Kommiersant – Białoruski rząd chce ukraść depozyty obywateli


Rosyjska gazeta przypomina, że korzystne oprocentowanie zachęca Białorusinów do zwiększania depozytów bankowych. Jednak może się to skończyć wariantem cypryjskim. Białorus może czekać kolejna dewaluacja podobna do tej, jaka miała miejsce w 2011 r., gdy wartość rubla spadła o 56 proc. Najbardziej poszkodowani zostaną wtedy ci, którzy uwierzyli białoruskim bankom.

Dolary już nie w modzie

Według danych gazety, Białorusini w 2011 r. przechowywali „w skarpetkach” 12-14 mld. dol. Jeszcze w styczniu ub. r. Białorusini zaczęli się jednak dolarów pozbywać. Wtedy białoruski Bank Narodowy poinformował, że sprzedaż dolarów była większa niż kupno o ponad 200 mln., do tego miesięczny obrót gotówki spadł o prawie 8,5 proc. a na rublowe wkłady zwiększyły się w przeliczeniu o 142 mln dol. Tendencja utrzymywała się przez cały 2012 r. i na początku br. Przez pierwsze 3 miesiące rublowe depozyty wzrosły o 13,4 proc. i wyniosły w przeliczeniu 3,26 mld dol. W tym samym czasie depozyty walutowe wzrosły jedynie o 0,1 proc.

Skąd nagle taki wzrost zaufania do białoruskich banków? Odpowiedzią może być pobieżna analiza oferowanego oprocentowania. Obecnie średnie oprocentowanie rocznych depozytów wynosi 42 proc. Wynika to ze zwiększenia stóp procentowych przez Białoruski Bank Narodowy, które obecnie wynoszą 35 proc. Taka decyzja to efekt z problemów z płynnością finansowaną i jak okazało się udana próba namówienia Białorusinów, by zamiast wydawać ruble głównie na dobra importowane lub zamieniać je na dolary trzymali je w bankach.

„Hazard po białoruski”

Gazeta stwierdza, że takie oprocentowanie powoduje, że Białorusini zaczęli grać w ryzykowna grę. Niektórzy sprzedają nawet mieszkania, by zarobione pieniądze zgromadzić na lokatach, które dają kilkakrotnie większy dochód niż wynajem. Z drugiej strony inni biorą kredyty, w których oprocentowanie wynosi 70 do nawet 119 proc rocznie spodziewając się rychłej dewaluacji.

Zdaniem cytowanych przez gazetę ekspertów, obecna sytuacja na Białorusi bardzo przypomina to, co działo się w Rosji w 1998 r. i może skończyć się kolejną gwałtowna dewaluacją rubla, po której gromadzone w bankach rublowe wkłady stracą kilkakrotnie na wartości.

Klienci banków zapłacą

Wtedy również Rosjanie mieli do czynienia z deficytem w budżecie i handlu zagranicznym wysoka inflacją i próbami utrzymywania kursu walut, a do tego wysokie oprocentowanie lokat i kredytów. Zdaniem dziennikarzy Kommiersanta, Łukaszenka może jeszcze spróbować sprzedać Rosji jedną z dwóch białoruskich rafinerii i część akcji potentata nawozowego Białoruśkalij, co może odsunąć katastrofę. Jednak jeżeli do tego nie dojdzie, a Kreml nie pomoże, to za ratowanie białoruskiej gospodarki zapłacą właściciele wkładów rublowych.

Jb/Biełsat/Kommiersant

WWW.belsat.eu/pl

Aktualności