W państwowej telewizji na Białorusi nie pokazano wczorajszego meczu Mistrzostw Europy w piłce nożnej Ukraina-Rumunia. Rumunia pokonała faworyzowaną Ukrainę 3-0. Wcześniej podano, że rosyjska telewizja państwowa nie pokaże meczów Ukrainy podczas Euro 2024.
Także w zapowiedziach wydarzeń na Euro 2024 (które odbywają się w Niemczech) na stronie łukaszenkowskiej telewizji nie było nic o tym meczu. Podczas spotkania w Monachium pokazano rosyjski serial kryminalny Czinganczuk i propagandowe wiadomości. Wygląda na to, że podobnie będzie z kolejnymi meczami Ukrainy. Już wiadomo, że w programie telewizji nie ma następnego meczu Ukraina-Słowacja 21 czerwca. Zamiast tego telewidzowie zobaczą inny rosyjski serial Lichacz, dziennik telewizyjny 24 Godziny, program parlamentarny i program dokumentalny.
Białoruski portal by.tribuna.com zwraca uwagę na to, że komentatorzy państwowego kanału telewizyjnego STV starają się nie wspominać o meczach ukraińskiej drużyny. Na przykład w niedzielę prowadzący zapowiedzieli, że następnego dnia rozegrane zostaną dwa mecze, chociaż Ukraina z Rumunią grały trzeci.
Białoruska redakcja Biełsatu zwraca uwagę, że ocenzurowanie meczu między Rumunią a Ukrainą spowodowane mogło być niechęcią nie tylko wobec Ukrainy, ale też wobec Rumunii. Niedawno bowiem Rumunia odmówiło wiz zarówno rosyjskim jak i białoruskim delegatom, którzy planowali wybrać się na posiedzenie OBWE
– Być może to celowa odpowiedź nie tyle wobec Ukrainy, co wobec Rumunii – powiedziała cytowana przez Biełsat niezależna medioznawczyni białoruska Maryja Sadouskaja-Kamłacz.
Tymczasem ukraińscy piłkarze są ostro krytykowani w ojczyźnie za postawę w meczu z Rumunią. Pojawiło się nawet stwierdzenie, że to Rumuni grali z takim oddaniem jak by u nich była wojna, a nie na Ukrainie.
Dzisiaj swój pierwszy historyczny mecz na Mistrzostwach Europy w piłce nożnej i w ogóle na wielkim międzynarodowym turniej piłkarskim rozegra natomiast Gruzja. O 18.00 zagra w Dortmundzie z Turcją.
– Ludzie naprawdę na to czekają. Wszystkie problemy, a mamy ich przecież ostatnio niemało, zeszły na drugi plan – powiedziała w rozmowie z Polską Agencją Prasową mieszkanka Tbilisi Salome.
Kapitan drużyny Guram Kaszia powiedział, że „Gruzja kocha futbol”.
– Wszyscy czekają na pierwszy mecz i wszyscy mówią o futbolu. Sporo ludzi pojechało na mecze do Niemiec – powiedziała Salome.
Dziennikarka Elena Imedaszwili również potwierdza, że „dla Gruzinów piłka jest najważniejsza”.
– Jak tylko pojawia się okazja, Gruzja zaczyna żyć futbolem. A tutaj zdarzył się taki powód – jesteśmy w Euro po raz pierwszy od 30 lat! – podkreśla.
Miała na myśli, że po raz pierwszy od czasów istnienia niepodległej Gruzji. Natomiast w czasach ZSRR Gruzini byli często ważnymi zawodnikami reprezentacji (obok Ukraińców i Ormian), a sukcesy na międzynarodowej arenie klubowej odnosiło Dynami Tbilisi. Ponadto, na przełomie XIX i XX wieku Gruzja była pierwszym obszarem w ówczesnym imperium rosyjskim, który zaadoptował piłkę nożną za pośrednictwem brytyjskich marynarzy przybijających do gruzińskich portów. Uważa się to za źródło wielkiego zainteresowani Gruzji piłką nożną.
Jednak w niepodległej Gruzji, w dużej mierze z powodów finansowych i organizacyjnych, rzeczywiście skończyły się jakiekolwiek międzynarodowe sukcesy gruzińskiego futbolu. Jeśli nie liczyć indywidualnych karier niektórych piłkarzy w zachodnich klubach. Było tak aż do 2024 roku.
– Gdy gra nasza drużyna, to wszystko zamiera, w Tbilisi robi się cicho. A potem nagle, gdy pada bramka, całe miasto zrywa się w jednym okrzyku. Właśnie tak było w meczu z Grecją – opowiada Imedaszwili.
To właśnie dzięki zwycięstwu w meczu barażowym z faworyzowaną Grecją Gruzja osiągnęła historyczny awans.
Komentator portalu Lelo.ge Gia Tuchaszwili pisze o „spełnieniu marzeń”, a sukces gruzińskiej drużyny odlicza nawet nie od 1994 r., gdy Gruzja po raz pierwszy brała udział w kwalifikacjach, ale od 13 maja 1981, kiedy Dinamo Tbilisi zdobyło Puchar Zdobywców Pucharów, jedno z najważniejszych wówczas europejskich trofeów klubowych.
– Od tego momentu czekaliśmy na sukces, który wyrwie gruzińskich kibiców z domów, by świętowali na ulicach całą noc! I tak się stało. Pod wodzą francuskiego trenera Willy’ego Sagnola gruzińska reprezentacja, złożona z chłopców, którzy rywalizowali i wygłupiali się, zamieniła 26 marca 2024 r. w dzień spełnienia naszych marzeń. Nadszedł czas, kiedy na wielkiej imprezie piłkarskiej zagrany zostanie hymn Gruzji. Co więcej, co najmniej trzy razy – 18, 22 i 26 czerwca! – napisał Tuchaszwili.
Imedaszwili przekazała, że „szykują się bary sportowe, na stadionie w Tbilisi będzie działać strefa kibica”.
– Rząd dofinansował nawet niektóre loty do Europy, żeby ludzie mogli polecieć na mistrzostwa. Oczywiście, to i tak są duże koszty. Niektórzy, żeby trafić na Euro, wzięli kredyty – mówi Imedaszwili.
Gruziński zespół etno-folkowy Mgzawrebi nagrał wideoklip, poświęcony Euro 2024.
– Tak Mgzawrebi świętuje debiut Gruzji na Mistrzostwach Europy. Ich nowa piosenka Sakartweloa – mówi o miłości do Gruzji, jedności i wierze w sukces – zachwalał piosenkę portal Newsgeorgia.ge.
Specjalny utwór nagrał też zespół tańca Apchazeti
Białoruska redakcja Biełsatu pisze, że w związku z Euro 2024 Gruzja już osiągnęła swego rodzaju rekord. Firma dostawcza z Tbilisi wysłała kuriera do Duesseldorfu na.. skuterze. Przejechał około 4000 kilometrów w dwa dni i przybył na trening reprezentacji Gruzji dostarczając ekipie flagę narodową, czym „wzbudził wielką radość drużyny”.
Wiadomo, że udział Gruzji w Mistrzostwach Europy przypadł na bardzo trudny czas w polityce gruzińskiej, a do tego za kilka miesięcy odbędą się wybory parlamentarne. Piłkarze gruzińscy nie raz już wyrażali sprzeciw wobec działań gruzińskiego rządu.
MaH/belsat.eu wg inf. własna, PAP, unian.net