Białoruska noblistka Swiatłana Aleksijewicz: "To nie Putin mnie teraz zaskakuje, ale rosyjski naród"


Swiatłana Aleksijewicz spotkała się z czytelnikami w ramach festiwalu literackiego Open Books, który odbył się w Wilnie 24 września. Według organizatorki festiwalu Jurgi Mandrijauskaitė, głos i myśli Aleksijewicz były inspirujące i nieco pocieszające.

Swiatłana Aleksijewicz spotkała się z czytelnikami w ramach festiwalu literackiego Open Books

Korespondent Biełsatu, a także dziennikarze Radia Swaboda i portalu Malanka Media porozmawiali z noblistką po jej wystąpieniu na festiwalu.

O wojnie, mobilizacji, Łukaszence i Putinie

– W „Cynkowych chłopcach” opowiedziała Pani o kobietach, które szukały swoich zamordowanych na wojnie dzieci. Dlaczego uważa Pani, że obecnie Rosjanie nie przejmują się zbytnio swoimi zamordowanymi dziećmi?

– To nie Putin mnie teraz zaskakuje, ale rosyjski naród. Te matki. Pamiętam wypowiedź pewnej matki, podszedł do niej dziennikarz: – Proszę powiedzieć jak odszedł (stała przy grobie), jak się pani teraz czuje? – Nie, nie mogę z panem rozmawiać. Jak się odezwę, to nie dadzą mi za niego pieniędzy, a jak nie dadzą, to nie kupię córce mieszkania – odpowiedziała. Kiedy pisałam książkę “Cynkowi chłopcy”, takie sytuacje nie mogły mieć miejsca, coś musiało się z nami stać. I wszyscy jesteśmy chorzy.

Swiatłana Aleksijewicz spotkała się z czytelnikami w ramach festiwalu literackiego Open Books

– Co czeka społeczeństwo białoruskie, jeśli Łukaszenka zaangażuje się w wojnę na Ukrainie i wyśle tam Białorusinów?

– Nie, tego nie można sobie nawet wyobrazić. I mam nadzieję, że Łukaszenka też to rozumie, Białoruś to tak mały kraj… I że nie sprawi, że będą przyjeżdżać trumny żołnierzy, którzy zginęli z zupełnie niejasnych powodów. A tego, że nasi ludzie mieliby zabijać Ukraińców, których wszyscy kochamy, z którymi łączy nas wieloletnia więź, nie sposób sobie wyobrazić.

Z moich rozmów z Białorusinami wnioskuję, że nikt nie chce iść na tę wojnę i nikt nie chce zabijać.

– Jeśli na Białorusi rozpocznie się mobilizacja, co będzie można zrobić?

– Niestety raczej nie odmówią pójścia na wojnę, ale, jak sądzę, będą starali się nie zabijać.

– Czy była Pani zaskoczona tak masowym poparciem, a w najlepszym razie milczeniem w kwestii wojny ze strony rosyjskich przedstawicieli kultury i innych autorytetów wśród osób publicznych?

– Tak, to nawet mnie zszokowało. Tylko Gałkin (Maksim Gałkin, rosyjski komik i prezenter – belsat.eu) w tej sytuacji zachował się odpowiednio. Myślę, że ci ludzie będą się wstydzić.

Publiczność festiwalu «Open books». Wilno, Litwa. 24 września 2022 r.
Zdj.: Biełsat

– Co sądzi Pani o derusyfikacji w sferze kultury na Ukrainie?

– Można zrozumieć Ukraińców, zrozumieć, przez co przechodzą. Są zdesperowani. Ale myślę, że literatura rosyjska będzie obecna w świadomości ukraińskiej, nie wiem, w jaki sposób, ale na pewno będzie. Trudno jednak teraz o tym mówić.

– Jeśli Rosja zostanie wyparta na granice, co nie byłoby dla niej równoznaczne ze zwycięstwem, to czy społeczeństwo rosyjskie zrozumie co się stało, czy za pięć, dziesięć lat znów napadną na sąsiadów?

– Myślę, że Rosja sama nie poradzi sobie z tym problemem, jest zbyt chora i dlatego cały świat powinien jej pomóc. Najpierw pomóc Ukrainie w zwycięstwie, a potem pomóc Rosji, by społeczeństwo rosyjskie zrozumiało, co się stało.

Publiczność festiwalu «Open books». Wilno, Litwa. 24 września 2022 r.
Zdj.: Biełsat

– Czy nasze trzy narody będą mogły kiedykolwiek żyć jak normalni sąsiedzi?

– Myślę, że nie uda nam się tego dożyć. Będzie to długi czas, bo to bardzo straszna wojna, bardzo zdradliwa, niesprawiedliwa, bratobójcza.

– Jest to wojna Putina czy Rosji?

– To jest wojna Putina. Myślę nawet, że naród rosyjski został oszukany, nie sądzę, że chcą zabijać Ukraińców.

W kwestii oczekiwanej amnestii dla więźniów politycznych na Białorusi

– Co sądzi Pani o planowanej amnestii? Czy została ona odłożona w czasie?

– Chciałabym, aby nasze władze szukały sposobów na pojednanie naszego społeczeństwa i aby wszyscy wrócili do domu, aby dzieci objęły swoich rodziców i aby społeczeństwo zaczęło szukać drogi do siebie nawzajem.

– Co powinni zrobić Białorusini w sytuacji, w jakiej obecnie się znajdujemy?

– Nie rozpaczać, przygotować się na nowy czas. Dążyć do stania się profesjonalistami, jeśli przebywa się za granicą. Młodzi ludzie powinni się uczyć, zdobywać zawód, być coraz lepsi w swoim fachu. W nowej Białorusi będą potrzebni nowi ludzie.

Swiatłana Aleksijewicz spotkała się z czytelnikami w ramach festiwalu literackiego Open Books

O nowej książce i roli działaczy kultury

– W jakim języku zostanie wydana Pani nowa książka? Pracuje Pani nad książką o rewolucji białoruskiej – czy będzie ona aktualna, skoro wszyscy mówią o wojnie?

– Myślę, że będzie to po rosyjsku. Dlatego, że cała moja historia, encyklopedia, jest po rosyjsku. Będzie to dyskusja o tym, kim my, Białorusini jesteśmy, co się z nami obecnie dzieje, dlaczego doszło do rewolucji. Będzie to nie tylko opowieść o areszcie na Akreścina, będzie to opowieść o drodze, którą przeszliśmy i drodze, której szukamy.

– Jaka jest teraz rola działaczy kultury? W zasadzie cała nasza elita jest teraz na wygnaniu.

– Zarówno białoruscy, jak i rosyjscy przedstawiciele kultury nie powinni milczeć, muszą mówić prawdę o tym, co się dzieje, pisać o tym. Nawet jeśli nie da się go opublikować dzisiaj, trzeba pisać choćby do szuflady. Należy pisać dla potomnych, te teksty powinny powstać.

Swiatłana Aleksijewicz spotkała się z czytelnikami w ramach festiwalu literackiego Open Books

– Ludzie liczą się z Pani zdaniem. Czy czuje Pani swoją misję?

– Nie mogę powiedzieć, że przeżywam swoje życie jako misję. Misję wypełnia Putin. A ja po prostu robię to, co powinnam robić jako uczciwy człowiek.

– Czy pisze Pani książki o uczuciach, o miłości?

– Niestety teraz rzadko piszę, bo jestem zajęta tą książką, kończę swoją opowieść o idei komunistycznej, która dopiero teraz jest pokonywana w naszym kraju. Dopiero teraz imperium upada. Ale kiedyś napiszę swoje książki o miłości.

Swiatłana Aleksijewicz – autorka takich książek, jak „Czarnobylska modlitwa”, „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety”, „Czasy secondhand” i innych. W 2015 roku otrzymała literacką Nagrodę Nobla. W sierpniu 2020 roku została członkiem zrzeszającej działaczy białoruskiej opozycji Rady Koordynacyjnej i wspierała protesty na Białorusi. Obecnie mieszka w Niemczech.

hr, ksz, pp/ belsat.eu

Aktualności