Zgodnie z prawosławną tradycją, setki mieszkańców Grodna zanurzyły się dziś w wodach jeziora Jubilejnego. Poza strawą duchową, czekała na nich wojskowa kasza z kuchni polowej.
Zwyczaj kąpania się w rzekach i jeziorach z okazji święta Chrztu Pańskiego (Epifanii) ma setki lat. Po białorusku nazywa się Wadachryszcza lub Bahajaulannie. Prawosławni wierzą, że tego dnia woda zyskuje cudowne właściwości. By przez cały rok ustrzec się od chorób, zanurzają się w wodzie trzy razy.
Przed rytualną kąpiela wody jeziora Jubilejnego zostały pobłogosławione. Duchowny odczytał fragment Pisma Świętego, odmówił modlitwę i zanurzył w toni krzyż.
Po raz pierwszy od lat nie nie była to kąpiel w przeręblu, a na brzegach nie było śniegu. Nad jeziorem Jubilejnym unosiła się mgła, a temperatura wynosiła kilka stopni na plusie.
Święto w nowoczesnym wydaniu nie przypominało cerkiewnego obrzędu, a raczej ludową zabawę. Zebrani robili sobie zdjęcia, zanurzali się w specjalnie ustawionym kąpielisku. Do kąpieli rodzice zachęcali też swoje dzieci.
Jak co roku nie zabrakło strażaków, pogotowia ratunkowego i wojskowej kuchni polowej.
Poza kuchnią polową wojsko zapewniło też dwa namioty-przebieralnie. Jeden dla kobiet, drugi dla mężczyzn. Każdy ogrzewany burżujką – żeliwnym piecykiem na węgiel.
Na brzegu dyżurowali też ratownicy medyczni. Tłumaczyli zainteresowanym, jak wziąć udział w rytuale i się nie przeziębić.
Przed kąpielą nie można pić alkoholu – powoduje szybsze wychłodzenie organizmu, a kąpiel pod wpływem jest niebezpieczna dla serca. Udział w Wadochryszczy po pijanemu jest też grzechem – co roku przypomina Cerkiew.
Do lodowatej kąpieli dobrze przygotowywać się w domu. Przez kilka tygodni należy brać prysznic na zmianę w ciepłej i zimnej wodzie. Przed wejściem do jeziora należy się rozgrzać – np. przebieżką.
By nie stracić zbyt dużo ciepła, kąpiel można ograniczyć do 10 sekund w wodzie. Godzinę wcześniej dobrze jest coś zjeść, a po wyjściu z wody – napić się ciepłej herbaty.
Tekst: ak,pj; zdjęcia: Wasil Małczanau/belsat.eu