Administracja Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego (BDU) nie przedłużyła kontraktu z wykładowczynią prawa cywilnego Aleną Łajeuską, informuje TUT.BY. Jej syn Dzmitryj Łajueski jest obrońcą byłego opozycyjnego kandydata na prezydenta Wiktara Babaryki.
Według Dzmitryja Łajeuskiego, do zwolnienia doszło, choć przedtem nie było zastrzeżeń co do pracy jego matki.
– Pracodawca zrezygnował z przedłużenia stosunku zatrudnienia, chociaż wcześniej poinformowała go o chęci kontynuowania pracy i zamiarze przedłużenia kontraktu. Ponadto zgodnie z prawem mieli oni taki obowiązek, gdyż zgodnie z art. 261-5 Kodeksu Pracy pracodawca musi zawrzeć nową umowę z pracownikiem w okresie 2 lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego. A to jej przypadek – podkreśla.
Mimo to BDU postanowiło jednak nie przedłużać umowy o pracę z Aleną Lajeuską. Wykładowczyni przepracowała na uczelni przez 22 lata, jest docentem wydziału prawa cywilnego i doktorem nauk prawnych. Jest także autorką ponad 150 publikacji naukowych.
Białoruskie władze wzięły na celownik prawników broniących więźniów politycznych. Wielu z nim odebrano licencje na wykonywanie zawodu. Jednak to pierwszy przypadek, gdy obiektem szykan stał się przedstawiciel rodziny adwokata uczestniczącego w procesie politycznym.
Wiktar Babaryka był uznawany za najpoważniejszego konkurenta Alaksandra Łukaszenki w wyborach prezydenckich. Polityk, który przedtem pełnił funkcję szefa Biełgazprombanku, zebrał ponad 360 tys. poparcia pod swoją kandydaturą. Ostatecznie jednak nie został dopuszczony do wyborów i razem z synem Eduardem trafił do aresztu oskarżony o machinacje bankowe. Przebywa tam od 18 czerwca ub.r.
jb/ belsat.eu