Wspierająca opozycję śpiewaczka operowa Marharyta Lauczuk miała wystąpić w stolicy Polski 24 marca.
– Skontaktowały się z nami polskie służby specjalne i powiedziały, że na moim koncercie w Warszawie planowano zamach terrorystyczny – napisała Lauczuk w Instragramie. – Nic nie rozumiem, co się tam dzieje. Zaraz będę wszystko wyjaśniać i wszystkiego się dowiadywać. Ale biletów już nie sprzedają. W Gdańsku na razie wszystko w porządku – odniosła się do kolejnego planowanego występu.
Znana białoruska śpiewaczka operowa poparła protesty w 2020 roku i od tego czasu występuje – również ze sceny – z ostrą krytyką reżimu Łukaszenki. W 2021 r., kiedy artystka znajdowała się już na emigracji, wszczęto przeciwko niej postępowanie karne i rozpisano za nią list gończy.
Władze prześladują także jej bliskich, którzy pozostali w kraju. W maju ubiegłego roku zatrzymano rodziców śpiewaczki. Skazano ich na wysoką grzywnę za „niepodporządkowanie milicji”. Nakłaniano ich też do nagrania wideo, w którym mieliby prosić córkę, aby przestała uprawiać politykę.
Przedstawiciele służb odwiedzili dom jej rodziców we wsi Stradecz pod Brześciem również w zeszłym tygodniu. Pytali o córkę i szukali jej kontaktu w Telegramie.
hn, cez/belsat.eu/pl