8 lat temu białoruskie władze brutalnie tłumiły powyborczą demonstrację opozycji


19 grudnia 2010 r. po wyborach prezydenckich na ulice Mińska wyszło kilkadziesiąt tysięcy demonstrantów, by zaprotestować przeciwko wyborczym fałszerstwom Łukaszenki.

Białoruskie służby specjalne jeszcze przed rozpoczęciem demonstracji pobiły do nieprzytomności i wywiozły w nieznanym kierunku jednego z opozycyjnych kandydatów Uładzimira Niaklajewa.

Tego wieczora na placu Republiki w Mińsku zebrało się ok. 50 tys. demonstrantów, którzy przeszli pod siedzibę rządu na placu Niezależności. Tam, jak wykazały nagrania wideo, przystąpili do działania prowokatorzy służb specjalnych, którzy zaczęli podburzać tłum do szturmu budynku. Gdy wybito kilka szyb, do akcji momentalnie przystąpiła zgromadzone w okolicy siły OMONU. Wyposażeni w pałki i tarcze funkcjonariusze zaczęli brutalnie bić i aresztować demonstrantów.

Dramatyczne wydarzenia sprzed ośmiu lat nazywane są na Białorusi “Płoszczą-2010”. Określenie pochodzi od białoruskiej nazwy placu “płoszczy” Niezależności, na którym doszło do brutalnej rozprawy z demonstrantami.

Łącznie do aresztu trafiło wtedy ponad 700 osób. Trafili tam też głowni kontrkandydaci Łukaszenki, którzy potem byli skazywani na kilkuletnie wyroki za „organizację masowych zamieszek”. Z więzienia byli wypuszczani na mocy ułaskawienia Łukaszenki po wielu miesiącach. Najdłużej, bo 4,5 roku odsiedział kandydat na prezydenta z ramienia partii Hramada Mikałaj Statkiewicz.

jb/belsat.eu

Aktualności