„Sąsiedzka pomoc”: dzięki Białorusinom Ukraińcy legalizują samochody z zagranicznymi rejestracjami


O tego rodzaju usługach świadczonych przez mieszkańców pogranicznych dowiedzieli się dziennikarze ukraińskiego projektu „Schemy”.

A schemat wygląda następująco: samochód przekracza granicę Unii Europejskiej i Ukrainy na zasadach tranzytu. Zgodnie z tym statusem może znajdować się na terytorium kraju nie więcej niż 10 dni.

I w tym czasie rzeczywiście wyjeżdża z Ukrainy – na Białoruś. Ale już w neutralnej strefie wsiada do niego Białorusin z upoważnieniem od właściciela auta i… wraca na Ukrainę. Następnie wysiada i czasem nawet pieszo idzie do domu – na Białoruś. A samochód trafia do rąk użytkownika – Ukraińca, który też ma upoważnienie od właściciela.

Teraz auto może znajdować się na terytorium Ukrainy aż przez rok. A sprzedawcy i kupcy unikają w ten sposób płacenia ceł.

W materiale pokazanym przez program „Schemy” mieszkaniec jednej z wsi leżącej na białorusko-ukraińskim pograniczu otwarcie przyznaje się do udziału w takim procederze. Ujawnia też swoje wynagrodzenie: jeden taki kurs to 20 dolarów. Z kolei jeden ze sprzedawców wyjaśnia, że kiedy po roku taką procedurę trzeba powtórzyć, kosztuje ona ich już 400 dolarów.

– Są ludzie, którzy to robią. Zarabiają pieniądze, które wkładają, gdzie należy. I te 400 dolarów płacą Białorusinowi i wszystkim pozostałym – tłumaczy rozmówca.

Tylko w maju tego roku przez przejście graniczne w Domanowie w obwodzie wołyńskim, z pominięciem opłat celnych wjechało na Ukrainę ponad 3 tys. samochodów, za których kierownicami siedzieli Białorusini.

КА, cez/belsat.eu

Aktualności