Partia „pokoju” to partia wojny

Moskwa aktywizuje narrację o potrzebie „pokoju” i oskarża Zachód o agresywny militaryzm. Jak zwykle w rosyjskim wydaniu wszystko jest dokładnie na odwrót i wzywający do pokoju są w rzeczywistości zwolennikami agresji. 

Kandydat na prezydenta Czech Andrej Babisz powiedział w telewizyjnej debacie, że nie wysłałby czeskich wojsk na pomoc Polsce czy państwom nadbałtyckim w przypadku zagrożenia ze strony Rosji. Bo – jak stwierdził – chce pokoju, a nie wojny. O pokój i zakończenie „bezsensownej wojny” apelował też nieraz papież Franciszek. Przez Warszawę przeszedł ostatnio marsz pod hasłem: „to nie nasza wojna”. Również z apelami o pokój. Zorganizowana przez prorosyjskie środowiska radykalne przechadzka odbiła się szerszym echem głównie w rosyjskich mediach. Posłużyła tam do przekonywania, że Polacy nie chcą być wciągani w wojnę.

Opinie
Franciszek wzywa do negocjacji. Jednak ich czas jeszcze nie nadszedł
2022.12.06 14:41

Rosyjski tenisista Andriej Rublow irytował się, kiedy w czasie jego meczu w Australian Open ukraińscy kibice obrażali go w wulgarny sposób. Tłumaczył, że nie rozumie i nie akceptuje tego, bo jest Rosjaninem, ale jednocześnie nieraz apelował o pokój. Już podczas wcześniejszych turniejów opowiadał się przeciw wojnie i wzywał do pokoju.

Rosyjscy sportowcy, którzy mogą grać na arenach międzynarodowych często mówią o pokoju. Być może jest to dla nich bezpieczny wytrych do krytykowania i całkiem szczerego odcinania się od Kremla. A może to po prostu pozbawione dla rosyjskich gwiazd znaczenia frazesy, którymi asekurują się w międzynarodowym towarzystwie. O konieczności pokoju za wszelką cenę pisał niedawno w Izwiestiach uaktywniający się po miesiącach milczenia Wiktor Medwedczuk, lider prorosyjskich środowisk na Ukrainie.

Co łączy te pozornie odległe od siebie osoby, zdarzenia i środowiska? Szczytny w swojej istocie apel o pokój. Tyle, że w tych wypadkach nie jest on szczytny, a fałszywy, lub co najmniej pełen naiwności, a najczęściej po prostu wpisany w kremlowską strategię. Apele te są za to spójne z sączoną coraz wyraźniej rosyjską narracją. Jej cel jest prosty: przekonać świat, że w imię pokoju lepiej porzucić wspieranie Ukrainy, bo więcej broni równa się przecież więcej wojny. Celem jest upewnienie, że kwestia pokoju zależy tylko od Kijowa. Wystarczy, że się podda i będzie pokój. Brzmi absurdalnie, ale niestety trafia do różnych, często skrajnie różnych, politycznych środowisk w Europie.

Opinie
Bułgarski rozdźwięk w europejskiej rodzinie
2023.01.23 13:46

Jastrzębie i gołębie

Media i eksperci najczęściej wskazują na groźną rosyjską „partię wojny”, czyli grupę radykalnych zwolenników eskalacji i wojny totalnej przeciw Ukrainie, ale też Zachodowi. Zaliczają się do niej Jewgienij Prigożyn czy Ramzan Kadyrow. To prawda, że odpowiadają za krytykę rosyjskiej armii, która według nich działa zbyt opieszale, nieudolnie i nie prowadzi wojny na pełną skalę. Podobne słowa padały i ze strony propagandystów w rodzaju Margarity Simonjan, Władimira Sołowjowa lub byłego idola separatystów – Igora Girkina ps.”Striełkow”.

Jednak to nie ta partia wojny, wykreowana na użytek propagandowych narracji, jest naprawdę groźna. Bardziej niebezpieczna jest mniej do niedawna widoczna i budowana na przeciwległym skrzydle kremlowskiej propagandy „partia pokoju”. Zresztą oba te skrzydła doskonale się uzupełniają i współgrają ze sobą.

Trwa szczególny moment wojny. W Donbasie toczą się ciężkie walki pozycyjne, a Ukraina obawia się eskalacji wojny ze strony Rosjan. Moskwa przygotowuje się do większej ofensywy. Jednocześnie doszło niedawno do fundamentalnej zmiany w rosyjskim dowództwie. Stery wojny jako głównodowodzący „operacji specjalnej” przejął Walerij Gierasimow, szef sztabu rosyjskiej armii.

Analiza
Zdobycie Sołedaru i rozpoznanie bojem w kierunku Zaporoża. Podsumowanie tygodnia wojny
2023.01.23 18:12

Zmiana miała wiele wspólnego z konkurencją okołokremlowskich koterii i była próbą zmarginalizowania rosnącej ostatnio w siłę drużyny właściciela „wagnerowców”. Jednak Gierasimow musiał Władimira Putina przekonać także czymś innym, np. ideą odwrócenia losów wojny. Obietnicą, że on da radę. Gierasimow jest najbardziej znany jako twórca doktryny wojny totalnej. W teorii wojennej Gierasimowa sporo było o kampanii prowadzonej na tyłach przeciwnika, na jego głębokim zapleczu społecznym i politycznym. O wojnie z użyciem agentury, „V kolumny” i operacji informacyjnych. Również takich z wykorzystaniem różnych wersji i skrajnych skrzydeł: gróźb eskalacji i apeli o pokój.

W ubiegłym tygodniu należąca do oligarchy i przyjaciela Putina, Jurija Kowalczuka, gazeta Izwestia opublikowała esej Wiktora Medwedczuka. Tak ważnych łamów nie oddaje się byle komu. To sygnał, że Kreml wyciągnął Medwedczuka z niebytu. Na początku rosyjskiej agresji ten wpływowy niegdyś ukraiński magnat medialny, mecenas i lider prorosyjskich sił politycznych na Ukrainie, zniknął. W końcu SBU go wytropiło i aresztowało, by po serii przesłuchań wymienić na przetrzymywanych w rosyjskiej niewoli obrońców Mariupola z pułku Azow. Medwedczuk zaszył się w Moskwie. I oto publikuje esej, w którym zatroskany o los Ukrainy przekonuje, że to Zachód pchnął Kijów do wojny. A zwłaszcza USA. I w interesie Ukraińców jest jak najszybszy pokój. Medwedczuk pisze wprost o konieczności powstania „partii pokoju”.

Wiadomości
Kreml znów lansuje Wiktora Medwedczuka, twórcę „prorosyjskiej Ukrainy”
2023.01.16 14:56

Rozmiękczanie opinii

Publikacja ta nie jest przypadkowa. W duchu doktryny Gierasimowa, rosyjskie służby spróbują jeszcze raz, być może ostatni, wykorzystać wątły już potencjał Medwedczuka i różnych pogrobowców Partii Regionów (prorosyjskiej partii Wiktora Janukowycza). Jak pokazały pierwsze dni rosyjskiej agresji, mityczna prorosyjska agentura okazała się wydmuszką. Nie pomogła w szybkim przejęciu ośrodków władzy w Kijowie. Była w rzeczywistości słaba, a do tego ukraińskie służby skutecznie ją zneutralizowały.

Nie oznacza to, że Rosjanie nie podejmą prób jej reaktywacji. Tym razem już bez „białych rękawiczek” i nieco na rympał. Tak, jak to robili na okupowanych terytoriach Ukrainy, gdzie na namiestników wyznaczyli najbardziej oczywistych kolaborantów. W przypadku Medwedczuka również nikt nie będzie udawał w jakiej gra drużynie. A jednak tezy z jego artykułu są zbieżne z kremlowską, pokojową narracją. Mają pokazywać światu, że są rozsądni Ukraińcy, którzy nie chcą walczyć. I za ich pomocą Kreml zamierza apelować zarówno do zmęczonych wojną Ukraińców, jak i Europejczyków. Zwłaszcza wtedy, kiedy przygotowuje się do eskalacji wojny.

Wiadomości
Na Ukrainie zapadł pierwszy wyrok w sprawie organizacji tzw. referendów
2023.01.23 14:27

Na Ukrainie słowa o pokoju w ustach Medwedczuka wywołują wściekłość. Są odczytywane prawidłowo – jako próba demobilizacji ducha walki i dzielenia Ukraińców. Bez większych szans na powodzenie, mimo autentycznego przecież zmęczenia wojną.

Z Europą jest już inaczej. W każdym kraju europejskim są ludzie czekający niecierpliwie na cudowną receptę na zakończenie wojny. Na pokój. Niekoniecznie orientują się oni w kremlowskich gierkach. Słyszą, że z jednej strony wojna może być straszniejsza. Bo Dmitrij Miedwiediew znowu grozi bronią atomową, a eksperci przepowiadają eskalację i – na przykład – ponowny atak z Białorusi.

Wiadomości
Miedwiediewowi nie podoba się zachodnia pomoc dla Ukrainy. Znowu narzeka na Polskę
2023.01.17 13:38

Słyszą szaleńczych rosyjskich propagandystów wieszczących światową zagładę i się zwyczajnie boją. Z drugiej strony słyszą słowa o pokoju. Że tak prosto go osiągnąć, bo wystarczy przestać zbroić Ukrainę i wtedy Rosja wspaniałomyślnie powstrzyma ataki.

Naiwne i fałszywe założenia trafiają jednak w czułe miejsca europejskiego idealizmu, sentymentu po trwającym ostatnie dekady okresie bez wojen w Europie – i wiary, że pokój da się łatwo osiągnąć na drodze kompromisu. Jest dokładnie odwrotnie.  Za rosyjskimi gołębiami pokoju czają się jastrzębie wojny. I tylko czekają w gotowości, aż gołębie wykonają swoją robotę.

Wiadomości
Sondaż: członkostwo w NATO popiera już 87 proc. badanych Ukraińców
2023.01.23 18:04

Michał Kacewicz/belsat.eu

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności