Mołdawia. Aktywiści odkrywają i ratują stary Kiszyniów


Chaotyczna zabudowa, wieżowce obok zabytkowych domów i przekonanie o tym, że wszystko co dobre w kwestii architektury przyszło z ZSRR – z takimi wyzwaniami muszą się zmierzać kiszyniowscy aktywiści. Biełsat rozmawiał z Anettą Dabiją z organizacji Save Chișinău (Uratować Kiszyniów) zajmującą się ochroną dziedzictwa architektonicznego tego miasta.

Centrum Kiszyniowa, zdj.: Piotr Pogorzelski
Centrum Kiszyniowa, zdj.: Piotr Pogorzelski/belsat.eu

Kiszyniów powstał w XV wieku. Wówczas były to terytoria Hospodarstwa Mołdawskiego. Później miasto znalazło się pod kontrolą Turcji, a następnie, w 1812 roku – Rosji. Został wówczas przebudowany pod kierunkiem architekta Aleksandra Bernardazziego – Rosjanina o korzeniach szwajcarsko-włoskich.

W 1918 roku Besarabia została włączona do Rumunii. Bukareszt starał się inwestować w rozwój regionu, między innymi zakładając uczelnie wyższe i galerię sztuki. 22 lata później, na podstawie paktu Ribbentrop – Mołotow, Besarabię anektował Związek Radziecki. Kiszyniów był jeszcze krótko pod kontrolą Rumunów od 1941 do 1944 roku.

Okres radziecki charakteryzował się dużym przyrostem ludności miasta. Pojawiły się charakterystyczne dla całego Związku Radzieckiego “stalinki”, potem “chruszczowki”, a także wielkie blokowiska. Teraz stolica Mołdawii liczy około pół miliona mieszkańców.

Kiszyniów, stalinka z eleganckimi ozdobami, zdj.: Piotr Pogorzelski
Kiszyniów, “stalinka” z eleganckimi ozdobami, zdj.: Piotr Pogorzelski/belsat.eu

Propaganda z czasów radzieckich miała wyrobić wśród Mołdawian przekonanie, że wszystko co dobre pochodzi od władzy sowieckiej. W czasach ZSRR nie wolno było chwalić przedrewolucyjnej Rosji, stąd nawet wiedza o zabytkach z czasów Imperium Rosyjskiego jest mała.

– Oczywiście mamy problem z dziedzictwem historycznym. Myśmy wciąż go jeszcze nie odkryli, bo w czasach radzieckich usunięto wiele kart wcześniejszej historii: jak było w czasie międzywojennym, jak Kiszyniów rozwijał się, gdy był częścią Imperium Rosyjskiego – zaznacza Anetta Dabija.

Anetta Dabija, zdj.: Piotr Pogorzelski
Anetta Dabija, zdj.: Piotr Pogorzelski/belsat.eu

Jej organizacja, którą założyła formalnie w 2020 roku, jako jeden ze swoich celów stawia właśnie poszerzenie wiedzy o historii Kiszyniowa: przygotowuje artykuły, materiały wideo, podcasty, ulotki i mapki.

Reportaż
Mołdawia. Gagauzowie wybierają baszkana. Na pewno będzie prorosyjski
2023.05.14 08:07

Według aktywistki, brak wiedzy skutkuje zaniedbywaniem tych niewielu zabytkowych budynków, które w mołdawskiej stolicy można jeszcze zobaczyć. Niektóre są po prostu burzone (pomaga korupcja), a na ich miejsce powstają “nowoczesne” biurowce i apartamentowce.

– Chcą nawet burzyć ciekawe architektonicznie budynki z czasów radzieckich. Zbudować tam wieżowce ze szkła i stali – zaznacza Dabija.

Kiszyniów. Kawiarnia, na miejscu której deweloper chciał zbudować hotel, zdj.: Piotr Pogorzelski
Kiszyniów. Kawiarnia, na miejscu której deweloper chciał zbudować hotel, zdj.: Piotr Pogorzelski/belsat.eu

Taki los mógł spotkać interesującą kawiarnię Guguță, która została zbudowana w latach 70. w centralnym parku miejskim imienia Stefana Wielkiego (Ștefan cel Mare). W tym miejscu miał powstać hotel. Aktywiści jednak protestowali i wygrali. Przynajmniej na razie.

– Deweloperzy nie przestrzegają zasad fair play. Budują w centrum, bo tu jest prestiżowo, a tu jest najwięcej starej zabudowy. Nie mają wizji i nawet jej nie chcą mieć – dodaje.

Kiszyniów, radziecki modernizm, zdj.: Piotr Pogorzelski
Kiszyniów, radziecki modernizm, zdj.: Piotr Pogorzelski/belsat.eu

W szeroko pojętym centrum są też duże zakłady przemysłowe, które upadły lata temu, a ich tereny są atrakcyjnym kąskiem dla deweloperów. Aktywiści organizują weekendowe imprezy, podczas których można kupić produkty rzemieślnicze, są wyprzedaże czy pchle targi. Tak jest na przykład w byłej gorzelni. Jednak dni tego miejsca są policzone.

– Proponowaliśmy deweloperowi, żeby zbudował tam nie tylko bloki mieszkalne, ale też jakąś przestrzeń kulturalną. I tak będzie miał zyski. Ale go to nie interesuje, woli budować apartamentowce – zaznacza.

Zdaniem Dabiji wielu przedsiębiorców jeździ po świecie i dobrze wie, że tam takie miejsca są modne. Ściągają też klasę średnią. Uznają jednak, że ważniejsze są szybkie zyski, a nie inwestycje w kulturę miejską.

Zmodernizowane podwórko w Kiszyniowie, zdj. Piotr Pogorzelski
Zmodernizowane podwórko w Kiszyniowie, zdj. Piotr Pogorzelski/belsat.eu

Na tym tle wyróżnia się podwórko przy Akademii Muzyki, Teatru i Sztuk Plastycznych otoczone 3 budynkami: jednym z lat 50. XX wieku, XIX-wiecznym dworkiem oraz nowoczesnym biurowcem zbudowanym kilka lat temu. W podwórzu znajduje się przestrzeń, gdzie mogą być organizowane różne imprezy kulturalne.

– Są koncerty, pokazy. To bardzo popularne miejsce, nie tylko dla młodych, czy artystów ale też dla dyplomatów – dodaje działaczka.

W rekonstrukcji pomagały Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Szwecja.

Anetta Dabija odwiedzała często też Polskę, przez lata pracowała w kiszyniowskim biurze Fundacji Solidarności Międzynarodowej.

Reportaż
Mołdawia. Polska fundacja stara się zapobiec wyludnianiu kraju
2021.11.27 09:23

– Mieliśmy wizyty studyjne w Polsce. Widziałam, jak ludzie są w stanie robić lokalne projekty, co prawda z unijnym wsparciem. Ale to nie ma znaczenia, trzeba mieć wizję i to jest najważniejsze – zaznacza.

Kiszyniów. Chaotyczna zabudowa początku XXI wieku, zdj.: Piotr Pogorzelski
Kiszyniów. Chaotyczna zabudowa początku XXI wieku, zdj.: Piotr Pogorzelski/belsat.eu

Jej zdaniem to, czego brak – to właśnie ta wizja. Pomysł na to, jak można zagospodarować dawne, zabytkowe budynki, nadać im nowy sens. W centrum znajdują się dwie bardzo ładne niskie kamienice z przełomu XIX i XX wieku: domy Kligmana i Herca. Zostały wyremontowane, przynajmniej z zewnątrz, i należą do Muzeum Sztuki. A jednak stoją puste, ponieważ brak jest na nie pomysłu i pieniędzy.

– Jest tu dużo przestrzeni i można realizować ciekawe inicjatywy – podkreśla Dabija.

Kiszyniów. Dom Herca, zdj.: Piotr Pogorzelski
Kiszyniów. Dom Herca, zdj.: Piotr Pogorzelski/belsat.eu

Warto by było opowiedzieć też historię żydowskiego Kiszyniowa. Pod koniec XIX wieku największą grupą mieszkańców byli właśnie Żydzi. Stanowili niemal połowę z ponad stu tysięcy kiszyniowian. W 1903 roku doszło do pierwszego pogromu, w którym zginęło 47 osób. Kolejny miał miejsce 2 lata później.

Dla społeczności żydowskiej tragiczny był też okres, gdy Kiszyniów był kontrolowany przez Niemców i Rumunów. Liczbę zabitych tego pochodzenia szacuje się na co najmniej 10 tysięcy. Bardzo dużo zabytkowych budynków to właśnie owoc pracy żydowskich architektów.

Kiszyniów. Szyldoza i dobudowki zaslaniajace radziecka architekturę, zdj.: Piotr Pogorzelski
Kiszyniów. Szyldoza i dobudówki zasłaniajace radziecka architekturę, zdj.: Piotr Pogorzelski/belsat.eu

Wszystkie te zmiany mogłyby sprawić, że Kiszyniów stałby się atrakcyjny dla turystów. Na razie głównie ściąga fanów radzieckiej architektury, przede wszystkim modernizmu. Działaczka zwraca uwagę, że miasto jest właściwie całkowicie pozbawione promocji turystycznej. Ta dotyczy najczęściej mołdawskiej prowincji, na przykład zwiedzania winiarni.

– Kiszyniów tam nie istnieje. W folderach można zobaczyć kilka budynków i tyle. Nie ma pomysłu na opowiedzenie historii. Jest to tylko lotnisko w drodze do winiarni – podkreśla.

Kiszyniów, skwer w centrum miasta, zdj.: Piotr Pogorzelski
Kiszyniów, skwer w centrum miasta, zdj.: Piotr Pogorzelski/belsat.eu

Mołdawska stolica w ostatnich latach się zmienia. Wreszcie remontowane są chodniki w centrum miasta, a także niektóre prywatne budynki. Władza otwiera się w dosłowny sposób na ludzi: na przykład można zajść do niewielkiego parku otaczającego siedzibę prezydent Mai Sandu.

Brak jednak klucza i pomysłu na miasto. O ile Kiszyniów ma generalny plan zagospodarowania przestrzennego, to nie obejmuje on centrum. Ten powstaje już 13 lat. Bez skutku.

Reportaż
Mołdawia. Eurointegracja na drugim biegu
2023.05.13 14:52

Dla Biełsatu z Kiszyniowa Piotr Pogorzelski

Aktualności