Państwo Związkowe Białorusi i Rosji formalnie istnieje od 21 lat, jednak w rzeczywistości wiele jego zapisów istniało dotąd tylko na papierze. Teraz Mińsk i Moskwa zapowiadają pogłębienie integracji.
– Umowa o Państwie Związkowym, która została zawarta już w 1999 r. przewiduje nie tylko wspólną przestrzeń gospodarczą, politykę podatkową czy celną, ale również wspólną obronność, uzgadnianą wspólnie politykę zagraniczną, jedną walutę, emitowaną przez jeden centralny ośrodek – przypomina Anna Maria Dyner, ekspertka Polskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych.
Umowa o Państwie Związkowym zakładała powstanie konfederacji przy zachowaniu „nienaruszalności suwerenności i integralności terytorialnej oraz ustroju państwowego”. Jej najwyższym organem jest Rada Najwyższa Państwa Związkowego z udziałem dwóch prezydentów, którzy rotacyjnie sprawują w nim kierownictwo. Porozumienie nie przewiduje funkcji „prezydenta Państwa Związkowego”, co podkreślają eksperci. Co oznacza zapowiadana obecnie “pogłębiona integracja” obu państw?
W polityce wewnętrznej i zagranicznej oba kraje zachowują odrębność, chociaż blisko współpracują, a Rosja, jak podkreślają eksperci, wykorzystywała dotąd szereg narzędzi w postaci „wojen gazowych, mlecznych czy mięsnych”, by nakłonić Mińsk do takich czy innych ustępstw. Białoruska polityka rządzi się jednak swoimi prawami, a rosyjska – swoimi. Również w polityce zagranicznej Mińsk tylko w ograniczonym stopniu „synchronizuje” się z Moskwą, czego przykładem jest np. odmowa uznania aneksji Krymu przez ten kraj. W dyskutowanych obecnie planach integracyjnych nie ma mowy o polityce wewnętrznej i zagranicznej.
Białoruska gospodarka jest w dużym stopniu zależna od rosyjskiej, przede wszystkim dzięki „ukrytym dotacjom” – obowiązującym dotąd ulgowym cenom na surowce (dzięki którym Mińsk zarabia, m.in. sprzedając potem paliwa), a także przez zorientowanie całych gałęzi eksportu na rosyjski rynek.
Nie doszło jednak dotąd do utworzenia wspólnych rynków surowców i energii, na czym zależy Białorusi, by móc korzystać z tanich surowców (ceny dla Białorusi są wyższe niż ceny dla rosyjskich odbiorców) i energii elektrycznej. Białoruskie podmioty gospodarcze nie mają, jak mówi Mińsk, równych warunków funkcjonowania na rynku rosyjskim, co zmniejsza ich konkurencyjność. Pomimo istnienia od 1995 r. jednego obszaru celnego w Rosji istnieje cały szereg ograniczeń dla białoruskiego biznesu. Państwowe subsydia czy przetargi są zarezerwowane dla rodzimych wytwórców, cały szereg producentów białoruskich ma problem z dostępem na rynek rosyjski.
– Rosja subsydiuje swoich producentów, a białoruskich nie dopuszcza tam, gdzie ich towary mogłyby być konkurencyjne. Czasem jednak białoruska produkcja jest dla Rosji kluczowa – mówi Dyner.
Jako przykład podaje np. białoruskie zakłady MZKT, które produkują platformy dla systemów rakietowych.
– W niektórych dziedzinach dostęp na rynek może być blokowany przez normy techniczne, sanitarne czy weterynaryjne – dodaje.
Programy integracyjne, które obecnie negocjują oba kraje mają, według zapowiedzi, dotyczyć właśnie gospodarki, wyrównywania praw dostępu do rynków, warunków konkurencji, itd.
Białoruś ma też odrębny system podatkowy i to w tej dziedzinie ewentualne zmiany byłyby bardzo trudne.
– Gdyby rzeczywiście miało dojść do ujednolicenia, to de facto oznaczałoby to przyjęcie rozwiązań rosyjskich – ocenia ekspertka PISM. – To się na pewno szybko nie wydarzy. Nie ma też obecnie mowy o utworzeniu wspólnych organów jak np. odpowiednik polskiej NIK – mówi analityk OSW Kamil Kłysiński.
Każde z państw ma własną walutę. Na Białorusi jest to rubel białoruski, w Rosji – rosyjski (obecnie 1 rubel białoruski jest wart ok. 29 rosyjskich).
– Wspólna waluta i jedno centrum emisyjne nie powstały, choć mówi o nim umowa związkowa. Zarówno Kreml, jak i Alaksandr Łukaszenka podkreślają, że obecnie nie ma planów wprowadzenia wspólnej waluty i centrum emisji czy państwowych organów ponadnarodowych – zaznacza Kłysiński.
Dziedziną, w której państwa współpracują najbliżej jest wojskowość i integracja systemów obronnych. W umowie związkowej znajdują się zapisy na ten temat i stała się ona podstawą np. do powstania Regionalnego Zgrupowania Wojsk, jednak współpraca wojskowa jest regulowana przez szereg odrębnych umów i odbywa się „równolegle” do toczących się obecnie rozmów o dalszej integracji gospodarczej.
– Dla Rosji jest to sprawa kluczowa w sensie strategicznym – mówi Dyner. – To w tej dziedzinie Alaksandr Łukaszenka poczynił najwięcej ustępstw – dodaje Kłysiński, przypominając, że od lata 2020 r. Rosja na tle białoruskich protestów przeciwko Łukaszence stała się gwarantem jego władzy.
Na Białorusi od lat istnieją dwa rosyjskie obiekty wojskowe, a Mińsk nie zgadzał się dotąd na utworzenie na terenie swojego kraju nowej bazy lotnictwa wojskowego Rosji. W 2021 r. ogłoszono jednak, że w kraju powstanie centrum szkolenia wojskowego dla pilotów myśliwców i wojsk obrony przeciwlotniczej. W praktyce oznacza to obecność rosyjskich myśliwców SU-30SM i – według niepotwierdzonych oficjalnie informacji – systemów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych S-400 z rosyjskimi wojskowymi.
I chociaż formalnie ośrodek szkolenia bojowego nie jest „bazą”, to jego powstanie oznacza pojawienie się na terytorium Białorusi dodatkowych rosyjskich wojsk i sprzętu.
– Można to określić jako +pełzające zwiększanie rosyjskiej obecności wojskowej – ocenia Kamil Kłysiński.
Istnienie „związku” mogą odczuć zwykli Białorusini i Rosjanie. Do czasów ograniczeń związanych z pandemią – ruch przez granice odbywał się w zasadzie bez ograniczeń. Rosjanie na Białorusi, a Białorusini w Rosji mogą korzystać z pomocy medycznej w ramach państwowego systemu ochrony zdrowia, chociaż istnieją w tej dziedzinie pewne ograniczenia. Bez dodatkowych formalności obywatele mogą przebywać w drugim z krajów bez meldunku do 90 dni. Na razie Rosja i Białoruś nie zniosły roamingu, chociaż zapowiadają, że stanie się to w najbliższych latach.
9 września liderzy Białorusi i Rosji obwieścili światu, że uzgodnili pakiet 28 programów (wcześniej nazywany mapami integracji), mówiący o pogłębieniu integracji, który był negocjowany od trzech lat z inicjatywy Moskwy, chcącej, by państwo związkowe stało się bardziej realnym projektem.
10 września zatwierdzili go premierzy obu krajów na posiedzeniu Związkowej Rady Ministrów. 4 listopada mają je podpisać prezydenci podczas posiedzenia Rady Najwyższej, co – w najlepszym wypadku, stanie się początkiem długiego procesu „harmonizowania” systemów dwóch państw.
Jak zapewniono, na obecnym etapie chodzi wyłącznie o integrację gospodarczą, a takie sprawy jak wspólne organy ponadpaństwowe, wspólny parlament czy jedna waluta „na razie” nie są brane pod uwagę.
– Te działania na rzecz przyspieszenia integracji mogą być pewnym “krokiem naprzód”, ale będzie to można ocenić dopiero, gdy – być może dowiemy się czegoś więcej o planach realizacji pakietu i terminach – mówi Kłysiński.
Na razie, jak ocenia, trwa etap „politycznych prezentów”.
– Ogłoszenie pakietów wpisało się w proces polityczny w Rosji. Władimir Putin może je przedstawić jako swój sukces przed wyborami parlamentarnymi 19 września – oceniła Dyner.
Alaksandr Łukaszenka zapewnia swoich rodaków, że pogłębienie integracji przyniesie Białorusi szereg korzyści gospodarczych bez zagrożenia dla suwerenności kraju. Z kolei białoruski premier Raman Hałouczanka zapowiadał, że „tylko bezpośredni efekt dla białoruskiego PKB może wynieść 1 mld dol.”
Z informacji rządów wynika, że programy związkowe koordynację polityki makroekonomicznej i finansowej, pieniężnej i kredytowej, tworzenie (nie wcześniej niż w 2023 r.) wspólnych rynków energetycznych i polityki przemysłowej, ujednolicone zasady konkurencji czy harmonizację spraw bankowych i operacji walutowych, integrację systemów płatniczych, wspólny rynek łączności, zniesienie roamingu, itd. „Harmonizowane” mają być regulacje podatkowe i celne, dziedziny transportu, etykietowania, kontroli sanitarnych i weterynaryjnych, ochrony praw konsumentów.
cez/belsat.eu wg PAP