Putin bierze Kijów i Zachód na muszkę, a Białorusinów jako zakładników

Władimir Putin ogłosił to, o co od dawna błagał go jego jedyny sojusznik: na Białorusi zostanie rozmieszczona taktyczna broń jądrowa. Alaksandr Łukaszenka w końcu dostał to, o czym marzył latami.

Nie należy się dziwić, że wygnani przez reżim z kraju opozycjoniści natychmiast się oburzyli. Ale chodzi nie tylko o nich. Według badania brytyjskiego think tanku Chatham House przeprowadzonego w sierpniu ubiegłego roku, 82 proc. białoruskich respondentów nie chce, aby w kraju pojawiła się rosyjska broń jądrowa.

Piekielny „prezent” dla kraju, który pamięta Czarnobyl

Takie stanowisko jest dość naturalne dla mieszkańców kraju, który wciąż dotkliwie odczuwa skutki katastrofy w Czarnobylu. A prosta formuła „byle tylko nie było wojny” jest głęboko zakorzeniona w świadomości długo cierpiącego narodu Białorusinów i w dużej mierze determinuje jego zachowanie.

Swoją drogą Alaksandr Łukaszenka do tej pory umiejętnie opierał grę na taktyce „byle tylko nie było wojny”. Badanie nastrojów panujących w białoruskim społeczeństwie paradoksalnie wykazało nawet pewien wzrost zaufania do władz na tle wojny na Ukrainie. Choć de facto reżim stał się współwinny agresji, to uzurpator i jego propagandyści nadal forsowali mit o wyspie stabilności pośród świata, który zwariował. Próbowali wmówić społeczeństwu, że powinno być wdzięczne przywódcy za mądrą politykę, dzięki której ludzie nie muszą siedzieć w schronach, a z pola walki do kraju nie wracają trumny z poległymi.

Wiadomości
Putin ogłosił, że rozmieści taktyczną broń jądrową na Białorusi
2023.03.25 20:16

Teraz jednak Łukaszenka działa wbrew nastrojom panującym w społeczeństwie, a także przeciwko stanowisku znacznej części jego elektoratu. O jakim elektoracie możemy jednak mówić, skoro na Białorusi od dawna nie było wyborów w normalnym tego słowa znaczeniu? Reżim nauczył się poskramiać niezadowolonych za pomocą gumowych pałek i więzienia.

Plany obu przywódców nie pojawiły się wczoraj

Oczywiste jest, że swoimi zaklęciami o rozmieszczeniu broni atomowej na białoruskim przyczółku, by mocniej zagrozić okolicznym wrogom, Łukaszenka wtórował Putinowi. Ale rosyjski prezydent, ogłaszając 25 marca, że do 1 lipca na terytorium sojusznika powstanie skład głowic jądrowych, czterokrotnie w różnych wypowiedziach powtarzał, że Kreml odpowiada na inicjatywę Łukaszenki.

Wiadomości
ISW: Zapowiedź o umieszczeniu taktycznej broni jądrowej na Białorusi to blef Putina
2023.03.26 09:58

Łukaszenka rzeczywiście od dawna nie skrywa atomowych ambicji. Nie raz publicznie wyrażał niezadowolenie z faktu, że Stanisłau Szuszkiewicz, pierwszy przywódca niepodległej Białorusi, na początku lat 90. zgodził się na oddanie pokaźnego arsenału jądrowego odziedziczonego po rozpadzie ZSRR.

Po tym jak Łukaszenka w 1994 roku został prezydentem, nie mógł już zatrzymać tego procesu. Ku jego wielkiemu niezadowoleniu.

– Gdybyśmy mieli tę broń, teraz rozmawiano by z nami inaczej – ubolewał Łukaszenka, dla którego konfrontacja z Zachodem stała się pewną częścią jego stylu życia.

Konfrontację tę zaostrzyło stłumienie masowych protestów w 2020 roku, a jeszcze bardziej współudział w ataku Rosji na Ukrainę.

Jeszcze w listopadzie 2021 roku Łukaszenka w wywiadzie dla moskiewskiego propagandysty Dmitrija Kisielowa powiedział, że nie miałby nic przeciwko ponownemu rozmieszczeniu na Białorusi broni jądrowej. Jednak z zastrzeżeniem: jeśli NATO rozmieści taką broń w sąsiedztwie, na przykład w Polsce.

Potem ta wypowiedź rozpłynęła się wśród innych. W ubiegłym roku przywódca białoruskiego reżimu publicznie poprosił Władimira Putina o pomoc w wyposażeniu białoruskich samolotów wojennych w broń atomową. Kilka dni temu gospodarz Kremla ogłosił, że kilkanaście takich samolotów zostało już dostosowanych do broni jądrowej, a białoruscy piloci od kwietnia rozpoczną szkolenie z jej użycia. Ponadto białoruska armia otrzymała pociski Iskander (ich liczba nie jest znana), które również mogą być wyposażone w głowice jądrowe.

Nie ma więc wątpliwości, że plany dwóch satrapów dotyczące uczynienia z Białorusi atomowej trampoliny nie pojawiły się wczoraj. Nie przypadkiem w ubiegłym roku z białoruskiej konstytucji zniknął zapis o statusie kraju wolnego od broni jądrowej.

Jeszcze w grudniu ubiegłego roku rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa zapewniała, że Moskwa nie zamierza na razie fizycznie wyposażać białoruskich systemów w głowice jądrowe ani rozmieszczać ich na terytorium Białorusi. Deklarowano też, że stworzenie tam obiektów dla przechowywania głowic jądrowych „nie jest przewidziane, będą one nadal skoncentrowane w centralnych składach na terytorium Rosji”.

Tymczasem, jak teraz wiemy, przygotowania do rozmieszczenia taktycznej broni jądrowej na terytorium sojusznika szły już pełną parą.

Wiadomości
„Złamanie woli narodu”. Cichanouskaja o rosyjskich planach rozmieszczenia broni jądrowej na Białorusi
2023.03.26 18:20

„Jesteśmy zmuszeni do odpowiedzi”

Putin wciąż powtarza, że Brytyjczycy rozważają dostarczenie Ukraińcom pocisków ze zubożonym uranem. Łukaszenka niedawno oświadczył też, że jeśli Londyn da taką broń Kijowowi, to „Rosja dostarczy Białorusi amunicję zawierającą prawdziwy uran”.

Ale i ta wymówka jest nieprzekonująca. Po pierwsze, te pociski ze zubożonym uranem nie są bronią jądrową. Po drugie, jak przyznaje Putin, Rosja ma sporo tego typu wyposażenia.

Nie ma wątpliwości, że poprzez zamiar rozmieszczenia broni jądrowej na Białorusi Kreml chce w charakterystycznym dla siebie stylu szantażować Ukrainę i Zachód. Jeden z powodów, dla których to robi, jest oczywisty – chce ugrać więcej na przyszłych rozmowach o zawieszeniu broni.

Zachód jak na razie reaguje powściągliwie, wyraźnie nie chcąc grać w tę grę Kremla. Pentagon powtarza: Nie mamy powodu, by zmieniać sposób działania naszych strategicznych sił jądrowych i nie widzimy żadnych przesłanek, że Rosja przygotowuje się do użycia broni jądrowej.

Jednak po 24 lutego 2022 roku nie należy przeceniać stopnia racjonalności kremlowskiego przywódcy. Wielu poważnych ekspertów przed tą czarną datą uważało, że tylko straszy, napina mięśnie i nie odważy się na rozpoczęcie wojny na pełną skalę.

Białorusinom będzie jeszcze trudniej obalić reżim

Dziś wielu analityków skłania się ku wersji, że jeśli Putin przegra na Ukrainie, to taktyczny atak bronią jądrową przeprowadzi właśnie z terytorium Białorusi. To czyni tę sytuację jeszcze bardziej krytyczną. Wiadomo, że w każdym ze scenariuszy zielone światło da Moskwa, ale przecież atak może zostać przeprowadzony z białoruskiego samolotu Su-25, formalnie wystrzelić może przecież białoruski, a nie rosyjski Iskander. W związku z tym odwet spadnie na Białoruś.

Opinie
Atomowe marzenia i koszmary Łukaszenki
2023.03.27 19:21

Nie przypadkiem w wielu komentarzach używa się teraz tego samego obrazu: Białorusini stają się zakładnikami nuklearnych rozgrywek dwóch dyktatorów. Jednocześnie propaganda Łukaszenki już zaczęła zapewniać ludność, że dzięki broni jądrowej bezpieczeństwo kraju zostanie niewyobrażalnie zwiększone – „żaden wróg nie zaryzykuje teraz nawet nas tknąć”. W rzeczywistości jest jednak jasne, że w przypadku rozmieszczenia broni jądrowej Białoruś natychmiast stanie się celem rakiet NATO. Tak jak to miało miejsce w czasach sowieckich, kiedy Białoruska Socjalistyczna Republika Radziecka była jednym z najbardziej zmilitaryzowanych miejsc na świecie.

Moskwa podkreśla, że nie zamierza przekazywać do rąk Łukaszenki taktycznej broni jądrowej. Próbują pokazać, że przestrzegają Układu o Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej. Ale oczywiście nie o to chodzi. Jeśli takie zabawki dostanie niesforny sojusznik, to jutro może nawet wypiąć się na Moskwę. Od jak dawna Łukaszenka prowadzi z Rosją wojny o ropę, gaz, żywność i inne? Mając w rękawie atomowego asa i będąc kompletnie niezadowolonym z kremlowskiej pętli na szyi, białoruski przywódca – zwłaszcza w momencie prawdopodobnej słabości Kremla – mógłby łatwo się zbuntować.

W obecnej sytuacji Kreml realizuje właściwie ten scenariusz, o który zabiegał od dawna – utworzenie na Białorusi swojej bazy wojskowej. Magazyn dla przechowywania broni jądrowej musi być zarówno utrzymywany przez fachowców, jak i dobrze strzeżony, a dla tego celu należy tam rozmieścić stały kontyngent wojskowy. I ta baza stanie się szczególnie mocnym haczykiem (oprócz już istniejących), na którym można zatrzymać każdego władcę Białorusi.

Jest jeszcze jedna kwestia. W sierpniu 2020 roku, gdy setki tysięcy Białorusinów wyszły na ulice, by domagać się zmian i uczciwych wyborów, Putin już koncentrował na granicy rezerwy swoich wojsk, by w razie potrzeby pomóc zdusić to pokojowe powstanie. Teraz wyobraźmy sobie, że Białorusini znów zbuntują się przeciwko dyktatorowi. Moskwa będzie miała wspaniały pretekst do wprowadzenia swoich wojsk – rzekomo po to, by arsenał jądrowy nie wpadł w ręce „rebeliantów”, „bojowników”, „piątej kolumny Zachodu”.

Niezależnie od innych okoliczności, pojawienie się rosyjskiej broni jądrowej na Białorusi oznacza, że imperium jeszcze ściślej będzie kontrolować to terytorium. I tłumić próby podążania Białorusinów drogą demokracji oraz integracji z Europą.

Alaksandr Kłaskouski dla Vot-Tak.tv/belsat.eu

Inne teksty autora w dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności