Mimo groźby aresztu i złej pogody, na białoruskich ulicach od rana pojawiają się grupy demonstrantów. Fotoreporter Biełsatu towarzyszył w Mińsku jednej z nich.
Demonstracje na Białorusi trwają już 250 dni – od sfałszowanych wyborów prezydenckich 9 sierpnia 2020 roku. Niespotykana brutalność milicji i represje sprawiły jednak, że wielotysięczne marsze z lata ubiegłego roku przemieniły się w rozproszone, “partyzanckie” akcje oporu. Świadczą one jednak o tym, że protest przycichł, ale nie wygasł.
Dziś o świcie na ulicach Mińska pojawiły się kolumny mieszkańców osiedli. Fotoreporter Biełsatu towarzyszył demonstrantom z osiedli Kamiennaja Horka, Kuncauszczyna, Spartyunaja i Zachad. Przemaszerowali oni wzdłuż ulicy Prytyckiego – głównej arterii zachodniej części białoruskiej stolicy. Szli ze ściganymi przez milicję biało-czerwono-białymi historycznymi flagami narodowymi i odpalili białe i czerwone świece dymne. Zanim na miejsce przyjechały służby, kolumna rozpłynęła się wśród bloków.
W innym punkcie Mińska jeszcze przed świtem pojawiła się wielka biało-czerwono-biała flaga z napisem “250”.
Przeciwko reżimowi zaprotestowali dziś rano także mieszkańcy Grodna.
Od sfałszowanych przez reżim Alaksandra Łukaszenki wyborów prezydenckich milicja zatrzymała prawie 40 tysięcy osób, od sierpnia trwają procesy uczestników demonstracji i opozycjonistów, których sądy skazują na kary więzienia i prac przymusowych. W aresztach przetrzymywani są liderzy i działacze głównych ruchów i partii opozycyjnych. Za więźniów politycznych uznano już 354 osoby – informuje Centrum Obrony Praw Człowieka “Wiasna”.
ad,pj/belsat.eu