Drugi tydzień na Białorusi trwają strajki robotników, którzy nie pogodzili się ze sfałszowaniem wyborów prezydenckich. Protestują już pracownicy 151 zakładów. Interaktywną mapę strajków i robotniczych protestów można zobaczyć w internecie.
Przygotowała ją grupa białoruskich wolontariuszy mieszkających w Unii Europejskiej. Na chwilę obecną na mapie jest zaznaczonych 151 zakładów, których pracownicy protestują – 73 w Mińsku, 29 w Grodnie, a reszta w miastach w całej Białorusi. Autorzy mapy kolorem żółtym zaznaczyli protesty i akcje solidarności, a kolorem czerwonym strajki.
Protestu sztandarowe, państwowe białoruskie przedsiębiorstwa przemysłu ciężkiego, zakłady chemiczne i kopalnie. Pracę zawiesiła nawet część pracowników Białoruskiej Elektrowni Jądrowej w Ostrowcu. Do robotników dołączyli też pracownicy instytucji kultury – teatrów, muzeów, filharmonii. Rezygnacją z reprezentowania kraju w międzynarodowych zawodach grożą też sportowcy. Strajk ogłosili też dziennikarze propagandowych mediów państwowych – na ich miejsce ściągnięto specjalistów z Rosji.
Protestujący domagają się ogłoszenia prawdziwych wyników wyborów prezydenckich, ustąpienia Alaksandra Łukaszenki, rozpisania nowych wyborów oraz przerwania milicyjnej przemocy. Żądają też respektowania ich prawa do pokojowych demonstracji, zapewnienia im miejsca i infrastruktury do przeprowadzania wieców politycznych oraz informowania o protestach w państwowych mediach.
Do organizowania zakładowych i miejskich komitetów strajkowych wzywa Rada Koordynacyjna. To organ połączonej opozycji, który przygotowuje pokojowe przekazanie władzy na Białorusi. Prokuratura Generalna wszczęła przeciwko Radzie sprawę karną.
Władze starają się stłumić strajki, które nawet na Białorusi są legalne. Prezydent zapowiedział, że strajkujący robotnicy stracą pracę. Milicja i KGB rozpoczęły polowanie na działaczy robotniczych i członków komitetów strajkowych.
Podczas wczorajszej wizyty w kołchozie pod Dzierżyńskiem białoruski przywódca oświadczył, że na miejsce strajkujących pracowników kopalń spółki Biełaruśkalij można ściągnąć “bezrobotnych górników z Ukrainy”. Nie liczył się przy tym z górniczą solidarnością. Ukraińscy związkowcy zapowiedzieli, że nie będą łamistrajkami i poparli białoruskich kolegów w ich walce o wolność i prawa.
pj/belsat.eu