Wielka wojna, czyli jak Putin przegrał Ukrainę


Wbrew temu, co często słyszymy w polskich czy zachodnich mediach, wojna na Ukrainie rozpoczęła się nie 24 lutego 2022 roku, a jeszcze w 2014 roku. Wówczas Rosja zaanektowała Krym oraz aktywnie wsparła – tak zwanych – separatystów w Zagłębiu Donieckim. Konflikt trwa zatem już 10 lat. Tłumaczymy, dlaczego do niego doszło i jak się rozwijał.

W 2010 roku do władzy na Ukrainie doszedł pochodzący z Zagłębia Donieckiego Wiktor Janukowycz. Objął on stanowisko prezydenta w wyniku demokratycznych wyborów. Wbrew często powtarzanej opinii, nie prowadził całkowicie prorosyjskiej polityki, ale rzeczywiście dokonał kilku istotnych kroków, które zbliżyły Ukrainę z Rosją.

Wiktor Janukowycz, zdj.: UTR/Wikipedia
Wiktor Janukowycz, zdj.: UTR/Wikipedia

Zaczął od razu, bo jeszcze w 2010 roku podpisał z ówczesnym prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem umowę o przedłużeniu stacjonowania rosyjskiej Floty Czarnomorskiej na Krymie aż do 2042 roku. W zamian Kijów miał dostać zniżkę na gaz.

Janukowycz wprowadzał też zmiany w systemie edukacji, które miały go zbliżyć do formatu stosowanego w Rosji i sprzyjał Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego. Jednocześnie chronił miejscowy rynek, nie otwierając szeroko drzwi dla Rosjan. Początkowo robił to w obronie interesów swojego, tzw. donieckiego, klanu, a później dla samego siebie i już własnej ekipy.

Wiadomości
„Ukraina będzie musiała dokonać wyboru”: Pentagon ostrzegł, co się może stać bez pomocy USA
2024.02.21 17:59

Państwo de facto zawłaszczali ludzie Janukowycza, rosła korupcja i nepotyzm, a jego polityczni oponenci trafiali do więzień.

Rewolucja

Można było odnieść wrażenie, że Janukowycz starał się budować Rosję w miniaturze. Jednocześnie prowadził jednak rozmowy z Unią Europejską o podpisaniu umowy stowarzyszeniowej, która obejmowała też strefę wolnego handlu.

Oznaczałoby to niekorzystną dla Moskwy zmianę orientacji ukraińskich producentów z rynku rosyjskiego na zachodni. Dla Ukrainy oznaczało to wymóg modernizacji produkcji, ale zapewniało bardziej stabilne dochody i komfortowe warunki działania. Tego też oczekiwało społeczeństwo. Zwolenników członkostwa w Unii Europejskiej zazwyczaj było wtedy średnio o 10 punktów procentowych więcej niż tych, którzy chcieli, żeby Ukraina dołączyła do Euroazjatyckiej Unii Celnej kontrolowanej przez Moskwę.

Jednak w listopadzie 2013 roku – tuż przed szczytem w Wilnie – władze w Kijowie ogłosiły, że żadnej umowy z Brukselą nie będzie. Manipulując liczbami przekonywały, że koszty takiej integracji są dla Ukrainy zbyt wysokie.

Ukraińcy wyszli wówczas na ulice. Protesty nie były masowe, ale widoczne. Część społeczeństwa miała nadzieję, że umowa stowarzyszeniowa jakimś cudem zostanie podpisana. Tak się jednak nie stało.

Historia
10. rocznica Euromajdanu. Rewolucja godności otworzyła tragiczną dekadę w historii Ukrainy
2023.11.21 11:58

W dniach 28-29 listopada odbył się szczyt w Wilnie, na którym obyło się bez niespodzianek. Część protestujących zrezygnowała z udziału w manifestacjach, ale w Kijowie na Placu (Majdanie) Niepodległości pozostała grupa około stu osób, głównie studentów. W nocy z 29 na 30 listopada doszło do pacyfikacji protestu. Brutalność organów ścigania wstrząsnęła Ukraińcami. Zdjęcia ze stolicy przypominały bardziej obrazki z Białorusi czy z Rosji. Dało to potężny impuls dla kolejnych demonstracji.

Prozachodnie protesty przerodziły się w manifestacje przeciwko samowoli prezydenta Wiktora Janukowycza i jego podwładnych oraz traktowaniu zwykłych Ukraińców z góry. Stąd określenie „rewolucja godności”.

Demonstracje trwały z różnym natężeniem przez 3 miesiące – aż do lutego. Ostatnie dni rewolucji godności to okres próby siłowego rozpędzenia demonstracji, funkcjonariusze strzelali wówczas do manifestujących. Zginęło ponad sto osób.

Wiktor Janukowycz został ostatecznie zmuszony do ucieczki z kraju do Rosji, do Rostowa nad Donem.

Rewolucjofobia

Przez 3 miesiące demonstracji rosyjskie media, wówczas jeszcze dostępne w ukraińskich sieciach kablowych, przedstawiały przekaz mówiący o tym, że na Ukrainie demonstrują naziści, faszyści niszczący pomniki Lenina i wszelkiego rodzaju margines społeczny. Moskwa klasycznie też oskarżała Zachód, głównie USA, o opłacenie i zmanipulowanie protestujących po to, żeby doprowadzić do usunięcia ze stanowiska demokratycznie wybranego prezydenta.

Milczano za to o tym, jak bardzo naruszał on prawo i okradał własny kraj. To wówczas Ukraińcy nabrali większego dystansu do rosyjskich mediów i przekonywali się, że więcej w nich fake’ów niż prawdy.

Wiadomości
Rosja. Z-propaganda masowo traci odbiorców
2024.01.03 16:42

Za to miejscowe środki masowego przekazu dość szybko zaczęły relacjonować protesty w uczciwy sposób. Hitem był wówczas całodobowy streaming z manifestacji, który udostępniały nowo powstałe ukraińskie media.

Ucieczka Janukowycza musiała być szokiem dla Władimira Putina. Rosyjski prezydent przegrał na Ukrainie po raz drugi i to stawiając znów na tego samego konia.

10 lat wcześnej władze w Kijowie sfałszowały drugą turę wyborów prezydenckich, aby wygrał w nich właśnie mający wsparcie Moskwy Wiktor Janukowycz. Wtedy odbyły się protesty znane jako pomarańczowa rewolucja, które doprowadziły do powtórzenia drugiej tury wyborów i wygranej prozachodniego Wiktora Juszczenki.

Protestujący przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich Ukraińcy zjednoczeni pod pomarańczowymi flagami opozycji.
Zdj. rubaltic.ru

Teraz Janukowycz stracił władzę w wyniku rewolucji godności. Moskwa znów straciła kontrolę nad Ukrainą, a taki rozwój sytuacji był dla niej nie do zaakceptowania.

Aneksja

Rosja szybko jednak znalazła idealny pretekst do usprawiedliwiania swoich następnych ruchów.

Od razu po zwycięstwie protestów, w lutym 2014 roku, ukraiński parlament przyjął uchwałę, która skasowała ustawę językową sprzed dwóch lat. Gdyby zmiany weszły w życie, oznaczałoby to zmniejszenie zakresu wykorzystania języków regionalnych, przede wszystkim rosyjskiego. Decyzji tej nie podpisał jednak Ołeksandr Turczynow, pełniący wtedy obowiązki prezydenta. Faktycznie nic się nie zmieniło.

Sytuację jednak już podgrzewały rosyjskie media oraz prorosyjscy politycy na Krymie i w Zagłębiu Donieckim, którzy oskarżali Kijów o ograniczanie praw mniejszości. Rosyjskie media za to straszyły rzekomo szykującymi się prześladowaniami ze strony Kijowa. Propagandowa kampania miała wywołać strach wśród rosyjskojęzycznych obywateli Ukrainy i dać Moskwie powód do działania.

Raport
Zielone ludziki i sfałszowane referendum. Wyjaśniamy, czemu Rosji zależy na Krymie
2023.04.09 13:56

Zaczęło się od aneksji Krymu. Wcześniej Rosja próbowała go przejąć już dwukrotnie za pomocą środków politycznych, w 1991 i 1994 roku. Za to w 2003 roku Rosjanie zaczęli budować groblę, która miałaby połączyć ich terytorium z Krymem. Zakończyło się to jednak niepowodzeniem dzięki zdecydowanym działaniom ówczesnego prezydenta Leonida Kuczmy.

11 lat później Moskwa postanowiła się nie rozdrabniać: na półwyspie pojawili się rosyjscy żołnierze bez znaków rozpoznawczych – słynne “zielone ludziki”. Rada Najwyższa Republiki Autonomicznej Krymu zwróciła się o przyłączenie do Rosji, a 16 marca zorganizowano – tak zwane – „referendum”, które miało potwierdzić decyzję.

Dwa dni później Moskwa ogłosiła aneksję Krymu.

Donbas

Inaczej sytuacja rozwijała się w na południu i wschodzie kraju. Większość tamtejszej ludności na co dzień posługiwała się językiem rosyjskim i była wierna radzieckim i postsowieckim – a nie ukraińskim – tradycjom. Nie znaczy to, że marzyła o tym, aby ich region został częścią Rosji. Niemniej jednak protesty w czasie rewolucji godności były tam dość niemrawe, więc o Majdanie w Kijowie wiedzieli oni głównie z ekranów telewizorów. Przy tym bardzo często z rosyjskich mediów.

Rosji było bardzo łatwo wywołać przerażenie i straszyć krwiożerczymi „banderowcami”, którzy przeprowadzą przymusową ukrainizację ich regionów. Rozpoczęły się protesty w Doniecku, Ługańsku, Charkowie, czy Odessie. Nie były one liczne, podobnie jak wcześniejsze prozachodnie, ponieważ generalnie ta część Ukrainy była dość bierna politycznie.

Wojna w Donbasie, 2014 rok. Zdjęcie © Sergii Kharchenko/NurPhoto/ZUMA Wire

W Zagłębiu Donieckim miały one początkowo wsparcie pochodzących stamtąd oligarchów, którzy mówili o tym, że władze w Kijowie muszą usłyszeć Donbas. Liczyli w ten sposób, że pokażą swoją siłę, a nowe władze będą się z nimi liczyć tak, jak poprzednie. Dość szybko do gry wszedł jednak o wiele mocniejszy gracz – Rosja, która nie patyczkowała się już pokojowymi demonstracjami i rozpoczęła swoją „rosyjską wiosnę”.

Władze w Kijowie próbowały załagodzić sytuację zapewniając, że ustawa o językach regionalnych nadal obowiązuje i że planują decentralizację kraju tak, aby lokalne władze miały większe kompetencje. Wszystko to nie przynosiło żadnego efektu.

Media
„Donbass Devushka”: Amerykanka udawała mieszkankę Donbasu i propagowała prokremlowskie treści 
2023.04.17 17:57

Moskwa, a za nią niewielkie grupy protestujących, żądała raz niepodległości swoich regionów, a raz federalizacji kraju – ta ostatnia pozwalałaby poszczególnym regionom na kształtowanie na przykład polityki zagranicznej, czy obronnej całego państwa. O jakiejkolwiek zachodniej integracji można by było zapomnieć.

Uzbrojeni protestujący próbowali przejmować budynki miejscowych władz i resortów siłowych. W Charkowie zdecydowana reakcja organów ścigania doprowadziła do usunięcia demonstrantów i zakończenia separatystycznej irredenty. W Zaporożu ostro zareagowali miejscowi proukraińscy aktywiści, którzy obrzucili protestujących mąką i jajkami. W Odessie doszło do dużych zamieszek, które zakończyły się śmiercią 49 osób, głównie prorosyjskich aktywistów w płonącym budynku związków zawodowych.

Nie było tego za to w Doniecku i w Ługańsku, choć także tam odbywały się prozachodnie i proukraińskie manifestacje. Doszło tam jednak do ogłoszenia powstania separatystycznych republik. 12 kwietnia uzbrojone oddziały, w których kierownicze stanowiska zajmowali Rosjanie, zajęły Słowiańsk, Kramatorsk i Drużkiwkę. Dzień później pełniący obowiązki prezydenta Ukrainy Ołeksandr Turczynow, ogłosił rozpoczęcie operacji antyterrorystycznej. Pierwszy bój odbył się pod Słowiańskiem.

Aktualizacja
Krytykował władze za „ukrywanie prawdy”. Washington Post o rzekomym autorze wycieku danych
2023.04.13 11:21

Separatyści otrzymywali tymczasem wsparcie z Moskwy. W czerwcu pojawił się pierwszy ciężki sprzęt wojskowy – czołgi i wyrzutnie rakietowe Grad. Rosjanie ostrzeliwali też ukraińskie wojska stacjonujące przy granicy ze swojego terytorium.

Ukraińskie wojsko było wówczas obrazem nędzy i rozpaczy. Przez lata było ono traktowane przez władze kraju jako źródło łatwego dochodu, zdobywanego poprzez wyprzedawanie tego, co było w magazynach. W związku z tym Ukraińcy szli do walki słabo wyposażeni, w adidasach zamiast butów wojskowych i często mając mundury różnych armii z demobilu.

28 lutego 2014 roku Ihor Teniuch, ówczesny p.o. ministra obrony, mówił, że Ukraina może zebrać 5 tysięcy wojskowych. Udało się jednak zmobilizować 12 razy więcej – w sierpniu tego samego roku liczbę Ukraińców na froncie szacowano na 60 tysięcy.

Ogromną rolę odgrywali wówczas ochotnicy. Powstawały oddziały złożone tylko z nich – bataliony ochotnicze. Początkowo sytuacja mogła wydawać się chaotyczna, ale stopniowo uporządkowano ich działalność i każdy batalion trafił pod kuratelę odpowiedniego resortu – MON, SBU czy MSW.

W 2014 roku narodził się też silny ruch wolontariacki. Nie byłoby szans na skuteczną obronę kraju bez pomocy zwykłych obywateli, którzy zajmowali się wyposażaniem żołnierzy. Zaczynając na pomocy swoim bliskim, którzy szli do wojska, aż po organizację wsparcia dla całych oddziałów.

Punkt kontrolny w Donbasie, zdj.: media społeczenościowe
Punkt kontrolny w Donbasie, zdj.: media społecznościowe

Ukraińcom udało się odbić część zajętego terytorium, obronili między innymi Mariupol. 1 lipca ukraińskie wojska rozpoczęły kontrofensywę. Odbito Słowiańsk, Kramatorsk oraz Artemowsk, czyli obecny Bachmut w obwodzie donieckim, a także Sewierodonieck i Łysyczańsk w obwodzie ługańskim. Bojownicy przemieścili się i wzmocnili swoje siły w Doniecku i Ługańsku.

17 lipca 2014 roku separatyści, za pomocą dostarczonej z Rosji wyrzutni rakietowej Buk, zestrzelili samolot pasażerski malezyjskich linii lotniczych. Zginęło 298 osób, w większości obywateli Holandii. Wywołało to falę oburzenia na Zachodzie i wprowadzenie kolejnego pakietu sankcji wobec Moskwy. Dopiero w listopadzie 2022 roku sąd okręgowy w Hadze stwierdził, że nie ma wątpliwości, iż samolot został zestrzelony przy użyciu rosyjskiego pocisku kierowanego ziemia-powietrze Buk. Zaocznie na dożywocie zostali skazani obywatele Rosji Siergiej Dubinski i Igor „Striełkow” Girkin oraz obywatel Ukrainy Leonid Charczenko. Moskwa nigdy nie przyznała się do odpowiedzialności za zestrzelenie samolotu.

Aktualizacja
Holenderski sąd uznaje uczestnictwo Rosji w zestrzeleniu malezyjskiego Boeinga 777 nad Donbasem w 2014 r.
2022.11.17 14:36

Sukcesy ukraińskich wojsk sprawiły, że Rosjanie bardziej otwarcie zaangażowali się w walki na Ukrainie. Odnotowano pojawienie się na froncie egzemplarzy broni używanej tylko przez armię rosyjską.

Jedną z największych porażek Ukraińcy odnieśli pod Iłowajskiem – mimo wcześniejszych porozumień Rosjanie ostrzelali tam wycofującą się kolumnę ukraińskich wojsk. Liczbę zabitych szacuje się nawet na pół tysiąca.

22 stycznia ukraińscy wojskowi opuścili też budynek donieckiego lotniska. Za bohaterską obronę obiektu od maja 2014 roku zyskali oni miano “cyborgów”. Zginęło co najmniej 200 żołnierzy. W lutym 2015 roku Ukraińcy utracili kontrolę nad Debalcewem – ważnym węzłem komunikacyjnym. Można powiedzieć, że linia frontu ustabilizowała się aż do wybuchu pełnowymiarowej wojny 24 lutego 2022 roku.

Dyplomacja

Przez cały okres trwania konfliktu podejmowano liczne próby jego uregulowania.

Już we wrześniu 2014 roku osiągnięto w Mińsku pierwsze porozumienia. Przewidywały one zawieszenie broni oraz powoływały wspólne centrum, które je miało kontrolować. W jego skład wchodzili przedstawiciele wojsk rosyjskich, ukraińskich oraz monitoringowa grupa OBWE. Przewidywały one też „szczególne zasady funkcjonowania samorządu terytorialnego w części obwodów donieckiego i ługańskiego”, a nawet przeprowadzenie przedterminowych wyborów do władz lokalnych na tym terytorium. Oznaczałoby to de facto oddanie ich w ręce separatystów i ich moskiewskich kuratorów.

Opinie
Wojna na pułapki. Porozumienia mińskie pięć lat później
2020.02.12 16:04

Rok później ogłoszono kolejne porozumienia mińskie. Zostały one podpisane przez grupę kontaktową, ale tak naprawdę były negocjowane w innym formacie – normandzkim, czyli z udziałem przedstawicieli Ukrainy, Rosji, Francji i Niemiec. Negocjacje też odbywały się w stolicy Białorusi w czasie 16-godzinnych rozmów.

Tak zwany Mińsk II był precyzyjniejszy. Również przewidywał zawieszenie broni i wycofanie ciężkiego sprzętu wojskowego. Była też mowa o przywróceniu kontroli Ukrainy nad całą granicą z Rosją. Miałoby się to rozpocząć dzień po wyborach lokalnych. Ten punkt wydawał się z punktu widzenia Ukrainy absurdalny, bowiem wybory miałyby się odbywać dosłownie pod lufami rosyjskich karabinów.

Porozumienia przewidywały w dodatku znaczny wpływ władz lokalnych na miejscowe służby mundurowe i politykę językową. Oznaczałoby to de facto silny wpływ Moskwy na te terytoria. Jednak sytuacja na froncie była zła i Kijów stanął pod ścianą. Musiał się na te warunki zgodzić.

Opinie
Podatna na „russkij mir” Mołdawia jest miękkim podbrzuszem Europy
2023.02.25 17:00

Był to bardzo podobny plan do tego, który w 2003 roku Rosjanie proponowali Mołdawii, ale który Kiszyniów ostatecznie odrzucił obawiając się zbyt dużego wpływu Naddniestrza i Gagauzji na politykę państwa. Przygotowywał go przedstawiciel Kremla Dmitrij Kozak. Człowiek, który po aneksji Krymu w 2014 roku był zaangażowany w integrację półwyspu z Rosją, a potem zajmował się Zagłębiem Donieckim.

W październiku 2019 roku Kijów podpisał tzw. Formułę Steinmeiera, czyli rozwiązanie zaproponowane przez Franka-Waltera Steinmeiera, byłego ministra spraw zagranicznych, a wówczas prezydenta Niemiec. Według niej specjalny status części Donbasu kontrolowanej przez Moskwę miał być przyznany tymczasowo jeszcze przed wyborami lokalnymi, a na stałe po tym, jak OBWE uzna ich przebieg za demokratyczny.

Wiadomości
Paryż: Zełenski rozmawia dziś o Donbasie. W Kijowie pilnuje go Majdan
2019.12.09 09:08

Zgoda na formułę Steinmeiera miała być warunkiem, jaki stawiała Moskwa, aby w ogóle odbyło się kolejne spotkanie w formacie normandzkim. Rzeczywiście w grudniu 2019 roku w Paryżu spotkali się przedstawiciele tej grupy. Po raz pierwszy Ukrainę reprezentował wtedy Wołodymyr Zełenski, który wygrał wybory w marcu, a w kampanii wyborczej mówił, że żeby zakończyć wojnę wystarczy przestać strzelać i „gdzieś tam pośrodku zeszlibyśmy się z Putinem”. W Kijowie było wiele obaw, że nowy niedoświadczony prezydent pójdzie na ustępstwa Moskwie. Tak się jednak nie stało, a Wołodymyr Zełenski dość szybko się przekonał, że zakończyć konflikt nie będzie wcale tak łatwo.

Efekty wojny

Mimo że kilkukrotnie ogłaszano w czasie wojny w Donbasie zawieszenie broni, najczęściej z okazji świąt Wielkanocy, Sylwestra, rozpoczęcia roku szkolnego czy żniw, oficjalna liczba jej ofiar szła w tysiące.

Według danych ONZ z początku 2022 roku od roku 2014 w wyniku działań zbrojnych na Ukrainie zginęło ponad 14 tysięcy osób. Z nich prawie 3400 to cywile, 6500 prorosyjscy bojownicy i 4400 ukraińskich wojskowych. Niemal 40 tysięcy osób zostało rannych.

Około 2 milionów obywateli Ukrainy opuściło swoje domy. Głównie w Zagłębiu Donieckim, ale też na Krymie. Większość z nich, 1 mln 800 tys., znalazła schronienie w innych regionach kraju, a tylko część wyjechała za granicę: na Zachód i do Rosji.

W 2019 roku Moskwa zaczęła wydawać rosyjskie dowody osobiste tym mieszkańcom Zagłębia Donieckiego, którzy w nim zostali.

Trudno nawet policzyć straty ekonomiczne. Wbrew obiegowej opinii “żywiciela Ukrainy”, Zagłębie Donieckie przez lata było regionem, który więcej z budżetu centralnego Ukrainy otrzymywał niż do niego przekazywał.

Wiadomości
Kijów porzuca pomysł wywierania presji na UE w sprawie zawracania uchodźców
2024.01.25 19:49

Po 2014 roku wiele zakładów zostało zamkniętych, a kopalnie musiały eksportować węgiel z Donbasu przez Rosję. Handel ten zapewne został ograniczony po lutym 2022 roku.

Rozpoczęcie wojny oznaczało także prawdziwy zalew fake newsów. Grupami docelowymi byli niemal wszyscy, zarówno Ukraińcy, jak i Rosjanie, ale także społeczeństwa zachodnie czy mieszkańcy Afryki lub Ameryki Południowej.

Moskwie przede wszystkim zależało na pokazaniu, że nie ma nic wspólnego z tym, co się dzieje na Ukrainie, przy czym w swoim przekazie otwarcie trzymała stronę separatystów i dyskredytowała Ukraińców.

To na początku wojny narodziły się niektóre „perły” rosyjskiej dezinformacji, na przykład wiadomość o chłopczyku, który rzekomo został ukrzyżowany przez ukraińskich nacjonalistów na tablicy ogłoszeń. Historia była zmyślona od początku do końca.

Historie
Śmierć rosyjskiego Z-blogera. Przed zgonem ujawnił straty w Awdijiwce
2024.02.21 12:42

Rosyjska agresja w 2014 roku spowodowała, że Ukraina coraz szybciej oddalała się od Moskwy.

Z ukraińskich kablówek usunięto rosyjskie kanały. Za to w ukraińskich kanałach ilość popularnych wcześniej rosyjskich filmów, w których występowali mundurowi, zmniejszono prawie do zera.

Władze wzięły się też za wsparcie ukraińskiej kultury. Na przykład uruchomiono wreszcie mechanizm finansowania rodzimej produkcji filmowej, a w stacjach radiowych wprowadzono kwoty obowiązkowej emisji ukraińskiej muzyki.

Władze zmieniły też politykę historyczną, odchodząc od radzieckiej i rosyjskiej wizji historii. Szczególnym ciosem było dla Rosji pojawienie się Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej. Niezależnej od Moskwy, ale uznanej przez Ekumeniczny Patriarchat Prawosławny z siedzibą w Konstantynopolu.

2014 rok jest de facto rokiem, kiedy Władimir Putin zaczął całkowicie przegrywać Ukrainę – wpływy Moskwy robiły się z roku na rok coraz mniejsze.

Uznanie „niepodległości” samozwańczych republik w lutym 2022 roku i następujące kilka dni po tym uderzenie na pełną skalę całkowicie te wpływy ograniczyło.

Piotr Pogorzelski, Natalia Zapór/ belsat.eu

Aktualności