Sąd Unii Europejskiej unieważnił we wtorek objęcie białoruskiego dziennikarza państwowej telewizji ONT zakazem wjazdu do państw UE, uznając, że Rada Unii Europejskiej m.in. naruszyła jego prawo do obrony i nie udowodniła, że zajmował “wpływowe stanowisko”.
Alaksej Michalczenka znalazł się w 2011 r. w gronie Białorusinów objętych sankcjami UE w związku ze zniknięciami w Białorusi znanych osób, fałszowaniem wyborów oraz poważnymi naruszeniami praw człowieka. Jako powód Rada UE podała wówczas to, że jest on “dziennikarzem państwowego kanału telewizyjnego ONT zajmującym wysokie i wpływowe stanowisko”.
Jednak przedłużając sankcje wobec Michalczanki rok później Rada zmieniła uzasadnienie, uzupełniając je m.in. o informację, że dziennikarz jest moderatorem programu “Jak jest”, będącym “instrumentem propagandy państwowej, która popiera i usprawiedliwia represje wobec opozycji demokratycznej i społeczeństwa demokratycznego”.
Michalczanka wniósł o stwierdzenie nieważności tych wpisów, do czego sąd we wtorek się przychylił. W uzasadnieniu podano, że skoro powody objęcia dziennikarza sankcjami w 2012 r. zostały zmienione, Rada powinna była uprzedzić go o nowych informacjach i dowodach, a ponieważ tego nie uczyniła, nie mógł on przedstawić “w sposób użyteczny” swojego stanowiska.
Sad orzekł również, że Rada popełniła błędy w ocenie powodów objęcia Michalczanki sankcjami. Z analizy akt jego sprawy nie wynika bowiem, by był “dziennikarzem zajmującym wysokie i wpływowe stanowisko”, a tylko, że jest dziennikarzem wyspecjalizowanym, komentatorem politycznym oraz moderatorem programu “Jak jest”. Według sądu Rada nie przedstawiła też “żadnego dowodu w celu wykazania wpływu tego programu w białoruskich mediach” ani też dowodu na potwierdzenie odpowiedzialności, jaką można by przypisać Michalczance, jeśli chodzi o naruszenie międzynarodowych norm wyborczych oraz represje.
W styczniu 2011 r. UE wznowiła sankcje wizowe wobec ponad 150 przedstawicieli reżimu Białorusi, w tym prezydenta Alaksandra Łukaszenki i jego dwóch synów, oraz zamroziła ich aktywa. Była to odpowiedź na represje po wyborach prezydenckich w tym kraju w grudniu 2010 r. Później listę poszerzano i obecnie obejmuje ona 25 firm oraz ponad 200 osób.
KR/Biełsat/PAP