Rosyjski kontyngent pokojowy w Górskim Karabachu nie spełnił swojego zadania – oświadczył premier Armenii Nikol Paszynian. Jego zdaniem sytuacja w regionie tylko się pogorszyła. To kolejne démarche Erywania w stosunku do Moskwy w ostatnich tygodniach.
– Siły pokojowe Federacji Rosyjskiej zawiodły w swoim zadaniu. Ale nie mogę powiedzieć, że gdyby rosyjskich sił pokojowych nie było w Górskim Karabachu, sytuacja byłaby teraz lepsza – powiedział premier Armenii.
W opinii Nikola Paszyniana po zablokowaniu przez Azerbejdżan korytarza laczyńskiego, sytuacja bezpieczeństwa w regionie zmieniła się „kardynalnie”, a Rosja „nie może już wywierać wpływu na Azerbejdżan”. Premier Armenii powiedział, że zadanie obrony Górskiego Karabachu nie zostało wypełnione pomimo działań rosyjskich sił pokojowych na terytorium nieuznawanej na arenie międzynarodowej republiki.
Uznał, że Armenia nie może już polegać na Rosji jako gwarancie bezpieczeństwa. Wyraził opinię, że kraj powinien zmniejszyć swoją „zależność od innych”, tj. zacząć dywersyfikować swoje powiązania w zakresie bezpieczeństwa.
Wczoraj Paszynian ogłosił, że Armenia ratyfikuje Statut Rzymski ustanawiający Międzynarodowy Trybunał Karny. Pozwoli to na aresztowanie Władimira Putina, jeśli ten odwiedzi Armenię.
– Rząd przesłał Statut Rzymski Zgromadzeniu Narodowemu i zgodnie z moim stanowiskiem oraz stanowiskiem naszej frakcji zostanie on w pełni ratyfikowany. To nie ma nic wspólnego ze stosunkami Armenii-Rosja, dotyczy kwestii bezpieczeństwa Armenii – powiedział szef rządu, cytowany przez Armenpress.
3 września Nikol Paszynian nazwał zależność Armenii od Rosji „strategicznym błędem”.
7 września na posiedzeniu rządu Paszynian powiedział, że Azerbejdżan „w ciągu ostatnich kilku dni gromadził wojska wzdłuż linii kontaktu z Górskim Karabachem i granicy z Armenią”. Ponadto Baku „zintensyfikowało antyormiańską retorykę”. Społeczność międzynarodowa powinna podjąć działania, aby zapobiec nowej eskalacji w regionie – oświadczył.
6 września minister spraw zagranicznych Azerbejdżanu Jeyhun Bayramow powiedział o „wojskowych prowokacjach w terenie” ze strony Armenii.
– Poważnym źródłem napięcia w regionie jest obecność w Karabachu nielegalnych formacji wojskowych liczących około 10 tys. osób – podkreślił szef azerbejdżańskiej dyplomacji.
Od początku września na granicy armeńsko-azerbejdżańskiej regularnie dochodzi do starć zbrojnych o ograniczonej skali. Strony oskarżają się wzajemnie o ostrzeliwanie pozycji. W ich wyniku, według oficjalnych danych, zginęły już co najmniej trzy osoby.
Mark Walberg/ vot-tak.tv, lp/ belsat.eu