Swiatłana Zawadzka, żona zaginionego w 2000 roku dziennikarza Dzmitra Zawadzkiego wierzy, że były żołnierz białoruskich wojsk wewnętrznych może mówić prawdę o śmierci jej męża.
Juryj Hareuski w obszernej rozmowie z Deutsche Welle przyznał, że był członkiem „szwadronów śmierci” złożonych z żołnierzy sił specjalnych MSW. Wyznał dziennikarzom, że uczestniczył w porwaniach i egzekucjach oponentów białoruskiego prezydenta Alaksandra Łukaszenki. Jednym z zaginionych bez wieści w lipcu 2000 r. był Dzmitry Zawadzki, dziennikarz, który kilka lat wcześniej pracował jako osobisty operator Łukaszenki. Do dziś nie jest znany jego los. Nie odnaleziono ciała. Odbył się proces, w którym rzekomo wskazano winnych porwania, ale nie zabójstwa dziennikarza.
– Wierzę, że on może mówić prawdę. To, co opisuje ten człowiek, wiemy sami. Więc albo dysponuje dobrymi informacjami [od kogoś – Belsat.eu], albo to prawda – mówi Swiatłana Zawadzka w rozmowie z Biełsatem.
Mężczyzna, który obecnie ubiega się o azyl w jedym z krajów UE, opowiedział, że ofiary zabijał strzałem w serce ppłk Dzmitry Pauliczenka, ówczesny dowódca SOBR, jednostki specjalnej MSW. Ciała zabitych pochowano na podmińskim poligonie wojskowym MSW.
Kobieta nie wierzy jednak w deklaracje Hareuskiego, że mógłby wskazać miejsca pochówków.
– Nie bardzo rozumiem, jak on technicznie może pokazać miejsca pochówków? Gdzieś tam przyjechać? W sytuacji, gdy oskarża władze, one mu na to nie pozwolą – dodaje.
Zawadzka uważa, że rozmówca DW nie zna również miejsca pochówku jej męża. Pierwszy raz z podobną informacją zetknęła się w 2010 r. Miała się do niej zwrócić osoba, która obiecywała pokazanie miejsca pochowku, ale na tym się skończyło. Nie wyklucza, że władze już dawno pozbyły się ciał.
– Gdy żył jeszcze Paweł Szeremiet [białoruski dziennikarz zabity w zamachu w Kijowie w 2016 r. – Belsat.eu], mówił, że jest informacja, że ciał pozbyto się jeszcze w 2000 r., gdy pracę stracił szef KGB Uładzimir Mackiewicz. Każdy nerw się trzęsie, tyle lat czekamy i mamy nadzieję. Jednocześnie wiedząc, że [odnalezienie ciała – Belsat.eu] jest niemożliwe.
Dzmitry Zawadzki zaginął 7 lipca 2000 r. na drodze ze swojego domu na lotnisko w Mińsku. Według świadków został zatrzymany przez grupę pięciu lub sześciu uzbrojonych ludzi. W procesie jaki się potem odbył za szereg zabójstw i porwanie Zawadzkiego skazano na dożywocie żołnierza podległego MSW oddziału antyterrorystycznego Ałmaz Maksima Małkę i byłego oficera tej jednostki Walerego Ihnatawicza. Jednak nie udowodniono, że to oni byli sprawcami śmierci dziennikarza. Również Hareuski twierdzi, że nie mieli oni z tym nic wspólnego.
We wrześniu 1999 r. bez wieści zaginęli: były szef MSW Juryj Zacharanka, były szef Centralnej Komisji Wyborczej Wiktar Hanczar oraz biznesmen Anatol Krasouski, który wspierał białoruską opozycję.
dd,jb/belsat.eu