„Kupujcie białoruskie”. Dlaczego substytucja importu nie działa


Białoruski reżim z coraz większą starannością próbuje zachęcić społeczeństwo do rezygnacji z zakupu zachodnich towarów i wybierania zamiast nich lokalnych odpowiedników. Przykłady proponowanych substytutów czasami stają się wręcz memami i obiektami żartów w kraju i za granicą. Na polecenie władz białoruscy naukowcy i producenci z godną podziwu regularnością produkują nowe „arcydzieła” mające zastąpić towary importowane. Tymczasem ludzie i tak wybierają produkty zachodnie, nawet pomimo ich wyższej ceny. Sprawdziliśmy, w czym tkwi problem i co się dzieje na białoruskim rynku substytucji importu.

крама
Zdjęcie ilustracyjne.
Zdj. Cimur Kotau / Biełsat

Łukaszenka poleca kradzież

Polityka „partii” w zakresie substytucji towarów importowych na Białorusi została ogłoszona w 2006 roku. Podczas Ogólnobiałoruskiego Zgromadzenia Ludowego Alaksandr Łukaszenka, zwracając się do ówczesnego premiera Siarhieja Sidorskiego, poradził, by kierownicy firm przemysłu lekkiego po prostu kradli to, co najlepsze od zagranicznych producentów.

– Kto zabroni naszym wielkim szefom koncernów, za przeproszeniem, kraść te wzorce za granicą? – pytał wówczas Łukaszenka.

Warto zauważyć, że niektórzy białoruscy producenci nie czekali na zezwolenia na „kopiowanie” czy nawet kradzież i robili to już wcześniej. Zjawisko to było szczególnie często obserwowane w przemyśle spożywczym. Jaskrawym przykładem jest choćby Bieła-Cola, produkowana w Mińskim Zakładzie Napojów Bezalkoholowych od 1998 roku, a także Rosinka, uderzająco przypominająca Sprite’a, albo napój Fan-Fan, który kolorem, smakiem i nazwą przypomina Fantę.

Słynna Rosinka, Bieła-Cola i Fan-Fan z Minskiego Zakładu Napojów Bezalkoholowych.
Zdj. Bieła-Cola / Facebook

Kopiowanie (czy wręcz kradzież) jest w przemyśle zjawiskiem powszechnym, a białoruskie przedsiębiorstwa nie są tu wyjątkowe. Chcąc sprzedać swój produkt (często nie najwyższej jakości), wielu producentów na całym świecie podąża ścieżką pasożytnictwa: kopiując smaki, opakowania, wygląd towarów, ich właściwości i tak dalej. Białorusini nie pozostają w tyle.

W ten sposób miński Kristałł próbował skopiować słynny francuski Evian.
Zdj. Marketing.by
Efekt alkoholowej kreatywności z destylarni w Puchowiczach.
Zdj. amarone.pl / irecommend.ru

Czasami zdarzały się nawet takie „centaury”, które przy wprowadzaniu na rynek celowo miały być podobne do dobrze rozpoznawalnych produktów zagranicznych.

W 2016 roku firma Onega wypuściła baton czekoladowy Twickers, którego projekt i nazwa rozgniewały białoruskie przedstawicielstwo koncernu Mars produkującego batony Snickers. Według nich produkt naruszył wyłączne prawa Marsa do używania znaku towarowego.
Zdj. svaboda.org

Są to jednak raczej przypadki niezbyt udanego lub otwartego kopiowania zagranicznych odpowiedników. Jeśli chodzi o rynek białoruski jako całość, zdaniem ekspertki Centrum Badań Ekonomicznych Beroc Nastasii Łuzhinej temat substytucji importu na Białorusi istnieje od dawna, więc pewne kroki w tym zakresie są stale podejmowane.

Spoglądając na strukturę sprzedaży towarów konsumpcyjnych jako całości, można zauważyć, że większość sprzedawanych na Białorusi towarów zastało tam też wyprodukowanych (udział lokalnych produktów w 2023 roku wyniósł 77,5 proc.). Natomiast wśród produktów nieżywnościowych udział produktów białoruskich jest mniejszy, dominuje tu import (choć w latach 2022-2023 jego udział nieznacznie spadł w porównaniu z latami 2017-2021 z 58 proc. do 55,7 proc., co mogło nastąpić w wyniku sankcji, spadku dochodów społeczeństwa w 2022 roku oraz zamknięcia dla Białorusinów rynków, z którymi wcześniej współpracowano).

W związku z tym białoruski rząd chce sprawić, by ludzie „pokochali białoruskie towary” i wydaje urzędnikom polecenia, by ci „znaleźli i zastąpili” wszystkie towary importowane. Nie zawsze wychodzi im to najlepiej.

Wiadomości
Białoruś. Nie ma kto pracować
2023.11.13 16:29

„IntegrAcer”

Jeszcze w 2009 roku przypadek „zastępowania” towarów importowych przez firmę Integral nabrał popularności w całej Białorusi i był szeroko znany nawet poza jej granicami. W sieci pojawiły się wtedy zdjęcia, na których widać, że po usunięciu z monitorów „wyprodukowanych” przez Integral naklejki z logo fabryki pod spodem znajdowało się… logo tajwańskiej firmy Acer.

Zaskoczony nabywca w 2009 roku odkrył logo Acer pod naklejką Integral.
Zdj. Chartyja-97

Fabryka usprawiedliwiała się, że kupuje części od producentów, a następnie montuje je we własnym zakresie. Logo, jak twierdzili, zostało przyklejone, ponieważ „powinien być widoczny znak towarowy”. Co ciekawe, po tych wydarzeniach cena monitora znacznie wzrosła.

Jednocześnie firma informowała, że sprzęt marki Integral wciąż cieszy się zainteresowaniem. Ale dlaczego miałoby być inaczej, skoro białoruskim przedsiębiorstwom państwowym nakazano kupować towary lokalnej produkcji? Dlatego też Integral wygrywał przetargi.

Wkrótce Wydział Śledztw Finansowych wszczął sprawę karną przeciwko „nieokreślonym pracownikom” firmy Integraltechniks za rozpowszechnianie fałszywych informacji o towarach i usługach (art. 250 Kodeksu Karnego Białorusi). Chodziło wtedy o to, że „w związku z koniecznością spełnienia prognozowanych wskaźników wzrostu produkcji” firma zakupiła 400 monitorów Acer od organizacji handlowej, po czym częściowo rozebrała je na części, ponownie zmontowała i wystawiła na sprzedaż, naklejając logo własnej firmy. Nie wiadomo, czy sprawa karna zakończyła się skazaniem, ale ten przypadek stał się swego rodzaju memem, klasykiem w historii białoruskiej substytucji towarów importowych.

Wiadomości
Białoruś chce obejść sankcje. Legalizuje import równoległy
2022.06.06 19:47

Krajowy Horizont jak Lenovo

Nieco bardziej udanym przykładem jest produkcja białoruskiego laptopa przez fabrykę Horizont. 1 września 2022 roku Alaksandr Łukaszenka osobiście zaprezentował go podczas lekcji otwartej „Pamięć historyczna – droga do przyszłości”. Powiedział wówczas, że laptop ten ma 12 proc. białoruskich części i zapowiedział, że do końca 2022 roku wskaźnik wzrośnie do 30 proc.

Alaksandr Łukaszenka prezentuje laptop H-book firmy Horizont.
Zdj. zerkalo.io

Użytkownicy bardzo szybko znaleźli prototyp, na podstawie którego powstał „cud białoruskiej produkcji laptopów” – był to laptop Lenovo IdeaPad 3.

Komputery trafiły do sprzedaży dopiero pod koniec grudnia 2022 roku, ale nawet wtedy nie wszędzie można było je kupić. Teraz są sprzedawane w sklepach internetowych, a ich cena, w zależności od modelu i konfiguracji, waha się od 1370 do 2200 rubli białoruskich (1660-2680 zł). W katalogu online można nawet znaleźć kilka recenzji na temat tego komputera i właściwie nie są one takie złe. Ale warto zaznaczyć, że za mniej więcej te same pieniądze można kupić laptopy już sprawdzonych zachodnich marek. Po co więc kupować komputer od firmy Horizont w wypadku, gdy nie jest się przedsiębiorstwem państwowym?

Wiadomości
Łukaszenka pokazał pierwszy narodowy laptop. Jest aż na 1/10 produktem białoruskim
2022.09.01 13:41

Motoweło zawiodło

W sierpniu 2022 roku, kiedy Alaksandr Łukaszenka przybył do fabryki Motoweło, ówczesny dyrektor przedsiębiorstwa Mikałaj Ładućka cały w emocjach zaprezentował mu „białoruski motocykl”. Co prawda, jak zauważył Ładućka, wszystkie jego części pochodzą z importu, ale „projekt, pomysł, konstrukcja, montaż wszystkich komponentów” są krajowe.

Motocykl zaprezentowany Łukaszence jako krajowy projekt.
Zdj. Motolkohelp

Łukaszenka nie był wówczas szczególnie zachwycony przemówieniem Ładućki i zganił go za to, że oprócz świateł, błotników i silnika, nawet opony do tego motocykla są produkowane w Chinach.

Prawda okazała się jeszcze bardziej gorzka. Internauci szybko ustalili, że zaprezentowany motocykl M1NSK bardzo przypomina francuski motocykl Mash X-Ride Classic 650, którego produkcja w całości odbywa się w Chinach. Co więcej, nikt nie usunął z motocykla emblematu X-Ride. Później, aby „poprawić swoje działania w ramach substytucji importu”, na teren fabryki wysłana została „szefowa Mińska” (przewodnicząca białoruskiej Rady Republiki i bliska współpracowniczka Łukaszenki) Natalla Kaczanawa, która uważnie śledziła realizację poleceń Łukaszenki.

Wiadomości
„Nasz własny projekt”. Łukaszence podczas wizytacji fabryki pokazano francuski motocykl produkowany w Chinach
2022.08.16 18:55

Ptaki śpiewają

Historia, którą zaraz opowiemy, jest świetną ilustracją tego, jak przebiega na Białorusi substytucja towarów importowanych. Pod koniec stycznia 2024 roku państwowe media informowały, że białoruscy naukowcy tworzą mobilny program do rozpoznawania śpiewu ptaków w warunkach naturalnych. W ten sposób, jak mówili twórcy aplikacji, każda osoba „przebywająca na łonie natury, w lesie lub ogrodzie za pomocą smartfona będzie mogła nagrywać głosy ptaków, a system będzie je rozpoznawał”. Aplikacja miała być w stanie zidentyfikować do 10 gatunków ptaków jednocześnie.

Zdjęcie ilustracyjne.
Zdj. facebook.com/APB.BirdLife.Belarus

Oczywiście jest to bardzo piękna inicjatywa. Ale na Białorusi jest już taka aplikacja. Została stworzona sześć lat temu przez stowarzyszenie „Achowa ptuszak baćkauszczyny” (biał. Ochrona ptaków ojczyzny), nazywa się „Ptushki – identyfikator ptaków Białorusi” i można ją pobrać na telefon w sklepie Google Play. Właściwie to istnieje wiele takich aplikacji, a każdą z nich można zainstalować na telefonie za darmo.

Co ciekawe, w 2021 roku działalność organizacji „Achowa ptuszak baćkauszczyny” została zabroniona, ponieważ rzekomo „pod pozorem działań dobroczynnych w celu ratowania ptaków prowadziła działalność ekstremistyczną”. Czy to możliwe, że ptaki, które były identyfikowane na podstawie aplikacji, śpiewały coś w „ekstremistycznym” języku i dlatego musiały zostać szybko „zastąpione” odpowiednimi ptakami z Narodowej Akademii Nauk Białorusi?

Wiadomości
Białoruś. Sikorka lazurowa politycznie niepoprawna
2022.12.23 17:56

Elektrosuper-pupercar

Białoruska Akademia Nauk w ogóle dość często cieszy Białorusinów swoimi „udoskonaleniami”. Na przykład w 2022 roku na wystawie Mińsk ELECTRO-2022 zaprezentowała swój pierwszy elektryczny samochód sportowy. Według szefa centrum naukowo-inżynieryjnego Instytutu Inżynierii Mechanicznej Narodowej Akademii Nauk Alaksandra Balewicza, większość elektroniki w samochodzie jest krajowej produkcji, waży jedną tonę i przyspiesza do maksymalnej prędkości w sześć sekund (Belewicz nie wyjaśnił jednak, jaka to prędkość).

Na górnej fotografii – projekt konstruktora Dzmitryja Kabanawa. Poniżej – samochód elektryczny zaprezentowany przez Akademię Nauk jako własny projekt.
Zdj. Chartyja-97

Ale wkrótce okazało się, że ten samochód elektryczny był oparty na projekcie konstruktora-samouka z Mińska, Dzmitryja Kabanawa.

Białoruska Akademia Nauk zapowiada krajowy samochód elektryczny od 2017 roku. Ale jak dotąd „białoruskie” samochody elektryczne pochodzą z Chin pod marką Geely.

Wiadomości
Białoruski rynek samochodowy odbija się od dna. Liderami sprzedaży są chińskie marki
2023.11.09 11:33

Oddolna inicjatywa

Zdaniem Nastasii Łuzhinej takie absurdalne zjawiska substytucji importu powstają na Białorusi z powodu „oddolnych inicjatyw”: strachu i konieczności realizacji niektórych planów narzuconych z góry.

– Jeśli mówimy o takich anegdotycznych przypadkach, jak te, gdy próbują przedstawić coś, co składa się głównie z importowanych części, jako białoruskie, wydaje mi się, że jest to bardziej inicjatywa oddolna, aby zgłosić kierownictwu, że dobrze sobie radzą, że substytucja importu jest realizowana. Jeśli nie będą tego robić, być może ich przedsiębiorstwa i organizacje będą miały pewne problemy – wyjaśnia ekspertka.

Jeśli chodzi o zastępowanie towarów importowych, zdaniem Łuzhinej, oprócz przywilejów dla przedsiębiorstw, które się tym zajmują, widać, jak państwo stara się zachęcić ludność do kupowania produktów wytwarzanych na Białorusi. W związku z tym pojawiają się programy preferencyjnych kredytów na zakup białoruskich towarów.

Ale jednocześnie, jak zauważa nasza rozmówczyni, na Białorusi nadal działa prawo wyboru produktów i ludzie sami wybierają to, co bardziej im się podoba. A jak pokazuje praktyka, wybór ten jest najczęściej dokonywany na korzyść towarów importowanych, ponieważ produkty krajowe przegrywają na wielu pozycjach – czasem pod względem jakości, czasem ceny.

Wiadomości
Białoruska Akademia Nauk chce produkować kiełbasę na drukarkach 3D
2022.08.23 16:07

Według Alaksandra Knyrowicza, przedsiębiorcy, blogera i gospodarza programu „Atmosfera” na antenie Biełsatu, istnieje wiele przykładów absurdalnej substytucji importu, ale jego zdaniem problem nie leży w samym działaniu na rzecz zamiany towarów importowych, ale w tym, że urzędnicy próbują zajmować się biznesem, a to „jeszcze nigdy im się nie udało i nigdy się nie uda, bo to nie jest sfera, w której są dobrzy”.

– Problemem nie jest sam program substytucji importu. Chodzi o to, że urzędnicy zajmują się biznesem, podejmują decyzję, że taki projekt powinien zostać zrealizowany, biorą pieniądze od obywateli Białorusi, które ci płacą w postaci podatków i spuszczają je w toalecie. Nikt za to później nie odpowiada – mówi Alaksandr Knyrowicz.

Jego zdaniem nikt nie ponosi odpowiedzialności za niepowodzenie projektu substytucji importu, ponieważ niepowodzenie nie polega na tym, że produkty nie zostały wyprodukowane i nie utworzono określonej liczby miejsc pracy, ale na tym, że projekt się nie opłacił. Każdy z tych projektów, jak zauważa nasz rozmówca, nie tylko został sfinansowany z pieniędzy białoruskich podatników, ale także wymaga środków na jego kontynuację.

– Problem polega na tym, że państwo białoruskie próbuje robić biznes, ale jak dotąd w ogóle nie odnosi sukcesów, ponieważ po 1991 roku na Białorusi nie było ani jednego udanego państwowego projektu biznesowego, który nie opierałby się na państwowym monopolu – mówi Knyrowicz.

Jako przykład podaje linie lotnicze Belavia, Grodzieńską Fabrykę Tytoniu „Nioman” i przemysł alkoholowy, których właścicielem jest państwo.

Nasz rozmówca zauważa, że jeśli spojrzymy na przykłady branż, które odniosły sukces, to jest to Park Wysokich Technologii i sektor agroturystyczny. Tam określono warunki, dano pewne preferencyjne zasoby, ale „nie wtrącali się i nie nakazywali, gdzie i jaki opracować program i gdzie i jaki domek otworzyć, aby przyjąć gości – i dlatego to działa”.

Tak więc, jak podkreśla Knyrowicz, problem polega na tym, że urzędnicy nie powinni zajmować się biznesem – nie mają do tego ani kompetencji, ani motywacji.

Analiza
Propaganda rangi lokalnej. Jak reżimowe media szerzą antypolskie nastroje tuż przy granicy z Polską
2023.10.17 11:15

Raman Szawiel, ksz/ belsat.eu

Aktualności