Czy na Białorusi możliwa jest “nowa umowa społeczna”? Eksperci o idei kompromisu między społeczeństwem a reżimem


W ostatnich dniach w Internecie aktywnie dyskutowano na temat wypowiedzi białoruskiego pisarza Artura Klinawa, który wezwał społeczeństwo do kompromisu z reżimem Alaksandra Łukaszenki w celu ratowania niepodległości Białorusi. Idea kompromisu została ostro skrytykowana przez politologów i przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego, którzy uważają ją za nierealistyczną w obecnych okolicznościach. Przyjrzeliśmy się argumentom stron i przypominamy, co o dialogu mówiły same władze.

В центре Варшавы прошла акция «Дзяды»
Zdjęcie ilustracyjne. Autor: Ahata Kwiatkouskaja /belsat.eu

Idea nowej umowy społecznej

Dyskusję wywołały dwa wywiady udzielone dla Deutsche Welle i Radia Swaboda przez pisarza Artura Klinawa. Stwierdził on, że sytuacja na Białorusi osiągnęła martwy punkt, dlatego konieczny jest dialog z władzami i negocjacje na temat umowy społecznej. Mowa jest tak naprawdę o powrocie do stanu rzeczy sprzed 2020 roku, kiedy to, zdaniem pisarza, „Białoruś podążała drogą stopniowej liberalizacji”.

Zdaniem Klinawa, dialog powinien być zainicjowany przez społeczeństwo i powinien rozpocząć się jak najszybciej.

– Im później ten dialog się zacznie, tym bardziej Białoruś będzie tracić suwerenność, która w ostatnim czasie staje się coraz słabsza – powiedział pisarz w rozmowie z portalem Deutsche Welle.

Istotę nowej umowy społecznej można określić następująco: reżim zaprzestanie represji i uwolni więźniów politycznych, a społeczeństwo nie będzie kwestionować monopolu Łukaszenki na władzę.

– Na przykład – chcesz robić interesy? Rób to, ale trzymaj się z dala od polityki – wyjaśnił Klinau w wywiadzie dla Radia Swaboda.

Ideę dialogu nieoczekiwanie poparł Iwan Kraucou – przedstawiciel sztabu wyborczego Wiktara Babaryki, byłego prezesa Biełgazprombanku, a obecnie więźnia politycznego skazanego na 14 lat kolonii karnej. Zasugerował on, że w ramach ustępstwa opozycja mogłaby zrezygnować z pomysłu przeprowadzenia nowych wyborów.

– Prawdopodobnie nowe wybory obiektywnie nie wchodzą już w grę. Raczej nie mamy teraz możliwości, aby zmusić reżim do przeprowadzenia wyborów tak po prostu. Jest to bardzo dziwne i bezczelne żądanie – powiedział Kraucou na antenie Euroradia.

Zdjęcie ilustracyjne. Autor: belsat.eu

Pomysł wdrożenia kompromisu nie jest zupełnie nowy. Zianon Pazniak, założyciel opozycyjnej partii Białoruski Front Ludowy, wielokrotnie powtarzał, że międzynarodowa izolacja i zachodnie sankcje wobec Mińska mogą doprowadzić do zniszczenia białoruskiej suwerenności i aneksji kraju przez Rosję. We wrześniu tego roku, w artykule „Rozważania na początku wojny hybrydowej”, Pazniak wezwał do „zawieszenia sankcji gospodarczych, zamrożenia ich (bo sankcje nie obalą dyktatora) i podjęcia negocjacji z drugą stroną w celu zaprzestania represji, torturowania ludzi, zakończenia prześladowań społeczeństwa obywatelskiego”. Pazniak nie wyjaśnił jednak, jak taki dialog miałby wyglądać i co w tej sytuacji opozycja może zaoferować reżimowi Łukaszenki.

Krytyka

Propozycje Klinawa wywołały w sieci falę krytyki i oburzenia. Przeważająca większość komentatorów zwracała uwagę na fakt, że nie można wybaczyć władzy zabijania, torturowania oraz bezprawnego przetrzymywania ludzi i po prostu puścić represje w niepamięć.

Ale oprócz moralnej strony zagadnienia, pojawiają się także odwołania do argumentów czysto racjonalnych. Eksperci zwracają uwagę, że pomysł Klinawa jest w obecnych warunkach po prostu niemożliwy do zrealizowania.

Tacciana Szczytcowa, filozof i profesor Europejskiego Uniwersytetu Humanistycznego w Wilnie, przedstawicielka biura Swiatłany Cichanouskiej ds. edukacji i nauki, zauważyła w swoim wpisie na Facebooku, że pragnienie „powrotu do normalności” jest całkiem naturalne, ale buduje się je obecnie na „spekulatywnym założeniu”, które nie uwzględnia rzeczywistego stanu rzeczy.

– To, co się stało, uniemożliwia powrót do normalności, ale wymaga zbudowania nowej normalności opartej na reformie systemu władzy – powiedziała.

Zdjęcie ilustracyjne. Fotografie ofiar reżimu na tablicy z nazwą aresztu tymczasowego MSW.
Zdj. belsat.eu

Według Szczytcowej reżim zmierza obecnie w kierunku totalitaryzmu i nie ma podstaw, aby twierdzić, że władze będą dążyć do dialogu:

– Pojawia się też pytanie: jak pogodzić propozycję nowej umowy społecznej z informacjami, jakie przekazali nam więźniowie polityczni, którzy regularnie piszą zza krat, że niczego nie żałują i zachęcają nas, by nie tracić wiary? Argument Klinawa, że do zakończenia represji i zachowania suwerenności potrzebny jest „dialog”, brzmi szlachetnie, ale jest z jednej strony naiwny, a z drugiej spekulatywny – podkreśla filozofka.

W swoim felietonie na portalu Zerkalo.io politolog Arciom Szrajbman zwrócił uwagę, że opozycja nie ma praktycznie nic do zaoferowania władzom. Sankcje nałożyła Unia Europejska, a nie opozycja i działania te związane były nie tylko z sytuacją wewnątrz Białorusi, ale także z działaniami reżimu na arenie międzynarodowej (kryzys migracyjny i zmuszenie samolotu Ryanair do lądowania w Mińsku), przez co Łukaszenka jest obecnie postrzegany na Zachodzie jako burzyciel stabilności w regionie.

Wiadomości
Dialog z Łukaszenką? Litwa stawia jasne warunki
2021.08.10 17:30

Co więcej większość zwolenników zmian opowiada się za twardym stanowiskiem wobec reżimu Łukaszenki. Jeśli Swiatłana Cichanouskaja czy Paweł Łatuszka pójdą na kompromis z władzami, to po prostu stracą poparcie swojego elektoratu, który zacznie szukać nowej władzy wśród tych, którzy nie zgodzili się na ustępstwa.

I wreszcie najważniejsze: Łukaszenka, zdaniem Szrajbmana, sam nie będzie dążył do dialogu:

– Wola drugiej strony do takiego dialogu nie dojrzała. Autokraci idą na negocjacje, kiedy wiedzą, że nie ma lepszej alternatywy, a nie dlatego, że przeciwnik jest zdezorientowany i szuka próby oszukania autokratów poprzez wciągnięcie ich w nowy rozejm.

Zdjęcie ilustracyjne. Swiatłana Cichanouskaja w swoim biurze w Wilnie. Autor: HR/belsat.eu

Dziennikarz i politolog Piotr Kuzniacou zauważył we wpisie na swoim blogu, że obecna dyskusja jest w zasadzie bezsensowna. Przypomniał, że Cichanouskaja zapowiedziała negocjacje jeszcze w maju 2021 roku, ale reżim nie wyraził chęci ich przeprowadzenia, a każde kolejne działania białoruskich władz tylko podkreślały nierealność takiego scenariusza.

– Biorąc pod uwagę to wszystko, co dzieje się obecnie na frontach zewnętrznych oraz tę katastrofę represji na arenie krajowej, pojedyncze wypowiedzi pojedynczych osób czy nawet struktur są naprawdę niepoważne – uważa Kuzniacou.

Co o dialogu mówią władze

Powiedzenie „przewrócić kartkę” w odniesieniu do dramatycznych wydarzeń 2020 roku po raz pierwszy zostało użyte przez Alaksandra Łukaszenkę. Podczas wywiadu we wrześniu 2020 roku, gdy rosyjscy dziennikarze poruszyli temat tortur w mińskim areszcie przy ul. Akreścina, Łukaszenka zakończył rozmowę retorycznym pytaniem: „A może przewrócimy już tę kartkę?”.

Łukaszenka rzeczywiście „przewrócił kartkę”: nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności za torturowanie i mordowanie protestujących. Jednak władze nie zamierzały niczego wybaczyć opozycjonistom. Jeszcze 20 października 2020 roku Łukaszenka obiecał, że „znajdzie wszystkich”, którzy brali udział w protestach. Następnie on i podlegli mu funkcjonariusze wielokrotnie powtarzali to stanowisko. Nadal trwają aresztowania osób oskarżonych w sprawach karnych za udział w pokojowych demonstracjach w okresie letnio-jesiennym ubiegłego roku lub za komentarze protestacyjne w Internecie (nie mówiąc już o prześladowaniach za wszelkie nowe przejawy sprzeciwu).

Jeśli chodzi o ideę dialogu, to Łukaszenka nigdy nie dopuszczał takiej możliwości. Warto zauważyć, że propozycja negocjacji stanowiła tak naprawdę sedno całej strategii opozycji po wyborach prezydenckich w 2020 roku. 17 sierpnia 2020 roku, na fali masowych protestów, powstała opozycyjna Rada Koordynacyjna (RK), która zaproponowała dialog oparty na trzech głównych postulatach: zaprzestania terroru i ukarania sprawców, uwolnienia więźniów politycznych oraz przeprowadzenia nowych wyborów. Jednak w odpowiedzi Łukaszenka oskarżył członków RK o chęć przejęcia władzy, nazwał ich „zażartymi nazistami” i wszczął postępowania karne. Członkowie Prezydium Rady Koordynacyjnej Maryja Kalesnikawa i Maksim Znak usłyszeli w tym roku wyroki odpowiednio 11 i 10 lat pozbawienia wolności.

Zdjęcie ilustracyjne. Autor: belsat.eu

Obecnie przeciwko wszystkim liderom opozycji na Białorusi zostały wszczęte liczne sprawy karne, w tym z artykułu o „terroryzm” (art. 289 Kodeksu Karnego Białorusi). Paweł Łatuszka i Swiatłana CIchanouskaja zostali wpisani przez KGB na „listę terrorystów” bez żadnych procesów sądowych.

W listopadzie 2021 roku, komentując głośną wypowiedź prezydenta Rosji Władimira Putina na temat dialogu, rzeczniczka prasowa Łukaszenki Natalla Ejsmant podkreślała, że jest on gotów rozmawiać z „każdą opozycją”, ale „nie ze zdrajcami”.

Wiadomości
Putin wezwał do dialogu między władzami i opozycją na Białorusi
2021.11.18 16:59

Takie samo stanowisko potwierdził sam Łukaszenka w wywiadzie dla BBC. Stwierdził, że Swiatłana Cichanouskaja i wszyscy ci, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia kraju, są zdrajcami. A jako przykład „poprawnej” opozycji Łukaszenka podał quasi-polityczną inicjatywę Okrągły Stół Sił Demokratycznych i jej lidera Juryja Waskrasienskiego.

– Bez względu na punkt widzenia, z tą opozycją wciąż prowadzimy dialog i będziemy negocjować – podkreślił Łukaszenka.

Waskrasienski, z kolei, jest znany z tego, że po wyjściu z aresztu śledczego KGB nigdy nie krytykował władz, chwalił Łukaszenkę i usprawiedliwiał represje polityczne.

rr, ksz/belsat.eu

Aktualności