Liczba osób, które w 2020 roku roku przeszły przez białoruski aparat represji jest szokująca nawet dla ludzi, którzy od lat pomagają ofiarom milicji. W wywiadzie dla Nastojeszcze Wremia powiedział o tym Aleś Bialacki, przewodniczący Centrum Obrony Praw Człowieka Wiasna.
– Czegoś takiego nie było w całej historii [niepodległej] Białorusi. Jeszcze przed dniem wyborów zatrzymanych zostało około 1700 osób. Po 9 sierpnia już około 12 tysięcy. Rejestrujemy kolosalne liczby, ale ludzie nie poddają się, kontynuują opór i te liczby nie są ostateczne – powiedział obrońca praw człowieka.
Jedynie wczoraj, podczas Marszy Sprawiedliwości w całym kraju, milicja zatrzymała 442 osoby, z których 330 stanie przed sądem.
Według szefa Wiasny, nawet podczas poprzednich wyborów prezydenckich, w 2006 i 2010 roku, ofiar represji na Białorusi było mniej niż 3 tysiące osób.
Bialacki dodał, że w aresztach śledczych znajduje się też około 300 demonstrantów, blogerów i działaczy opozycji, przeciwko którym wszczęto motywowane politycznie sprawy karne. 70 z nich uznano już za więźniów politycznych.
Wiasna dokumentuje też przypadki stosowania wobec zatrzymanych tortur i gróźb karalnych. Dzięki wolontariuszom centrum do międzynarodowych organizacji dotarło ponad pół tysiąca relacji osób torturowanych przez białoruskie służby.
W czwartek funkcjonariusze Wydziału do Walki z Przestępczością Zorganizowaną i Korupcją MSW aresztowali Maryję Rabkową, kierującą pracą wolontariuszy Wiasny. Obrończyni praw człowieka jest oskarżona o organizację zamieszek.
mh,pj/belsat.eu