Gierasimow, ostatnia nadzieja Putina bierze do rąk ster wojny


Zmiana na stanowisku głównodowodzącego atakiem na Ukrainę oznacza eskalację wojny. To również próba konsolidacji dowództwa rosyjskich sił zbrojnych.

Putin odwołał wczoraj generała Siergieja Surowikina ze stanowiska głównodowodzącego operacją inwazji na Ukrainę. Nowym dowódcą będzie Walerij Gierasimow, dotychczasowy szef sztabu rosyjskich sił zbrojnych. Będzie pełnił obie funkcje. Jego zastępcami zostali dotychczasowy dowódca operacji Surowikin oraz Oleg Saliukow, głównodowodzący sił lądowych i generał Aleksiej Kim. Zmiana jest z pewnością policzkiem dla Surowikina. Dla Gierasimowa nie jest jednak awansem, a poszerzeniem kompetencji. Przede wszystkim jest sygnałem zmiany wpływów koterii Jewgienija Prigożyna, właściciela firm najemniczych, tzw. grupy Wagnera. Prigożyn był promotorem Surowikina i beneficjentem jego dowództwa. Jednak tarcia wewnątrz dowództwa i nieustanna krytyka ze strony samego Prigożyna stała się dla Kremla problemem.

Prigożyn jest właścicielem wpływowego na prowincji i wśród środowisk konglomeratu mediów z grupy Patriot. Sztab generalny (w tym samego Gierasimowa) krytykowali różni akolici Prigożyna, m.in. Ramzan Kadyrow. Przetasowanie w dowództwie oznacza osłabienie wpływów prywatnych armii i sił, które miały być tylko wsparciem dla regularnej armii, a wyrosły w czasie wojny na poważne ośrodki roszczące sobie coraz więcej pretensji do zarządzania wojną.

“Wagnerowcy” nie znikną jednak z teatru wojny, tylko osłabnie polityczna pozycja koterii związanej z ich właścicielem. Putin postawił na szefa sztabu, który uosabia tradycyjną generalicję, lojalną wobec ministra obrony Siergieja Szojgu i Kremla. Nie jest eksperymentem jak Surowikin. Zmiana oznacza również zagrożenie eskalacją wojny.

Generał strateg

Gierasimow jest ze starszego pokolenia dowódców. Przez większą część kariery był oficerem sztabowym wspinającym się po szczeblach drabiny dowodzenia radzieckiej, a potem rosyjskiej armii. Prawdziwą karierę zawdzięcza Putinowi i Szojgu. Gierasimow ma w życiorysie „polski” epizod. W drugiej połowie lat 70. służył w Bornem Sulinowie, jako młody dowódca batalionu czołgów.

Mimo że jest z pokolenia „afgańskiego”, to w latach 80. nie brał udziału w wojnie w Afganistanie. A o wojnę w Czeczenii (drugą) otarł się już jako wyższy oficer. Był dowódcą 58 Armii Ogólnowojskowej, kiedy niektóre jej jednostki walczyły w drugiej wojnie czeczeńskiej. To wtedy poznał Putina i zrobił na nim dobre wrażenie. Putin rzadko cenił generałów armii i raczej polegał na służbach specjalnych. Armii nie ufał. Z Gierasimowem znalazł jednak wspólny język.

Jego kariera nabrała rozpędu. Został naczelnikiem leningradzkiego okręgu wojskowego, a potem najbardziej prestiżowego, moskiewskiego okręgu wojskowego, a po reformie struktury sił zbrojnych,  został dowódcą centralnego okręgu wojskowego. Dawało mu to prestiżową możliwość organizowania i występowania w roli gospodarza defilad na Placu Czerwonym 9 maja. Od dwóch lat był już zastępcą szefa sztabu całej armii. Kiedy w 2012 r. na Kreml wrócił Putin, ponownie jako prezydent (po okresie prezydentury „zmiennika” Dmitrija Miedwiediewa), a nowym ministrem obrony został Siergiej Szojgu, Gierasimow znowu awansował. Na najwyższe stanowisko wojskowe w siłach zbrojnych. Został szefem sztabu, którym pozostaje do dziś.

Wiadomości
Rosja. Generał Surowikin już nie będzie kierował inwazją na Ukrainę
2023.01.11 17:38

W lutym 2013 r. Gierasimow opublikował artykuł w tygodniku „Kurier wojskowo-Przemysłowy” pt. „Siła nauki jest w przewidywaniu”. Tezy sformułowane w tekście przeszły do historii jako tzw. “doktryna Gierasimowa”. W bardzo dużym skrócie jest to opis strategii wojny totalnej prowadzonej w różny sposób i na wielu frontach. M.in. za pomocą operacji wpływu i psychologicznego oddziaływania na społeczeństwa, dywersji i używania sił i służb specjalnych na dużą skalę. Doktryna pojawiła się niedługo przed tym, jak Rosja faktycznie zaczęła wprowadzać jej założenia wobec Ukrainy, kiedy przejęła część Donbasu i Krym.

Na Zachodzie doktryna została okrzyknięta jako nowa, groźna rosyjska strategia. I od dekady jest straszakiem, a wielu działaniom Rosji przypisuje się, często nadinterpretując, zgodność z „doktryną”. Przypisywano jej niemal magiczne znaczenie receptury na imperialną i antyzachodnią politykę. Walerij Załużny, szef sztabu ukraińskich sił zbrojnych, w wywiadzie dla tygodnika Time powiedział, że wyrósł na pracach o strategiach i taktykach wojennych Gierasimowa i trzyma jego książki w gabinecie.

– Czytałem wszystko co napisał…On jest najmądrzejszym z nich i moje oczekiwania wobec niego były ogromne  – powiedział Załużny o Gierasimowie w Time z nutą rozczarowania.

Dziś obaj generałowie dowodzą armiami walczącymi przeciwko sobie. Przesunięcie w szczeblach dowodzenia ma pokazać, że szef sztabu będzie się bardziej koncentrował na inwazji na Ukrainę. Być może to rodzaj blefu i sygnału do świata, że cała rosyjska machina wojenna będzie zaangażowana w wojnę i na niej skoncentrowana. Jednak tak było przecież od początku wojny. Jednak przekazanie dowództwa w ręce szefa sztabu i ojca rosyjskich strategii wojny totalnej, może oznaczać dalszą eskalację i otwieranie nowych frontów.

Wojna koterii

Grupa Wagnera prowadziła w ostatnim czasie szerokie akcje PR-owe w rosyjskich mediach i mediach społecznościowych. Przedstawiając się jako główna i skuteczna siła, walcząca na odcinku Bachmut-Sołedar. Sam Prigożyn odwiedzał front. Niewiele to pomogło. Przekazanie bezpośredniego steru nad wojną w ręce Gierasimowa nie oznacza dla Prigożyna i jego koterii nic dobrego.

Po okresie, kiedy przy szturmowaniu ciężkich odcinków frontu byli potrzebni rzucani „wagnerowcy”, mogą nastąpić  zmiany. I marginalizacja może dotyczyć zarówno prywatnych armii złożonych z najemników i więźniów, jak i jednostek czeczeńskich. Zresztą „wagnerowcy” ponieśli pod Sołedarem potężne straty. Nie znikną z frontu. Będą nadal potrzebni do najbardziej samobójczych zadań. A jednak Gierasimow będzie raczej stawiał na regularną armię i na prowadzenie dużych, skoordynowanych operacji z udziałem różnych rodzajów wojsk. Przetasowanie w sztabie ma dać Putinowi trochę spokoju.

Analiza
Sołedar się broni, bitwa o Bachmut trwa
2023.01.11 17:12

Dla Kremla słyszana od kilku miesięcy krytyka była już nie do zniesienia. Nie ze strony przeciwników wojny bynajmniej, a ze strony „jastrzębi” i tych, którzy jak Prigożyn, na wojnie zarabiali. Kiedy Siergiej Surowikin został dowódcą w październiku ubiegłego roku, jasne było, że to rozwiązanie tymczasowe. Wykorzystując swoje doświadczenia z Syrii, miał zimą zmaltretować Ukrainę atakami lotniczymi i powalić ją na kolana. Miał przełamać front w Donbasie krwawymi i masowymi atakami. Dzięki dowodzeniu twardą ręką miał do tego zmusić świeżo mobilizowanych Rosjan i najemników, mając dobre relacja z Prigożynem. Nie wykonał zadania.

Przejdzie do historii jako rzeźnik i zbrodniarz wojenny oraz ten, który stracił Chersoń. Surowikin oczywiście nie znika, bo będzie służył w sztabie pod komendą Gierasimowa. W odróżnieniu od Surowikina Gierasimow to duża postać w kremlowskiej elicie. Putin nie dał mu dowództwa, żeby go poświęcić i żeby firmował porażki, jak jego poprzednik. Nie chodzi też o wzmacnianie wpływów jednej z koterii. Gierasimow u steru wojny jest rzutem na taśmę ostatniej szansy i sygnałem, że Kreml szykuje się na długotrwałą wojnę angażującą wszystkie siły Rosji. Jest sygnałem, że wojna staje się strategią Putina na utrzymywanie władzy. Generał uznawany za czarodzieja strategii nie tylko na Zachodzie jest dla Putina ostatnią nadzieją.

Wiadomości
ISW: zmiana dowódcy inwazji na Ukrainę to sygnał, że Putin chce długiej wojny
2023.01.12 11:39

Michał Kacewicz/belsat.eu

 

Aktualności