W krótkim komentarzu rządzący w Mińsku przekonywał, że bez pomocy państwa Białorusini nie będą w stanie niczego zrobić, a pożar starają się wykorzystać jego oponenci. Nie obyło się bez docinek pod adresem Polski.
Od razu po pożarze pojawiły się zbiórki środków na odbudowę najważniejszej świątyni rzymskokatolickiej prowadzone w białoruskich bankach. Na miejsce ruszyli też wolontariusze.
Komentując sytuację Alaksandr Łukaszenka skłamał, że pieniądze są zbierane tylko w Polsce.
– Oni ogłoszą zbiórkę, zabiorą ludziom pieniądze i podzielą w Polsce. Jeśli ktoś chce odbudować kościół, to ma otworzyć rachunek i niech ludzie mu przekazują pieniądze, a nie do Polski – dodał.
Aleksandr Łukaszenka powiedział, że nie ma sensu spieszyć się z odbudową kościoła.
– Niech specjaliści ocenią, zbadają, co trzeba zrobić – mówił.
Wbrew jego słowom, na miejscu każdego dnia już pracują wolontariusze, którzy zajmują się oczyszczeniem dachu i kościoła ze zniszczeń.
Pożar wybuchł we wtorek rano na dachu sanktuarium położonego sto kilometrów na północ od Mińska. Na miejsce przyjechali strażacy z Mińska, Mołodeczna, Wilejki, Ostrowca i Dokszyc. Po 4 godzinach ogień udało się opanować, zniszczony został tylko dach, nie zawalił się strop, a konstrukcja budynku nie została naruszona. Zalane zostało wnętrze świątyni.
pp/belsat.eu wg Tut.by, @budslau