Znany białoruski muzyk i prezenter radiowy Alaksandr Pamidorau zmuszony był wyemigrować do Polski, ponieważ po aresztowaniu za udział w podwórkowym koncercie został pozbawiony możliwości pracy w zawodzie. Za granicą też nie jest łatwo, ale wystarczyły dwa dni, żeby w internetowej zbiórce zgromadzić środki na początek jego nowego życia na wygnaniu. Biełsat zapytał “ojca białoruskiego rapu” o jego ostatnie miesiące na Białorusi, a także o to, na jakie problemy napotkał podczas pierwszych tygodni na emigracji.
Alaksandr Krywaszejeu, białoruski muzyk znany pod pseudonimem Alaksandr Pamidorau, na scenie występuje już od 33 lat: swój pierwszy zespół Pjanyje Hosti założył w 1988 roku. Brał udział w projektach muzycznych „Narodny albom”, „Swiaty wieczar” i „Ja naradziłsia tut”, nagrał dwie płyty i kilka albumów solowych z zespołem Pomidor/OFF, udzielił głosu w popularnym klipie „Budźma Biełarusami” (biał. Bądźmy Białorusinami). W 2011 otrzymał Koronę Rocka – nagrodę przyznawaną najlepszym muzykom rockowym na Białorusi.
Wielokrotnie pojawiał się na scenach różnorodnych koncertów i festiwali jako prowadzący. Jako DJ i prezenter radiowy pracował w kilku popularnych białoruskich stacjach radiowych, m. in. w radiu Roks-M, z którego został zwolniony w listopadzie 2020 roku. Zanim do niego trafił, zaliczył “epizod” w Radiu Sputnik Białoruś, będącym częścią międzynarodowej struktury rosyjskiego projektu medialnego, kierowanego przez kremlowskiego propagandystę Dmitrija Kisielowa. Stamtąd jednak po dwóch latach zwolnił się sam.
Jesienią 2020 roku Pamidorau został zatrzymany za próbę zorganizowania koncertu podwórkowego – jednego z wielu, na których gromadzili się przeciwnicy reżimu. Do aresztu trafił razem z liderem zespołu Gods Tower Lesley’em Knifem (który później został skazany na „chemię” – ograniczenie wolności połączone z pracą na rzecz państwa) za „obrazę urzędnika” i który ostatecznie wyjechał z Białorusi.
W grudniu 2021 roku Pamidorau opowiedział, że musiał pracować jako ładowacz na Rynku Kamarouskim w Mińsku. I nawet jako ładowacza niechętnie go zatrudniano, bo „to ten, sławny”, „po co pakować się kłopoty”, no i „ten biało-czerwono-biały tatuaż na ramieniu”…
– Teraz wielu ludzi żyje w takich warunkach: nawet ci, którzy zostali, aby pracować, zostali właściwie wypędzeni z kraju – mówi Alaksandr. – W radiu powiedzieli mi, że nie ma dla mnie pracy, bo mój głos jest zbyt rozpoznawalny, wszyscy wiedzą, kim jestem.
Bycie spikerem popularnej stacji radiowej nie pomogło mu w znalezieniu nowej pracy. Poza tym, biznes radiowy został wstrzymany, na antenie nie pojawia się nic nowego, stacje radiowe odwołują audycje białoruskich wykonawców. Z wykształcenia Pamidorau jest reżyserem teatralnym, ale ciężko o takie stanowisko. Koncerty również są obecnie niemożliwe. Nawet w fabryce niełatwo jest się zatrudnić, bo firmy ciągle zwalniają pracowników, którzy „wykazują jakąkolwiek aktywność społeczną, nawet w sieci”.
Alaksandr mówi, że sam widział jaki stosunek mają do niego niedoszli pracodawcy: nie chodzi tylko o listy zwolnień i „telefony z góry”, ale też o to, że czasami sami Białorusini „włączają swojego wewnętrznego cenzora, swojego dyktatora, żeby tylko nie było problemów”. Muzyk stara się podchodzić do tego z dozą humoru, ale nawołuje do walki z tym, jak Białorusini zostali wychowani – z brakiem odpowiedzialności za własne czyny i z brakiem woli walki o swoje. Ostatnie dwa lata, jak sądzi, pokazały, że można to zmienić.
Pamidorau obchodził swoje 50. urodziny jako bezrobotny emigrant, córce musiał składać życzenia urodzinowe przez telefon.
– Do niedawna ja, jak wielu innych, próbowałem zostać. Wielu ludzi zostaje i cały czas mierzy się z dylematem: zostać, czy wyjechać – mówi Alaksandr. – Krąg zacieśnia się coraz bardziej: z jednej strony represje, a z drugiej sytuacja pandemiczna. A decyzja jest dość trudna, bo przecież rodzice, dzieci…
12 stycznia 2022 roku Białoruska Rada Kultury ogłosiła zbiórkę pieniędzy, by pomóc mu rozpocząć nowe życie w Polsce. W ciągu dwóch dni zebrano niezbędne 9 tys. złotych, ale zbiórka trwa. Ale pieniędzy nie starczy na długo – muzyk znów musi szukać pracy. Niestety przeprowadzka przypadła na okres świąteczny, kiedy szukanie zatrudnienia jest problematyczne.
Pamidorau nie ocenia, czy te 9 tys. to dużo, czy mało. Wyjaśnia, że „to tylko dzięki dobrej woli ludzi”, a inicjatywa zbiórki nie wyszła od niego. Obiecał jednak, że jedną trzecią zebranych pieniędzy przekaże Białoruskiej Radzie Kultury dla innych muzyków i ich rodzin. Dodaje, że teraz czuje odpowiedzialność przed swoimi słuchaczami.
– Po świętach będzie łatwiej – mówi. – Są oferty, są różne opcje. Po prostu zajmę się szukaniem pracy, jak robi to wiele osób, które zostały zmuszone do wyjazdu. Mam ręce i nogi i, tfu, tfu, tfu, dobre zdrowie. Poza tym był już koncert i dzięki ludziom pojawiły się też jakieś datki, jest za co żyć. Nie ma sensu liczyć na to, że praca za granicą przyjdzie sama „tylko dlatego, że jesteś Białorusinem” – to inny rynek i są tam już inni ludzie.
Pamidorau mówi, że za granicą trzeba pracować dwa razy ciężej. Również radio nie działa tak jak na Białorusi – zarówno na Ukrainie, jak i w Rosji podejście do pracy i przekazywania informacji jest zupełnie inne. Przez siedem lat Pamidorau próbował szukać pracy w radiu na Ukrainie – na ogólnych zasadach, poprzez przesłuchania, doszedł nawet do finałowego castingu, ale w końcu mu się nie udało.
Niektóre diaspory, jak wietnamska czy kaukaska, szybko pomagają nowym rodakom-emigrantom w znalezieniu choćby tymczasowego zatrudnienia. Białoruska diaspora nie ma takiego „zorganizowanego systemu zatrudnienia”. Ale jest wsparcie, wiele osób stara się pomóc, na ile jest to możliwe.
Jesienią 2021 roku zespół Pomidor/OFF nagrał dwa utwory dla upamiętnienia „Nocy Rozstrzelanych Poetów” – nocy z 29 na 30 października 1937 roku, gdy NKWD rozstrzelało ponad 130 wybitnych postaci białoruskiej kultury i nauki. Tak powstał cover piosenki „Legenda ludowa” polskiego zespołu Kazik na Żywo – pierwotnie poświęconej wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce w 1981 roku oraz „Pożegnanie Ojczyzny” – polonez Michała Ogińskiego w rockowej aranżacji z tekstem o represjonowanych i rozstrzelanych.
Z problemem emigracji Pamidorau ma do czynienia od ponad 20 lat – często pytano go, dlaczego jeszcze nie wyjechał. A kiedy nagrywał te piosenki, nie pakował jeszcze walizek.
– „Legenda ludowa”, jak mówi, „powinien być nagrany już dawno temu, ale dopiero teraz się za nią zabrałem”. A jeśli mowa o „Pożegnaniu z ojczyzną”, to w czasach, gdy ludzie zaczęli wyjeżdżać, ukrywać się przed tą władzą, przed sprawami karnymi, ratować swoje życie, kiedy niemal każdy wyjeżdżał… To jest moja, nasza odpowiedź na to, co się dzieje – wyjaśnił piosenkarz.
Zapytany, czy nie bał się pisać takich utworów biorąc pod uwagę obecną sytuację na Białorusi odpowiada:
– Piosenka pojawia się wtedy, kiedy się pojawia. To nie działa jak taśma produkcyjna. Kiedy to „wykiełkowało” we mnie, to po prostu usiadłem i napisałem.
Pod koniec 2020 roku, zespół Pomidor/OFF wydał piosenkę „Ja wychażu” (biał. Wychodzę). Były to ostatnie słowa, jakie Raman Bandarenka napisał na czacie skupiającym mieszkańców budynków przy „Placu Zmian” w Mińsku. Potem wyszedł na podwórko, gdzie został pobity na śmierć przez funkcjonariuszy w cywilu. W noc po śmierci Bandarenki piosenkarz dosłownie napisał słowa piosenki na kolanie i zaśpiewał je przed kamerą z gitarą akustyczną. W dniu pogrzebu, 20 listopada, ukazał się klip do utworu.
Jak mówi Pamidorau, sam rozumie, że jego piosenek czasem po prostu „nie da się słuchać” i że jego również wpędzają one w depresję.
– Nie chodzi o strach, nie boję się grać. To po prostu mocno uderza w psychikę. Czasami w moją własną psychikę jako autora – przyznaje.
Alaksandr nie obawia się aresztowania za swoje piosenki, bo po pierwsze „ma to gdzieś”, po drugie wie, kim jest i co robi, a po trzecie:
– Co z tego, że zamkną. Areszt w 2020 roku nie moim pierwszym.
Muzyk nie chce jednak wracać za kratki z powodu ludzi, którzy go otaczają. Mama, córka, rodzina, bliscy – oni wszyscy będą z tego powodu cierpieć.
– Nie można tak po prostu dawać szansy tym, którzy chcą zrujnować życie ludziom, których kocham – podsumowuje.
aa,ksz/belsat.eu