Niewywiązanie się z kontraktu i niespodziewany wyjazd argentyńskiego gwiazdora piłki nożnej do Meksyku skomentowała rzeczniczka prasowa brzeskiego Dynama.
– Do drugiego przyjazdu Maradony do Brześcia nie doszło, ponieważ Diego marzył o trenowaniu zespołu, a nasz klub proponował mu misję reprezentacyjną. Maradona nie pogodził się wewnętrznie. Dlatego, kiedy dostał propozycję z meksykańskiego Dorados, przyjął ją – powiedziała Wolha Chiżynkowa na antenie Radia Mińsk.
Sensacyjna wiadomość o tym, że „Boski Diego” ma objąć stanowisko prezesa zarządu Dynama Brześć obiegła piłkarski świat w ubiegłym roku.
W lipcu Maradona przyleciał nawet do miasta nad Bugiem, aby poznać swoje nowe miejsce pracy i obwieścić o swoich planach zrewolucjonizowania białoruskiej piłki.
Ostatecznie jednak okazało się, że był to jedyny przyjazd legendy światowego futbolu, mimo że w Brześciu już szukano mu odpowiedniej rezydencji z hiszpańskojęzycznym personelem. Już we wrześniu tego samego roku klub Dorados de Sinaloa z Meksyku ogłosił, że zatrudnił Argentyńczyka jako swojego trenera.
Niebawem informacje potwierdził sam Diego, czym wprawił w sporą konsternację działaczy z Brześcia, którzy początkowo mieli jeszcze nadzieję, że ich prezesowi uda się być jednocześnie trenerem klubu z innego kontynentu. Tak się jednak nie stało.
Jednak Maradona zdaje się wspominać swoją egzotyczną białoruską przygodę ze sporym sentymentem. Niedawno pogratulował brzeskiemu Dynamu pierwszego mistrzostwa kraju. Mimo że klub zdobył tytuł bez jego udziału.
sk, cez/belsat.eu