Dlaczego Rosjanie popierają wojnę na Ukrainie. Analiza socjolożki


Liczne sondaże przeprowadzane w Rosji nie pokazują, jak myślą ludzie, którzy zostali uznani za zwolenników “operacji specjalnej”. Kim są? Za czym dokładnie się opowiadają? Jaka jest logika ich myślenia?

Zespół badawczy z rosyjskiego Laboratorium Socjologii Publicznej przeprowadził pogłębione wywiady socjologiczne i opisał, jakie postawy wobec wojny są obecne w rosyjskim społeczeństwie. Biełsat rozmawiał ze Swietłaną Erpylewą – pracownikiem naukowym Laboratorium Socjologii Publicznej i Centrum Niezależnych Badań Socjologicznych (Rosja).

Aktualizacja
Siły rosyjskie próbują się przedrzeć w stronę Słowiańska
2022.05.15 15:41

– Podzieliliście ludzi, którzy popierają wojnę, na odrębne grupy. Jakie to grupy?

– Przeprowadziliśmy wywiady jakościowe z Rosjanami o różnych poglądach. Są to wywiady z osobami, które jednoznacznie wyraziły swoje poparcie dla tzw. operacji specjalnej. Wielu z nich nazywało to, co się dzieje, wojną. Należy jednak zdawać sobie sprawę, że nasze informacje nie są reprezentatywne. Oznacza to, że nie powinniśmy postrzegać tych grup jako reprezentantów wszystkich zwolenników wojny. Moim zadaniem było pokazanie, że poparcie nie jest jednolite. Przybiera różne formy, ludzie popierają różne rzeczy i w różny sposób. A oto grupy, które zidentyfikowaliśmy w naszych wywiadach.

Odbiorcy propagandy państwowej

Jedną grupę umownie nazwałam odbiorcami propagandy państwowej. Są to ludzie, którzy najczęściej oglądają oficjalne źródła informacji i deklarują swoje poparcie dla operacji specjalnej.

Nazywają ją operacją specjalną, a nie wojną,

Deklarują przede wszystkim swoje współczucie dla ludności Donbasu, która z ich punktu widzenia ucierpiała w czasie wojny, a teraz Rosja będzie ją chronić.

Historycy samouki

Są też ludzie, którzy bardzo się od nich różnią, można ich ironicznie nazwać historykami samoukami. Interesuje ich pewien rodzaj historii, śledzą to, co dzieje się na Ukrainie, od dłuższego czasu, nie zaczęli śledzić tego teraz i uzasadniają swoje poparcie stawiając akcent na długotrwałej konfrontacji między Rosją a Zachodem i konflikcie geopolitycznym. Mają pewne sympatie imperialne.

Ci ludzie, w przeciwieństwie na przykład do odbiorców państwowej propagandy, korzystają z różnych źródeł informacji. Mogą nawet krytycznie odnosić się do propagandy państwowej.

Nie oznacza to, że są oni przeciwni propagandzie, raczej opowiadają się za bardziej kompetentną propagandą. Osoby te mogą być również krytycznie nastawione do władz, zwłaszcza do polityki wewnętrznej władz rosyjskich.

Dzień Zwycięstwa w Moskwie, 9 maja 2022 r.
Zdj.: SPUTNIK / Reuters / Forum

Wojna jest zła, ale konieczna

Są tacy, którzy również podkreślają znaczenie konfliktu geopolitycznego w swoich uzasadnieniach wojny, kiedy mówią o obecności nacjonalistów na Ukrainie, ale są w tym względzie znacznie bardziej ostrożni.

W odróżnieniu od innych grup stale powtarzają, że są przeciwni wojnie w ogóle. Z pewnością jednak popierają to, co się dzieje.

Uważają, że wojna sama w sobie jest bardzo zła, że złe jest to, że giną ludzie. “To straszne, ale konieczne”.

Emigranci/mają krewnych w Donbasie

Kolejną grupą są ludzie, którzy są w jakiś sposób związani z tym, co dzieje się w Donbasie. To znaczy, że mają tam krewnych, sami są emigrantami z Donbasu lub mają znajomych, bliskich, z którymi utrzymują kontakt, którzy opowiadają o tym, jak cierpieli w ostatnich latach.

Są to osoby, dla których propagandowa narracja o ośmiu latach wojny jest czymś znanym i dlatego znajdują usprawiedliwienie dla tego, co się dzieje.

Wydaje im się, że Rosja w końcu zakończy tę długą wojnę w Donbasie.

Wiadomości
Rosja będzie dostosowywać działalność swoich szpiegów do nowej sytuacji
2022.05.15 10:51

Nie są gotowi do rozmowy

Są osoby, których niestety w naszej próbie nie ma zbyt wiele. Po prostu dlatego, że nie są gotowi do udzielania wywiadów, do rozmowy. Nie są gotowi do zajęcia jednoznacznego stanowiska.

Zapytani o poparcie dla wojny, odpowiadają, że ją popierają, ale w ciągu dłuższej rozmowy wyrażają swoje niezadowolenie ze wszystkiego, co się dzieje.

Mówią, że straszne jest to, że są ofiary, że czują się bardzo źle, nie mogą spać. Mówią, że jest im ciężko, że gospodarka cierpi, że odczuwają to na sobie, na swoich bliskich. Jednak mimo to, gdy pyta się ich o poparcie, odpowiadają twierdząco.

Efekty ostrzału Lwowa, 18 kwietnia, zdj.: АК / Biełsat

– Czy w czasie wojny powinniśmy ufać sondażom?

– Tak naprawdę musimy bardzo ostrożnie podchodzić do tych danych: sondaże przeprowadzane w reżimach autorytarnych w kontekście konfliktów zbrojnych najczęściej po prostu się nie sprawdzają. Jest przecież ogromna liczba osób, które nie odpowiadają, po prostu odmawiają odpowiedzi na pytania. I nie mamy pojęcia, co się dzieje w ich głowach. Nie powinniśmy patrzeć na liczby bezwzględne. Gdy mówi się, że 68 proc. ludzi popiera operację specjalną, nie można temu ufać. Jeśli jednak, na przykład, to samo badanie z zastosowaniem tej samej metodologii, z taką samą liczbą odmów, zostanie przeprowadzone w odstępie dwóch miesięcy i coś się zmieniło, możemy to przeanalizować.

– Rozmawiała Pani także z ludźmi, którzy są przeciwni wojnie. Co oni czują?

– W naszych wywiadach, na przykład z przeciwnikami wojny, pojawiali się tacy, którzy mówili o odpowiedzialności zbiorowej. Było ich bardzo mało. Wiele osób mówiło nam, że czują się w pewien sposób odpowiedzialni. Odpowiedzialność za to, by nie milczeć, ale coś robić. Niektórzy mówili o odpowiedzialności nie za wojnę, ale za to, że nie protestowali wcześniej, nie próbowali zmienić władzy. Odpowiedzialność bezpośrednio za inwazję Rosji na Ukrainę. Bardzo rzadko spotykałam ludzi, którzy czuli się odpowiedzialni, ale czuli oni odpowiedzialność za różne rzeczy.

Reportaż
“Rządzi ten, kto ma automat”. Jak ukraiński Chersoń już trzeci miesiąc żyje pod rosyjską okupacją
2022.05.14 18:08

– Czy można powiedzieć, że wojnę na Ukrainie popiera starsze pokolenie?

– Myślę, że tak. Takie dane pokazują sondaże. Można je analizować nie pod kątem liczb bezwzględnych, lecz wewnętrznych zależności. Bierzemy pod uwagę tylko odpowiedzi na konkretne pytania i sprawdzamy ich rozkład. Starsze pokolenie bardziej popiera wojnę niż młodsze. Nie oznacza to jednak, że całe starsze pokolenie popiera wojnę. Wśród osób starszych są oczywiście tacy, którzy aktywnie protestują. Ale statystycznie rzecz biorąc, wydaje mi się, że widzimy tę korelację.

am, ksz,pp/ belsat.eu

Aktualności