachowe represji jest już tak rozkręcone, że także oni muszą udowadniać, że są potrzebni systemowi. Inaczej straciliby mieszkania, zarobki, a może i więcej.

Z drugiej strony mogę powiedzieć, że nielegalne prześladowania obserwujemy w państwach, w których nie było lustracji. Tam, gdzie była lustracja, nie będą bić ludzi, bo w przeszłości sprawcy represji za to odpowiedzieli. A białoruski OMONowiec wie, że w przeszłości odpowiedzialności za przemoc nie było. Dlatego teraz są przekonani, że ich także nie czeka kara.

Wiadomości
Dziennikarka Biełsatu Kaciaryna Andrejewa odwołała się od nowego wyroku – ponad 8 lat kolonii karnej
2022.07.31 09:51

– Mówimy o ludziach, więźniach politycznych. Ale dla systemu to nie osoby, a zwykła rutyna.

– Bo też ci ludzie nie są winni. Gdy sądzi się przestępcę, wszystko jest zrozumiałe. A tu wiedzą, że nie ma żadnych dowodów ani żadnych powodów. Sędziowie wiedzą, że oni są niewinni, a mimo to skazują. 

W sprawach politycznych oskarżonymi są tysiące osób. To wszystko jest skomplikowane, ale jeśli w przyszłej Białorusi nie zrobimy lustracji, to historia znów się powtórzy. Sędziowie uznają dziennikarzy za osoby, które zagrażają ich dobrobytowi, zarobkom, samochodom. Boją się, że wszystko im odbierzemy.

– Iryna sama mówiła prawdę o sądach i sędziach. Czy mówienie prawdy zagraża dziennikarzom?

– Według Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, z kraju wyjechało ponad 400 pracowników mediów. To bardzo dużo. Około 30 dziennikarzy siedzi za kratami. Ale władze sądzą, że należy wypędzić wszystkich, bo jeśli czegoś nie ma w telewizji, to to nie istnieje.

Dziś o godzinie 15 przed przedstawicielstwem Komisji Europejskiej w Warszawie rozpoczęła się akcja solidarności z Iryną Słaunikawą, zorganizowana przez pracowników Biełsatu. Nasza stacja domaga się, by Unia Europejska wykonała wszelkie możliwe kroki w celu uwolnienia więźniów politycznych na Białorusi.

Wiadomości
Władze Ukrainy spodziewają się fali migracji na zachód przed nadejściem mrozów
2022.07.18 19:17

Alona Alaksandrawa, pj/belsat.eu

Aktualności