Przy klasztorze znajdującym się we wsi Małyja Lady pod Smolewiczami działa otwarta dla wiernych cerkiew. Białoruski prezydent i jego najmłodszy syn Mikałaj odwiedzili ją 19 kwietnia – na prawosławną Wielkanoc.
Teraz świątynię zamknięto dla osób postronnych, a lekarze ze szpitala w Smolewiczach poinformowali portal tut.by, że w klasztorze odnotowano przypadki infekcji koronawirusem. W diecezji borysowskiej, której podlega klasztor, nie potwierdzono jednak tych powiadomień.
Portal powołuje się na informacje co najmniej z dwóch anonimowych źródeł, powiązanych ze służbą zdrowia. Według jednego z nich, w klasztorze wykryto dwa przypadki zachorowań, a 55 osbom, które miały kontakt z chorymi, nakazano kwarantannę.
Podobne dane podaje drugie źródło – anonimowy pracownik szpitala w Smolewiczach. Zgodnie z nim, w przymusowej izolacji znajdują się obecnie 54 osoby, w tym zakonnicy.
– Ściślej rzecz biorąc – powinny się znajdować. One absolutnie nie przestrzegają zasad samoizolacji. Jedzą we wspólnych stołówkach, kontaktują się ze sobą – cytuje portal swojego rozmówcę.
Twierdzi on, że obecnie zachorowało tam już 16 osób. Część z nich trafiła do Smolewicz, część do Mińska, a niektórzy wciąż przebywają w klasztorze.
Alaksandr Łukaszenka konsekwentnie zapewnia wciąż, że na Białorusi nie ma potrzeby wprowadzania kwarantanny. Uspokaja przy tym, że gdy zaistnieje taka potrzeba, dodatkowe ograniczenia związane z pandemią zostaną wprowadzone. Na razie jednak takiej konieczności, jego zdaniem, nie ma.
– Podjąłem decyzję, że będziemy działać w zależności od sytuacji. Trzeba izolować – będziemy izolować. Trzeba wprowadzić kwarantannę – wprowadzimy kwarantannę. Godzinę policyjną – wprowadzimy godzinę policyjną. Czy nasi ludzie tego potrzebują? Teraz nie – mówił jeszcze w niedzielę.
jw, cez/belsat.eu