Amerykański dziennik The Washington Post pisze, że rosyjskie wojska od kwietnia 2023 roku do kwietnia 2024 roku przypadkowo zrzuciły na własne terytorium co najmniej 38 tzw. niekierowanych bomb szybujących. Gazeta cytuje dokumenty pozyskane z ukraińskiego wywiadu, które z kolei najprawdopodobniej zostały pozyskane ze służb nadzwyczajnych w obwodzie biełgorodzkim.
Bomby FAB-500 mogą przenosić 500 kg ładunku wybuchowego. Jak czytamy, takie bomby rosyjskie spadały na obwód biełgorodzki. WP pisze, że Rosja zaczęła używać zmodyfikowanych FAB-500 (konstrukcja z czasów radzieckich) z domontowanych skrzydłem i sprzętem do nawigacji w 2023 roku, jako alternatywę dla mało precyzyjnych rakiet kierowanych.
Z innych doniesień wynika, że Rosja może takie bomby sprowadzać też z Iranu.
Ekspert wojskowy Rusłan Lewiew z rosyjskiego niezależnego projektu analitycznego Conflict Intelligence Team wskazał, że z perspektywy władz Rosji tylko niewielka część tych bomb spada na Rosję, więc „nie wpływa to na praktyczną efektywność tej broni, niezależnie od tego jak cynicznie może to brzmieć”.
Niezależny rosyjski kanał na portalu społecznościowym, Astra, najczęściej donosi o tym, że rosyjskie pociski spadają na Rosję. Z wyliczeń Astry przypadków takich jest jeszcze więcej i tylko pomiędzy marcem i czerwcem tego roku takich przypadków było ponad 100, także w ostatnich dniach. Bomby jednak często nie eksplodują.
MaH/belsat.eu wg themoscowtimes.com