W ostatnich latach Chiny gwałtownie zwiększyły tranzyt swoich towarów przez polsko-białoruską granicę, jednak Polska okazała się niegotowa na taki ich napływ. Pekin szuka więc innych szlaków – przez państwa bałtyckie i Finlandię.
Jeszcze 10 lat temu z Chin do Europy przybywał jeden pociąg towarowy miesięcznie. W wyniku intensywnego rozwoju korytarza transportowego prowadzącego z Kraju Środka do krajów Zachodu w ramach projektu „Jedna strefa i jeden szlak”, liczba składów osiągnęła dwieście.
Transport kolejowy pozwala na dostarczenie towarów o 20 dni szybciej niż drogą morską i jest tańszy niż transport lotniczy.
Zgodnie z danymi chińskich kolei liczba przewozów kolejowych do Europy wzrosła z 17 w roku 2011 do 3673 w roku ubiegłym. W 2020 r. ma ich być 5 tys.
Przeważająca ilość tranzytu chińskich towarów do Unii Europejskiej przebiega przez Białoruś. 90 proc. składów kolejowych z Chin jest odprawianych na białorusko-polskim kolejowym przejściu granicznym Brześć – Małaszewicze. W ub. roku przejechało przez nie 74 tys. kontenerów, czyli cztery raz więcej niż w roku 2015.
Jednak polski przewoźnik PKP Cargo wyraża obawy, że obecna infrastruktura nie pozwoli na zrealizowanie planów chińskiego rządu. Pod koniec 2017 roku w kolejce na białorusko-polskiej granicy stało 100 pociągów.
Dziś kolejek nie ma. Aby skrócić czas przeładunku strona polska rozpoczęła współpracę z prywatnymi operatorami. A polskie Ministerstwo Infrastruktury zapowiada możliwość otwarcia drugiego przejścia kolejowego na granicy z Białorusią.
– To ogromne wyzwanie i ogromna szansa – mówił w marcu prezes PKP Cargo Czesław Warsewicz.
Chińczycy nie ukrywają jednak obaw, że pozytywne zmiany nie nastąpią zbyt szybko.
Niepokoi się też burmistrz Terespola Krzysztof Iwaniuk, który w rozmowie z agencją Reuters stwierdził, że plan modernizacji polskich kolei nie odpowiada potrzebom chwili, a miasto może stracić tranzyt chińskich ładunków.
Kolejki na granicy z Polską zmuszają chińskich logistyków do zastanowienia się nad przekierowaniem towarów i wykorzystaniem kolei fińskich, litewskich lub estońskich.
Na razie powstrzymuje ich fakt, że alternatywne szlaki wydłużą czas transportu. Nie są też pewni realiów panujących na granicy Unii Europejskiej i Rosji. Tymczasem szlak przez Białoruś mają już przetarty.
DD, cez/belsat.eu wg reuters.com