Szefowie dyplomacji krajów członkowskich UE rozmawiają o tym, jak zrealizować decyzję o nałożeniu na Białoruś sankcji gospodarczych i sektorowych, która zapadła 2 dni temu.
Spotkanie w Lizbonie ma charakter nieformalny więc nie można spodziewać się po nim wiążących decyzji, a tylko wskazówek.
Szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas oświadczył przed rozpoczęciem spotkania, że UE musi działać szybko.
– Trwają nad tym intensywne prace, zarówno w Komisji Europejskiej, jak i w krajach członkowskich. Mam nadzieję, że uda się to w najbliższych dniach – powiedział.
Nie wykluczył, że jeśli Alaksandr Łukaszenka nie zmieni swojego postępowania, to będzie “dopiero początek (…) spirali sankcji”.
– Pierwszy sygnał, którego oczekujemy, to uwolnienie ponad 400 więźniów politycznych. Dopóki to się nie stanie, nie może być mowy o odstąpieniu od wprowadzania nowych sankcji – zaznaczył.
Litewski minister spraw zagranicznych Gabrielius Landsbergis powiedział z kolei, że proponowane sankcje gospodarcze Unii Europejskiej wobec Białorusi powinny dotyczyć tych sektorów, które przynoszą największe korzyści przywódcy tego kraju, np. sektora naftowego.
Minister spraw zagranicznych Luksemburga Jean Asselborn wskazał na inną sferę, która przynosi zyski reżimowi eksport materiałów zawierających potas. Są one używane, na przykład, do produkcji nawozów.
Unijni liderzy na szczycie UE potępili zmuszenie przez Białoruś do lądowania samolotu Ryanair w Mińsku oraz zatrzymanie przez białoruskie władze dziennikarza Ramana Pratasiewicza. Zdecydowali o zakazie przelotów przez przestrzeń powietrzną UE dla białoruskich linii lotniczych i uniemożliwieniu im dostępu do portów lotniczych UE. Zaapelowali również do przewoźników lotniczych mających siedzibę w UE o unikanie przelotów nad Białorusią.