Brutalne represje wobec Białorusinów, którzy pomagali zatrzymać rosyjską inwazję z terenu Białorusi
Białoruskie służby specjalne zdemolowały mieszkanie matki białoruskiego blogera, Antona Matolki, który zbiera i udostępnia dane o ruchach rosyjskich wojsk na Białorusi. Komitet Śledczy Białorusi zakończył tymczasem śledztwo wobec osób rzekomo podpalających urządzenia sterujące ruchem pociągów, by zatrzymać rosyjskie transporty. Może im grozić nawet kara śmierci za terroryzm.
Wczoraj przedstawiciele białoruskich struktur siłowych przeprowadzili rewizję w mieszkania matki Antona Matolko. W jej wyniku lokal zdemolowano, o czym świadczą zdjęcia zamieszczona przez jeden z proreżimowych kanałów Widać na nich potłuczone naczyniami, ślad po rozbitej o ścianę doniczce, zdewastowanie meble.
Anton Matolka emocjonalnie zareagował na incydent.
– To wszystko, co musisz wiedzieć o „silnym przywódcy z żelaznymi jajami” (Alaksandrze Łukaszence – Belsat.eu) i jego uzbrojonym faszystowskim gangu, który tak „niczego się nie boi”, że 2 lata po moim wyprowadzeniu się z mieszkania – mści się na mojej matce, urodzonej w 1951 roku. Ale my to wszystko posprzątamy i naprawimy – napisał Anton Matolka.
Bloger założył na Telegramie profil „Biełaruski Hajun”, na który anonimowo można przesłać wszelkie informacje o ruchu rosyjskich wojsk i transportów wojskowych na terytorium Białorusi. Informacje stanowiły cenne materiały wywiadowcze, w czasie, gdy rosyjskie wojska wkraczały na Ukrainę od strony Białorusi. Matolka informuje też o ostrzałach Ukrainy prowadzonych od strony Białorusi.
Kara śmierci dla “kolejowych partyzantów”
W jeszcze gorszej sytuacji znalazła się trójka mężczyzn aresztowanych za rzekome podpalanie szaf sterujących ruchem pociągów, na początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Transporty kolejowe rosyjskich wojsk były paraliżowane przez tzw. kolejowych partyzantów, co znacznie utrudniło rosyjskiej armii prowadzenie inwazji od strony Białorusi.
Według Komitetu Śledczego aresztowano 29-letniego mieszkańca Swietłahorska. Miał on rzekomo uczestniczyć w planie o kryptonimie „Pieramoha” (pol. „Zwycięstwo”), który miał na celu niszczenie infrastruktury kolejowej w obwodzie homelskim. Według śledczych miał on zwerbować dwójkę swoich znajomych w wieku 33 i 51 lat.
Według Komitetu Śledczego koszt „sabotażu” został pokryty przez działającą na uchodźstwie organizację ByPol – skupiającą byłych białoruskich mundurowych. Oskarżeni mieli otrzymać na swoje działania ponad 1 tys. rubli (ponad 1,1 tys. zł).
Zdaniem śledczych, w nocy 1 marca br. oskarżeni podpalili szafę przekaźnikową z wyposażeniem, co „spowodowało ryzyko katastrofalnych skutków, w tym wypadków kolejowych i śmierci pasażerów”. Szkody oszacowano na 55 000 rubli.
„Kolejowi partyzanci” zostali oskarżeni na podstawie czterech artykułów Kodeksu Karnego o „udział w formacji ekstremistycznej”, „akt terroryzmu popełniony w ramach zorganizowanej grupy, który skutkował poważnymi konsekwencjami grożącymi śmiercią i uszkodzeniem ciała”, „rozmyślne uniemożliwianie użytkowania dróg, co prowadziło do poważnych konsekwencji, a także stwarzało zagrożenie wypadkiem i śmiercią ludzi”, oraz „zdradę stanu”. Grozi za to nawet kara śmierci. Komitet Śledczy twierdzi, że aresztowani współpracują w śledztwie.
jb/ belsat.eu
