13 listopada prezydent Rosji przyleciał do Singapuru z tradycyjnym poślizgiem. Spóźnienie rozbiło cały grafik wizyty i do spotkania z premierem Lee Hsien Loongiem nie doszło.
Szczegóły wizyty w Singapurze opowiedział w swoim artykule korespondent gazety Kommiersant Andriej Kolesnikow.
Samolot prezydenta Federacji Rosyjskiej przyleciał do Singapuru z półtoragodzinnym opóźnieniem. Według Kolesnikowa, grafik Władimira Putina (“zawodowca spóźnień”, jak pisze dziennikarz) można było jeszcze uratować, ale procedury na lotnisku się przedłużyły. Najpierw do samolotu nie dopuszczono kolumny prezydenta – zgodnie z miejscowymi zasadami samochody mogą podjechać do samolotu dopiero, gdy wyłączy on silniki, o czym nie widzieli piloci. Potem ochrona lotniska długo kontrolowała Jurija Uszakowa, pomocnika prezydenta.
W związku z tym Putin nie zdążył na rozmowę z premierem Singapuru Lee Hsien Loongiem, który nie mógł dłużej czekać, bo miał zaplanowany udział w szczycie Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej. Przy czym prezydent Rosji i premier Singaputu mieli podpisać szereg porozumień, a po spotkaniu wygłosić wspólne przemówienie dla prasy.
Ostatecznie, przez cały dzień Putin spotkał się jedynie z panią prezydent Singapuru Halimah Yacob, która nie ma realnej władzy i pełni funkcje reprezentacyjne. Rosyjski lider został przez nią przyjęty w pałacu prezydenckim, a na cześć rosyjskiej delegacji urządzono wystawny obiad.
– To ciekawe. Wychodzi na to, że jedynymi ważnymi działaniami tego dnia będą dwa toasty prezydentów Rosji i Singapuru podczas tego obiadu, czyli kolacji – cytuje Jurija Uszakowa Kommiersant.
Do spotkania Putina z Lee Hsien Loongiem i tak doszło – następnego dnia, 14 listopada.
Czytajcie również:
ii, pj/belsat.eu