W miasteczku Cimanouskiej zmuszają budżetowców, by kajali się za wsparcie opozycyjnych kandydatów


W Klimowiczach na wschodzie Białorusi osoby, które przed wyborami podpisały się pod kandydaturami oponentów Łukaszenki, są zwalniane z pracy lub muszą podpisać list i nagrać wideo, w którym przepraszają za swój błąd – informuje nasz czytelnik z regionu. Według informatora Biełsatu sprawa ma związek z ucieczką do Polski biegaczki Kryściny Cimanouskiej.

Wiadomości
Cimanouskaja w Polsce: teraz nie będę mogła stać z boku
2021.08.06 07:56

Informator, który ze względów bezpieczeństwa chce pozostać anonimowy opowiedział Biełsatowi, że akcja białoruskich władz zaczęła się po wydarzeniach z Kryściną Cimanouską, sportsmenką, która w obawie przed represjami uciekła z igrzysk w Tokio do Polski. Biegaczka pochodzi właśnie z Klimowicz, niewielkiego miasteczko pod rosyjską granicą.

4 sierpnia br. okazało się, że pracę niespodziewanie stracił dyrektor jednej z placówek oświatowych, choć przedtem nie było zastrzeżeń do jego pracy. Kilka dni później okazało się, że podobnie stało się kolejnej szkole. Ponadto jej pracownicy, którzy w czasie kampanii wyborczej podpisali kontrakt się pod kandydaturą Wiktara Babryki, zostali zmuszeni do napisania listu i nagrania wideo wyrażającego skruchę pod groźbą zwolnienia. Mają w nich stwierdzać, że nie wiedzieli, że ich kandydat jest przestępcą oraz deklarować pełne poparcie dla polityki Alaksandra Łukaszenki.

Na wiosnę 2020 r. Białorusini ustawiali się w długich kolejach, udzielić poparacia opozycyjnym.
Zdj. Wasil Mauczanau/ Belsat.eu

Według rozmówcy taka sytuacja zaczęła się powtarzać w innych instytucjach budżetowych w Klimowiczach. A nagraniami skruszonych zajmuje się lokalna firma telewizyjna Mir TV. Ludzie są zapewniani przy tym, że ich nagrania nie będą rozpowszechniane. Dziennikarze Biełsatu przez kilka dni z rzędu próbowali skontaktować się z pracownikami Mir TV, ale numery kontaktowe lokalnej telewizji nie odpowiadały.

Oznacza to, że lokalne władze dotarły do list poparcia, złożonych w Centralnej Komisji Wyborczej, która na ich podstawie miała dokonać rejestracji kandydatów. Na wiosnę ub.r. Białorusini na masową skalę podpisywali listy poparcia dla konkurentów Łukaszenki. Rekordzista, były bankier Wiktar Babryka, zebrał ich ponad 365 tys. Jednak ostatecznie został aresztowany i niedopuszczony do wyborów. 6 czerwca został skazany na 14 lat kolonii karnej za przestępstwa gospodarcze.

Wiadomości
Miał 365 tys. podpisów, zostało 165 tys. Babaryka „bardzo zdziwiony”
2020.07.01 16:17

jb/ belsat.eu

Aktualności