Dzmitryj Żuk oznajmił to na antenie pierwszego kanału państwowej telewizji. Przytakiwał mu jej prezes.
– Nazywajmy rzeczy swoimi imionami: moim zdaniem część dość popularnych mediów otwarcie zeszła na antypaństwowe tory. Pewniej bardziej gromko zabrzmiałoby: „na rewolucyjne tory” – przekonywał w programie „Klub redaktorów” TV Biełaruś-1 szef państwowej telewizji Iwan Ejsmant.
Jak argumentował, „one nie po prostu informują o wydarzeniach, które się odbywają, ale udzielają wsparcia”.
– Iwanie Michajłowiczu, żadnych rewolucji. One szykują przewrót! – poprawił swojego rozmówcę obecny w studiu Dzmitryj Żuk, redaktor naczelny dziennika SB.Biełaruś Siegodnia, wydawanego przez prezydencką administrację.
Z kolei prezes zajmującej się problematyką Wspólnoty Niepodległych Państw TV MIR Uładzimir Piarcou ubolewał, że działania „pewnych mediów” nie mają nic wspólnego z dziennikarstwem.
– To praca wywrotowa i destrukcyjna, która koordynuje protesty – stwierdził.
Zaledwie przedwczoraj kwestie te poruszył osobiście sam Alaksandr Łukaszenka, który wprost wezwał białoruski MSZ do pozbawiania akredytacji zagranicznych mediów oraz ich przedstawicieli oraz „wypędzania” ich z kraju.
– Nie trzeba czekać na żaden koniec kampanii wyborczej. Wyganiajcie ich stąd, jeżeli nie przestrzegają naszych praw i wzywają ludzi na majdany – zażądał.
ka, cez/belsat.eu
