W Rosji ma być „jak na Białorusi”. Kara śmierci metodą walki z „wrogiem wewnętrznym”?

Andriej Gurulow, deputowany Dumy Państwowej, niższej izby rosyjskiego parlamentu, powiedział, że konieczne jest przywrócenie kary śmierci dla „wrogów wewnętrznych”. Powiedział to w programie „Niedzielny wieczór z Władimirem Sołowjowem”. Jego inicjatywa została natychmiast poparta przez gospodarza talk show.

– Rozmawiam z moimi kolegami, którzy noszą epolety – powiedział Gurulow, nawiązując do sabotażu na kolei. – Pytam: „Panowie, co wy na to?”. A oni: „Popatrzcie, jak to wszystko dzieje się w Republice Białoruś”. Tam, po pierwsze, istnieje kara śmierci. Po drugie, kiedy próbowali podpalić szafę przekaźnikową, dwie osoby szczęśliwie zginęły na miejscu. Nie nagłaśniając tego, wiadomość natychmiast rozeszła się po całej Białorusi. Na Białorusi nie było już więcej podpaleń szaf przekaźnikowych. Problem został rozwiązany – dodał.

W odpowiedzi na słowa deputowanego czołowy rosyjski propagandysta Władimir Sołowjow zasugerował „przyjęcie najlepszych praktyk”.

– Ludzie, z którymi rozmawiam, z niecierpliwością czekają na tę [decyzję] – podsumował Andriej Gurulow.

Szef opozycyjnej białoruskiej organizacji byłych mundurowych BYPOL Alaksander Azarau w komentarzu dla „Biełsatu” stwierdził, że rosyjski deputowany mija się z prawdą, mówiąc o zastrzeleniu dwóch dywersantów na Białorusi. Przypomina, że na Białorusi był przypadek postrzelenia jednego z tzw. kolejowych partyzantów, którzy usiłowali sparaliżować rosyjskie dostawy wojenne. Chodziło o Witala Melnyka, który podczas aresztowania został postrzelony w kolana przez siły bezpieczeństwa. Jego zdaniem rosyjski polityk opowiadał o egzekucjach, aby zastraszyć tych, którzy próbują przeciwstawić się rosyjskiej agresji.

Inicjatywę Gurulowa poparł także występujący w programie reżyser Karen Szachnazarow. Podkreślił, że kara śmierci jest dopuszczalna w czasach wojny dla tych, którzy popełnili akty terrorystyczne. Jako przykład takiego aktu terrorystycznego podał zabójstwo byłego ukraińskiego deputowanego Ilji Kiwy.

– Nie rozumiem, skąd się bierze gadanie, że kara śmierci jest nieistotna. Cóż, nie ma znaczenia, gdy mężczyzna zobaczył swoją żonę z kochankiem i zabił siekierą albo kochanka, albo żonę, albo ich oboje, albo siebie. To zrozumiałe, emocje. Ale tam, gdzie ludzie świadomie podejmują decyzje (…) Nie jest faktem, że to całkowicie rozwiąże problem, ale moim zdaniem i tak znacznie zmniejszy liczbę tych, którzy chcą wysadzać wagony lub tym bardziej zabijać ludzi na terytorium Rosji – powiedział reżyser.

W październiku Gurulow, były zastępca dowódcy Południowego Okręgu Wojskowego, powiedział, że społeczeństwo „ufa prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi w 80 procentach”, a „całe to szambo, które pozostaje, powinno być, jeśli nie izolowane, to przynajmniej jakoś zlikwidowane”.

Zgodnie z pomysłem deputowanego, około 20 procent obywateli Rosji ma zostać „zlikwidowanych”. To około 29 milionów ludzi.

Dziennikarze niezależnej i zdelegalizowanej przez Kreml Nowej Gaziety, złożyli odwołanie do prokuratury. Prokuratura nie dopatrzyła się jednak żadnych naruszeń w słowach deputowanego. Komisja ds. etyki Dumy Państwowej uznała zaś wypowiedź deputowanego za jego „osobistą opinię”, której prawo do wyrażania jest chronione przez prawo, a propozycję „likwidacji” 20 procent Rosjan nazwała „figurą retoryczną”.

Od 1997 roku w Rosji obowiązuje moratorium na wykonywanie kary śmierci. Po pełnowymiarowej inwazji na Ukrainę rosyjscy urzędnicy wielokrotnie wzywali do jej przywrócenia. Pod koniec 2022 roku Dmitrij Miedwiediew zaproponował przywrócenie egzekucji „sabotażystów” – wyjaśniał wówczas, że podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej „nikt nie traktował sabotażystów jak sabotażystów” i rozstrzeliwano ich „bez procesu i śledztwa”. W lutym 2023 roku deputowany Dumy Andriej Kolesnikow również opowiedział się za przywróceniem kary śmierci „dla zdrajców ojczyzny”.

Szef rosyjskiego Sądu Konstytucyjnego Walerij Zorkin powiedział w listopadzie 2022 roku, że przywrócenie kary śmierci jest możliwe tylko po zmianie konstytucji. Rzecznik prezydenta Dmitrij Pieskow powiedział później, że „ten temat nie był nawet omawiany na Kremlu”.

lp/ belsat.eu