Białoruski specnazowiec przyznał się do udziału w zabójstwach opozycjonistów w l. 90.


Portal Deutsche Welle dotarł do Juryja Harauskiego, służącego niegdyś w milicyjnym oddziale specjalnym. Jako członek “szwadronów śmierci” miał brać udział w politycznych egzekucjach przeciwników białoruskiego prezydenta Alaksandra Łukaszenki.

Były żołnierz wojsk wewnętrznych Białorusi przyznał się przed kamerą, że z jego rąk i towarzyszy zginęli: były szef MSW Juryj Zacharanka, były szef Centralnej Komisji Wyborczej Wiktar Hanczar oraz biznesmen Anatol Krasouski, który wspierał białoruską opozycję. Trójka przeciwników politycznych Alaksandra Łukaszenki zaginęła we wrześniu 1999 r. W lipcu 2000 r. zaginął dziennikarz Dzmitry Zawadzki, który był w przeszłości osobistym operatorem prezydenta Białorusi. Śledztwa dotyczące ich zaginięcia zostały zawieszone w tym roku.

Wiadomości
Śledztwo zawieszono po 20 latach. Sprawa porwanych oponentów Łukaszenki zostanie niewyjaśniona
2019.01.31 19:43

Według relacji mężczyzny, egzekucji miał dokonywać osobiście ówczesny szef jednostki SOBR (Specjalnego Oddziału Szybkiego Reagowania MSW) ppłk. Dzmitry Pauliczenka. Swoje ofiary zabijał w obecności podwładnych strzałem w serce z wygłuszonego pistoletu.

Mężczyzna jest przekonany, że o zabójstwach wiedział ówczesny szef MSW Juryj Siwakou i szef Rady Bezpieczeństwa Białorusi Wiktar Szejman, a prawdopodobnie także sam Łukaszenka. Jak twierdzi, wszystkie rozkazy w tej sprawie wydawano ustnie i nie sporządzono żadnych protokołów czy zapisów wideo.

Zdaniem rozmówcy DW ppłk Dzmitry Pauliczenka (z lewej) miał osobiście rozstrzeliwać porwanych opozycjonistów. Na zdjęciu z obecnym szefem MSW Białorusi Jurym Karajewem.
Bohater wywiadu pokazuje listę członków białoruskich “szwadronów śmierci”. Kadr z reportażu DW.

Ciała Hanczara i Krasouskiego miały zostać ukryte na należącym do mińskiego garnizonu poligonie Wałowszczyna. Ciało Zacharenki, według relacji Hareuskiego, miało tymczasem zostać zabrane przez Pauliczenkę i spalone w krematorium. Uczestniczący w egzekucji żołnierze mieli otrzymać po tysiąc dolarów wynagrodzenia.

Istnienie na Białorusi szwadronów śmierci kilkakrotnie potwierdzał sam Alaksandr Łukaszenka. Jednak podkreślał, że były wykorzystywane do likwidacji groźnych przestępców, którzy mieli być zabijani bez sądu.

Wiadomości
„Zaufani ludzie z karabinami”: co Łukaszenka mówił o swoich szwadronach śmierci
2018.05.03 15:00

jb/belsat.eu

Aktualności