“Rosja zamieniła się w hitlerowskie Niemcy”. Opowieść dwóch braci, którzy uciekli z Rosji


Bracia Nikita i Artur Romanow wyjechali z Rosji, ponieważ nie mogli żyć w zniekształconej rzeczywistości, jaką kreują rosyjskie władze. Uciekali nie tylko przed propagandą, ale także przed prawdopodobnym poborem do armii rosyjskiej – aby nie mieć na rękach krwi Ukraińców.

Rosjanie Nikita i Artur Romanowowie w obozie dla uchodźców w Holandii. Zdjęcie użyczone Biełsatowi przez bohaterów materiału.

Nikita Romanow ma 29 lat. W latach 2010-11 służył w armii rosyjskiej. I zupełnie nie spodziewał się telefonu z wojskowego biura poborowego. Zadzwonili 10 marca.

“Trudno uwierzyć, że rodacy robią tak straszne rzeczy”

– Zadzwonili do mnie i poprosili, żebym przyszedł do nich w sprawie poboru wojskowego. Zapytałem, jakie są zasady poboru, jeśli służyłem dawno temu. Podpowiedzieli mi, że jest możliwość kontraktu i tak dalej, ale bardzo, bardzo proszą o przyjazd. Nie jestem aż tak naiwny, wiedziałem, że jeśli tam pójdę, to już nie wrócę. Potem zacząłem pakować swoje rzeczy i szukać możliwości ucieczki za granicę – mówi Nikita.

Zapytany, czy jest pewien, że zostałby wysłany na wojnę z Ukrainą, Nikita odpowiada, że nie ma co do tego pełnej pewności: mógł zostać wysłany na służbę gdzieś indziej. Ale nie o to chodzi.

– Po prostu nie chciałem nawet być z nimi kojarzony, ponieważ armia, w której służyłem 10 lat temu, była zupełnie inna, z inną moralnością, doborem kadr itp. I nie sądzę, żeby wtedy pozwoliliby na to, co ma miejsce teraz – mówi z przekonaniem Nikita.

Zaznacza, że służył w piechocie morskiej, w 205. Brygadzie Strzelców Zmotoryzowanych, która później “zasłynęła” w wydarzeniach związanych z zestrzeleniem nad Donbasem samolotu Boeing 777 linii Malaysia Airlines. Chłopak twierdzi, że żołnierze kontraktowi z tej brygady byli zaangażowani w konflikt zbrojny w Donbasie.

Wiadomości
Holandia: prokuratura żąda dożywocia za zestrzelenie pasażerskiego boeinga nad Donbasem
2021.12.22 14:17

– Dlaczego doszło do takiej degradacji? Nie wiem, wciąż jestem w szoku. Nie mogę uwierzyć, że ludzie, którzy noszą mundury rosyjskiej armii, mogą robić takie rzeczy, jak na przykład w Buczy. Nie mieści mi się to w głowie. Trudno dopuścić do siebie myśl, że rodacy robią tak straszne rzeczy. A wśród nich mogą być moi dawni przyjaciele z dzieciństwa, koledzy z wojska czy z klasy… To przerażające! – mówi Nikita.

Z jego informacji wynika, że wielu do wielu poborowych telefonowano z biur poborowych, inni dostali pisemne wezwania.

“Zachodnia propaganda wyprała ci mózg”

Przed ucieczką z Rosji Nikita pracował w prestiżowej międzynarodowej szkole, w której nauka odbywała się w języku angielskim. Uczyły się tam m.in. dzieci rosyjskich dyplomatów. Elitarna była też kadra: ludzie z doskonałym wykształceniem, którzy stale wyjeżdżali za granicę, żyli za granicą.

– Najgorsze jest więc to, że ci ludzie również ulegli propagandzie. A jeśli ktoś nie pochwala działań wojsk rosyjskich na Ukrainie, to milczy – mówi nasz rozmówca.

Jak mówi Nikita, wszystkie jego próby “zaangażowania się w propagandę antywojenną w pracy” kończyły się stwierdzeniami, że “zachodnia propaganda wyprała ci mózg” i że “niczego nie rozumie”, a także radą, by “oglądał rosyjskie wiadomości”. Mówi, że wyniki badań opinii publicznej, według których ponad 70 proc. Rosjan popiera Władimira Putina, są nieco zaskakujące, ale widać, skąd to się bierze.

Nikita Romanow. Zdjęcie użyczone Biełsatowi przez bohaterów materiału.

– Ludzie są zastraszeni i boją się nawet posiadać własne zdanie, a co dopiero głośno je wyrażać. Boją się trafić za to do więzienia. A Rosjanie są obecnie zatrzymywani nawet za białe kartki papieru… – wyjaśnia Nikita.

Chłopak już w 2013 roku zdał sobie sprawę, że w kraju “coś jest nie tak”: gospodarka się nie rozwija, ogromne kwoty znikają w jakiejś dziurze. Próbował się temu przyjrzeć i natrafił na znane śledztwo w sprawie korupcji w Rosji. Przyznaje, że ta informacja była dla niego szokiem. Potem zaczął chodzić na protesty w Moskwie. Wkrótce dołączył do niego młodszy brat Artur, który od 2018 roku pracował w cywilnych kadrach Rosgwardii (Gwardii Narodowej Rosji). Jednak w 2021 roku, po tym jak 21 kwietnia został zauważony na proteście poparcia dla opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, został zmuszony do rezygnacji.

Na żywo
Rosja: protesty od Władywostoku do Kaliningradu NA ŻYWO
2021.01.31 15:22

– Szef wezwał mnie do swojego biura i zaczął mnie wypytywać, dlaczego angażuję się w takie działania. Odpowiedziałem, że robię to po pracy. I wtedy usłyszałem, że albo zrezygnuję ze stanowiska, albo on na mnie doniesie – opowiada Artur.

Artur niechętnie wspomina swoją służbę w Rosgwardii, mówiąc o “wewnętrznym bałaganie” w tych oddziałach i o tym, że pełniły one głównie funkcje policyjne. Uczestniczyli również w tłumieniu i rozpędzaniu protestów w Moskwie i otrzymywali wynagrodzenie za każde “wyjście na protest”. On sam jednak, jak mówi, zajmował cywilne stanowisko w punkcie kontrolnym i nie był zaangażowany w te działania.

Artur Romanow podczas protestu antywojennego w Warszawie 26 marca. Zdjęcie użyczone Biełsatowi przez bohaterów materiału.

Poprosili o azyl w Holandii

Artur ma dopiero 21 lat, ale nie widzi już dla siebie w Rosji żadnych perspektyw. Postanowił więc pojechać razem z bratem.

– Represje już się zaczęły. Czułem, że jeśli nie wyjadę, to pewnie trafię do więzienia – mówi Artur.

Nikita i Artur opuścili Rosję 18 marca. Najpierw Stambuł, potem Ateny, a następnie Warszawa. W stolicy Polski starali się o wizę w ambasadzie amerykańskiej, ale otrzymali odmowę. Nie udało im się również otworzyć konta bankowego w Warszawie – cztery banki odmówiły (“Do momentu, kiedy wyjąłem z kieszeni rosyjski paszport, wszystko było w porządku, ale jak tylko zobaczyli okładkę rosyjskiego paszportu, skrzywili się i odmówili”).

Historie
“Pośród tej śmiertelnej miłości”. Jak artysta walczy o Ukrainę z pędzlem w ręku
2022.04.26 14:22

25 marca bracia wzięli udział w Białoruskim Marszu Woli w Warszawie, a następnego dnia wraz z lokalnymi aktywistami zorganizowali protest przed ambasadą Rosji.

Od początku kwietnia bracia przebywają w obozie dla uchodźców w Holandii, gdzie złożyli wniosek o azyl polityczny.

Do rodzinnego miasta już przychodzą zawiadomienia o śmierci

Nikita wyznaje, że jako Rosjanin ma poczucie winy wobec Ukraińców za okrucieństwa i zbrodnie popełnione przez jego rodaków na Ukrainie. Mówi, że nikt z jego znajomych z Moskwy nie jest zaangażowany w działania wojenne na Ukrainie. Wie jednak, że do Uljanowska, skąd pochodzą Nikita i Artur, już zaczynają przychodzić zawiadomienia o śmierci żołnierzy.

Artur nazywa wojnę na Ukrainie katastrofą dla Rosji.

– Uważam, że jest to katastrofa dla Rosji, kraju, który obecnie sięgnął poziomu dna hitlerowskich Niemiec. Nadal nie mogę uwierzyć, że to się stało naprawdę. Że nasi żołnierze poszli zabijać cywilów na Ukrainie, bombardować ich miasta. To koszmar! – mówi Artur.

Jego zdaniem, narodu rosyjskiego nie da się przebudzić zwykłą prawdą, która jest obecnie blokowana na szeroką skalę.

– Musimy poszukać jakichś sposobów dotarcia do narodu, który ciągle śpi i nie interesuje się polityką, nie interesuje się w ogóle niczym. Trzeba wprowadzić dla nich ograniczenia na takich obszarach, do których są przyzwyczajeni. Może to ich obudzi. Nie wiem… – mówi Artur.

Według niektórych szacunków, od czasu rozpoczęcia wojny na Ukrainie Rosję opuściło nawet 200 tys. osób. Utworzony 25 lutego czat w Telegramie “Przewodnik po relokacji z Rosji” w ciągu zaledwie kilku dni zgromadził ponad 100 tys. członków.

Historie
Kroniki “operacji specjalnej”. Jak Rosjanie w regionach odbierają wieści o żołnierzach poległych na Ukrainie
2022.03.27 13:00

zk, ksz/ belsat.eu

Aktualności