Rosyjski bank został przeszukany po tym, gdy jego były szef rzucił wyzwanie Łukaszence.
Rozmówczyni portalu TUT.by opowiedziała, że dowiedziała się o utracie pieniędzy ze swojego schowka 26 czerwca, po przyjeździe na Białoruś i odwiedzeniu siedziby Biełgazprombanku, gdzie 11 czerwca przeprowadzono rewizję. Według jej relacji skrytka depozytowa, w której przetrzymywała gotówkę, była pusta. Kobieta w sprawie zniknięcia 170 tys. dol. napisała do banku przewodniczącej zarządu komisarycznego banku Nadziei Jermakowej. Poinformowała o tym również milicję.Stwierdziła, że może potwierdzić pochodzenie pieniędzy, ale nikt nie zapytał jej o to przed wyjęciem ich ze skrytki.
Bank złożył odwołanie do Departamentu Dochodzeń Finansowych Państwowego Urzędu Kontroli, ponieważ „zapytanie zawiera kwestie, które nie leżą w zakresie kompetencji Biełgazprombanku”, a ten przekierował sprawę do KGB, który prowadzi śledztwo.
Nadal nie jest jasne, na jakiej zasadzie śledczy dokonywali przejęcia zawartości skrytek. Wcześniej Ukrainka rozważała możliwość otwarcia działalności gospodarczej na Białorusi i ewentualnego zainwestowania w nieruchomości. Teraz jak tłumaczy TUT.by, ta ochota ją opuściła.
Problemy Biełgazprombanku rozpoczęły się 11 czerwca, miesiąc po tym, jak były szef banku Wiktar Babaryka ogłosił swoje ambicje prezydenckie. Obecnie w stosunku do ponad 20 osób, w tym również prezydenckiego pretendenta wszczęto sprawę karną trakcie postępowania karnego. Są oskarżani o pranie pieniędzy, unikanie podatków, oszustwa, wręczanie i przyjmowanie łapówek.
15 czerwca Narodowy Bank Białorusi wprowadził zarząd komisaryczny w Biełgazprombanku. Obecnie na czele jednego z największych prywatnych banków w kraju stoi Nadzieja Jermakowa. Jego właścicielem prawie w 1o0 proc. jest rosyjski Gazprom.
Akcjonariusze Biełgazprombanku uważają, że administracja banku została nielegalnie zmieniona. A niektórzy jego klienci napisali skargę, że skrytki otwarto bez ich obecności. A w części przypadków ich zawartości zniknęła.
O zawartości skrytek publicznie mówił też Łukaszenka, który stwierdził, że zawierały oprócz „czarnych toreb z pieniędzmi” także liczne pendrive’y z poufnymi informacjami.