Co powstrzyma Łukaszenkę przed eskalacją kryzysu migracyjnego?

Obrona granicy to tylko doraźny środek ratunkowy, który nie rozwiązuje problemu. Aby powstrzymać Łukaszenkę przed dalszą eskalacją potrzebny jest cały zestaw środków nacisku i wyłożenie na stół mocnych kart, takich jak np. okresowe zamknięcie przejść granicznych z Białorusią dla ruchu towarowego.

Jaki problem zgotował najpierw Litwie, potem Polsce i Europie Łukaszenka widzimy każdego dnia. To są tysiące niepotrzebnych, ludzkich tragedii przybyszów z Bliskiego Wschodu, czy Afryki skuszonych fałszywą ofertą dostania się do Europy przez Białoruś. To także dość żenujące, jednostronnie nagrywane i kolportowane ze wschodniej strony granicy obrazki, filmiki z przepychanek zdesperowanych migrantów i prowokatorów z białoruskich służb z polską Strażą Graniczną.

Eskalujące coraz bardziej emocje polityczne w Polsce, oraz celowo budowana wokół kryzysu migracyjnego białoruska narracja o „nieludzkiej Polsce”. Prowadzona w celu osłabienia pozycji Polski, Litwy w UE, ale i przymuszenia Brukseli, czy Berlina do dialogu z Alaksandrem Łukaszenką. Na razie dialogu nie ma, ale przed nami jeszcze kilka ciężkich, zimowych miesięcy. A na Białorusi znajduje się kilka tysięcy migrantów (wg. różnych ocen) i ciągle, codziennie przylatuje do Mińska kilka samolotów z Stambułu, Damaszku czy Ammanu. Dodatkowo notowane są przypadki docierania na granicę białorusko-polską migrantów z Afryki drogą przez Moskwę.

Wiadomości
Francja oskarża rodzinę Łukaszenki o organizowanie przemytu migrantów do UE
2021.10.28 09:12

Wobec białoruskiego reżimu płyną słowa potępienia z Warszawy, Brukseli, Berlina, a ostatnio z Paryża. Toczą się rozmowy unijne o kolejnych sankcjach. Polska i litewska dyplomacja z unijnym wsparciem działają w Iraku i Turcji, by blokować połączenia lotnicze tych krajów z Białorusią. Skutecznie w przypadku Iraku, bezskutecznie na razie w Turcji. Nawet oferta pomocy w postaci szczepionek dla Iranu okazuje się krokiem w dobrą stronę, bo Teheran zdaje się baczniej przyglądać werbowaniu chętnych do migracji w Iranie szlakiem białoruskim.

To wszystko, a także blokowanie granicy kosztem gigantycznej mobilizacji służb oraz wydatkami na planowany „mur” to jednak działania doraźne. Istnieje jednak szereg działań, które mogły być podjęte, a wciąż mogą być w grze, jako element nacisku powstrzymujący Łukaszenkę przed dalszą eskalacją kryzysu. Zwłaszcza, że z uwagi na zastosowane stanowczo środki doraźne, reżim z Mińska sam zaczyna mieć kłopot z rosnącą liczbą migrantów.

Koczowisko w Mińsku

Ilu dokładnie migrantów przebywa obecnie na Białorusi nie wiadomo. Szacunki oparte na arytmetyce lotów do Mińska i liczbach zatrzymań, oraz przepływów na granicach wskazują, że to kilka tysięcy osób, więcej niż cztery tysiące. Wielu migrantów przebywa na granicy z Polską, potem Litwą, lub odwrotnie, wraca do Mińska, potem podejmuje próby forsowania granic ponownie. Trudne do oszacowania są również realne liczby migrantów w przylatujących z Turcji, czy Dubaju samolotach. Wielu pasażerów to po prostu prawdziwi turyści czy biznesmeni, Białorusini i obywatele innych państw. Tym niemniej obrazki stojących na ulicy, pod hotelami, czy w przejściach podziemnych przybyszy z Bliskiego Wschodu na stałe wrósł w krajobraz centrum Mińska. Migranci pojawiają się również w innych miastach, Grodnie, czy Brześciu. No i nie wiadomo jak wygląda sytuacja w rozsianych pod miastami tzw. bazach turystycznych – położonych w lasach ośrodkach wczasowych, o których wiadomo, że były wykorzystywane jako miejsce tymczasowej lokacji migrantów.

Wiadomości
Białoruskie firmy-krzaki zbijają kokosy na imigrantach na mińskim lotnisku
2021.10.20 20:01

To, plus fakt, że widoczna jest rosnąca desperacja białoruskich służb, by przepchnąć migrantów przez granice, wskazuje, że władze w Mińsku mają problem. Świadczą o nim również coraz częściej notowane przypadki wożenia tych samych migrantów z granicy z Litwą, na granice z Polską i z powrotem. Trwa poszukiwanie luk w coraz lepiej uszczelnionej granicy. Wniosek jest prosty: skala napływu migrantów na Białoruś zaskoczyła łukaszenkowskie władze. Spodziewały się, że szybciej przepchną ludzi przez granicę i wywrą presję np. na Niemcy, do których większość migrantów chciała zmierzać.

Łukaszenka stanął przed wizją problemu w postaci tysięcy ludzi, którzy nie zamierzają wracać do swoich ojczystych krajów, a utknęli na Białorusi. Wielu z nich niebawem skończą się pieniądze na hotele i utrzymanie. Mało tego, białoruska propaganda do tej pory szafowała oskarżeniami o nieludzkie traktowanie migrantów przez Polskę i Litwę. Teraz białoruskie władze same będą musiały się zatroszczyć jakoś o tysiące zaproszonych przecież do swojego kraju gości. Dla Łukaszenki pozostają dwie drogi: stopniowa deeskalacja i podjęcie się odsyłania migrantów do ich krajów. Lub próba przełamania, dalsza eskalacja i wywołanie w ciężkich, zimowych warunkach klimatycznych szeregu tragedii ludzkich na granicy. Biorąc pod uwagę dotychczasowe doświadczenie działań władz w Mińsku należy się spodziewać raczej drugiego scenariusza.

Aby tak nie było, dotychczasowe środki nie wystarczą. Potrzeba będzie pokazać Łukaszence, że toczy się poważna gra i straty jakie poniesie, to nie tylko konieczność utrzymania kilku tysięcy ludzi przez pewien czas.

Czas na ruch

Patrząc na polsko-białoruską granicę widzimy awantury przy zasiekach i tragedie migrantów oraz leśne gonitwy strażników granicznych za nimi. Tymczasem na drogowych i kolejowych przejściach granicznych toczy się normalne życie (pomijając pandemiczne obostrzenia). Z Białorusi jadą TIR-y z cementem, drewnem i innymi surowcami i produktami. Jadą również TIR-y z Polski z naszymi (i europejskimi) towarami na Białoruś. I nie tylko na Białoruś, bo mimo że białoruskie bazy logistyczne są formalnie odbiorcą wielu towarów, to faktycznie są one potem reeksportowane do Rosji i dalej, co jest źródłem dochodu Mińska i powiązanych z Łukaszenką nomenklaturowych oligarchów.

Wiadomości
Jak uratować białoruski biznes? W Warszawie trwa forum Belarus Business Harbour
2021.10.27 19:22

Tylko w przypadku cementu w ubiegłym roku import z Białorusi do Polski wzrósł o 80 proc. do 440 tys. ton. W tym roku wzrost będzie jeszcze większy z uwagi na boom w budownictwie. Podobnie jest z drewnem. Białoruskie surowce są tańsze od polskich i poważnie konkurują z polskimi producentami, ale są cenione przez branżę budowlaną i meblarską za niskie ceny. Sytuacja jest o tyle zaskakująca, że bardzo przypomina tę z Ukrainy, toczącej wojnę w Donbasie z Rosją i prorosyjskimi separatystami od 2014 r. A jednocześnie importującej z Donbasu węgiel. Na Ukrainie pojawiał się argument, że w elektrowniach zabraknie specyficznego gatunku węgla. Kiedy w Polsce wspomni się o zaostrzeniu sankcji i np. jakiejś formie ograniczenia ruchu towarowego na granicy, słyszy się o ogromnych stratach, jakie może ponieść polska gospodarka.

Analiza
Białoruska gospodarka: cud przed burzą
2021.10.15 12:23

Patrząc tylko na statystyki, Białoruś jest dla polskich firm niewielkim rynkiem. Realna wartość i siła nabywcza białoruskiej gospodarki jest w skali polskich relacji z Europą mikroskopijna i porównywalna ze średniej wielkości niemieckim miastem. Obroty handlowe są na poziomie 2,5 mld USD (w ubiegłym roku). Dla porównania handel Polski ze znacznie mniejszą Słowacją to ponad 10 mld. USD. Z Francją – ponad 22 mld., przy czym Polska do większości krajów UE więcej eksportuje, niż importuje. Znaczącą część polskiego handlu z Białorusią stanowią niskoprzetworzone surowce, w tym pochodne ropy i nawozy oraz drewno. Na Białorusi polskie firmy zainwestowały nieco ponad 140 mln. USD (np. na Litwie to ponad miliard USD polskich inwestycji). Głównie w specjalnych strefach ekonomicznych.

Patrząc na te liczby nie widać dziesiątek, lub setek małych i średnich polskich firm, a także tych dużych, handlowych, które na relacjach z Białorusią zarabiają. W przypadku zagrożenia wojną handlową to one stracą najwięcej. Łukaszenka potrafił „karać” z mniej ważnych powodów i np. objął zakazem sprzedaży na Białorusi czeską Skodę i niemieckich producentów kosmetyków, za to, że wycofali się ze sponsorowania mistrzostw hokejowych i wsparci ich bojkot. Embargo Łukaszenki pokazało zarazem, z jaką łatwością on sam sięga po instrument embarga, choć akurat na tym tracą głównie Białorusini.

Wiadomości
Analitycy ostrzegają przed wzrostem inflacji na Białorusi
2021.10.04 09:30

Ale na blokadzie handlu straciłby przede wszystkim Łukaszenka. Dla niego granica z Polską to okno na świat. A przede wszystkim z handlem przez granicę powiązana jest żywotnie cała struktura białoruskiej nomenklatury. Zysków z handlu z Europą nie da się wprost i szybko rekompensować przestawiając się całkowicie na relacje z Rosją. Mało tego, nawet krótkoterminowa, czy sektorowa blokada na granicy wywoła napięcia między Mińskiem a Moskwą. W końcu część biznesu związanego z handlem jest powiązana z rosyjskimi firmami.

Kiedy na granicy wprowadzony jest stan wyjątkowy, a sytuacja jest nadal niespokojna, to może być wystarczające wytłumaczenie do czasowego przymknięcia przejść granicznych. Samo poważne położenie na stół groźby okresowej blokady ruchu towarowego może wywołać w Mińsku panikę. Nie chodzi przecież o wywołanie krachu białoruskiej gospodarki. Tylko o pokazanie determinacji i przymuszenie do poważnego traktowania w sprawie kryzysu granicznego i apeli o uwolnienie więźniów politycznych. Apele te Łukaszenka słyszy od miesięcy. Słyszy również o kolejnych, coraz ostrzejszych sankcjach, wciąż zbyt powoli uderzających w jego władzę. Tym razem nie chodzi o jego władzę, a o negocjacje w sprawie granicy. Nie za pomocą apeli, ale poważnych ruchów.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Inne teksty autora w dziale “Opinie”

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności