Właściciele i pracownicy punktów handlowych w kilku białoruskich miastach nie przyszli dziś do pracy. Protestują przeciwko nowemu dekretowi prezydenta, który nakazuje im certyfikowanie zagranicznych towarów.
Według przedstawiciela organizacji broniącej praw przedsiębiorców „Perspektywa” Wiaczesława Pilipuka do protestów doszło w Baranowiczach, Słoninie, Mohylewie, Witebsku, Homlu, Pińsku i innych miastach. Dziennikarze Biełsatu zastali również pustki na bazarze w Grodnie, gdzie otwarto jedynie pojedyncze stragany.
Nie stanęły bazary w Mińsku – zdaniem Pilipuka wynika to z faktu, że tamtejsi przedsiębiorcy dysponują większymi środkami finansowymi, podczas gdy przedsiębiorcy na prowincji żyją z dnia na dzień.
Wcześniej przedstawiciele przedsiębiorców szacowali, że w efekcie dekretu 222 prace może stracić nawet 80 tys. osób. Czytaj więcej >>> Nadchodzi koniec małego biznesu na Białorusi
Dokumenty, dokumenty, dokumenty
Zgodnie z dekretem prezydenta nr 222, który wchodzi w życie od 1 lipca indywidualni przedsiębiorcy będą musieli dysponować certyfikatami na wszystkie towary sprowadzane przez nich zza granicy. Do tego potrzebne będą oryginały faktur i kwitów kasowych. Zdaniem przedsiębiorców, w wielu przypadkach, szczególnie w przypadku rosyjskich dostawców otrzymanie takich dokumentów będzie niemożliwe.
Białoruskie władze wprowadziły okres przejściowy do 1 marca 2015 r., jednak zdaniem przedsiębiorców nie rozwiążę to problemów,
W weekend w Mińsku odbyło się forum, w którym uczestniczyło ponad 200 indywidualnych przedsiębiorców. Zaapelowali oni do prezydenta Łukaszenki o wprowadzenie moratorium na prowadzanie kontroli i nakładanie kar za naruszenia, które mogą być następstwem dekretu 222 lub zasad Unii Celnej.
W lutym br. do protestów przedsiębiorców odniósł się Aleksander Łukaszenka, który postraszył organizatorów poważnymi konsekwencjami w przypadku wyprowadzenia ludzi na ulice.
Czytaj więcej>>>Łukaszenka do drobnych przedsiębiorców: na Białorusi nie będzie Majdanu
Jb/Biełsat/Biełapan
