Chersoń - wyznacznik zmian w całej wojnie

Ucieczka armii rosyjskiej z Chersonia po raz kolejny pokazała iluzoryczność pierwotnych celów Władimira Putina, który miał nadzieję błyskawicznie zdobyć większość Ukrainy. Prawie dziewięć miesięcy od rozpoczęcia wojny staje się oczywiste, że armia rosyjska nie jest w stanie obronić terytoriów zdobytych w pierwszych tygodniach wojny, nie mówiąc już o zajmowaniu nowych ziem. A utrata Chersonia, który niedawno został ogłoszony regionalnym stolicą nowego obwodu Rosji, stała się wyraźną ilustracją tego fiaska.

Niezdolność armii do zajęcia i obrony zdobyczy zmusza rosyjskiego prezydenta do ponownego rozważenia bezpośrednich celów wojny. O ile w lutym Władimir Putin spodziewał się w ciągu kilku dni przejąć kontrolę nad Ukrainą i cofnąć kraj do czasów Wiktora Janukowycza, to teraz jego głównym zadaniem jest zniszczenie ukraińskiej infrastruktury. W rzeczywistości można to uznać za ukaranie ludności Ukrainy za jej niechęć do poddania się wrogowi.

To nie przypadek, że w dniu, w którym rosyjskie dowództwo wojskowe ogłosiło haniebną decyzję o ucieczce z Chersonia, najbliższy współpracownik Władimira Putina i sekretarz rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa Nikołaj Patruszew spotkał się z władzami Iranu. Oczywiście celem wizyty było ponaglenie Teheranu z dostawami nowej broni, której Moskwa potrzebuje do dalszych ataków na infrastrukturę krytyczną Ukrainy. I to kolejny rosyjski wstyd, całkiem porównywalny z ucieczką z Chersonia.

Wiadomości
Generał Załużny: Rosjanie wycofują się, bo zmusiły ich do tego ukraińskie siły zbrojne
2022.11.10 14:57

Chwaląca się swoją bronią „druga armia świata” okazała się tak archaiczna, że teraz jest uzależniona od kraju, który od dziesięcioleci jest objęty sankcjami Zachodu za dostawy broni. Można by oczywiście zapytać, na jakie potrzeby przeznaczano bezgraniczny rosyjski budżet wojskowy, ale rosyjskie złodziejstwo od niepamiętnych czasów była silniejsze nawet niż rosyjski szowinizm.

Jednak nawet ta zmiana celów wojny nie odpowiada na najważniejsze pytanie: co dalej? Jeśli Władimir Putin nie może podbić Ukrainy, to co osiągnie niszcząc ją? Zaspokoi pragnienie zemsty? Uzyska zgodę Kijowa na prowadzenie rozmów pokojowych, które ocalą przynajmniej te zdobycze terytorialne, które może jeszcze ocalić? Ale myśleć o takich rozwiązaniach można było w pierwszych tygodniach po inwazji, kiedy nie wykształcił się jeszcze „nawyk wojny” i kiedy Zachód i ukraińskie kierownictwo mogły prawdopodobnie zdecydować się na niepopularne kompromisy w imię pokoju.

Opinie
Odbicie Chersonia: początek dyplomacji, ale nie koniec wojny
2022.11.11 11:30

Teraz zmieniły się cele nie tylko Władimira Putina, ale także jego wrogów. Nawet jeśli Kijów i zachodnie stolice nie mogą jeszcze dziś liczyć na upadek reżimu rosyjskiego i ukaranie zbrodniarzy wojennych, to chęć przywrócenia sprawiedliwości i prawa międzynarodowego jest, jak to się mówi, „uprawnionym celem” wojny. Ponieważ egzekwowanie prawa siły zamiast prawa międzynarodowego jest obarczone perspektywą nowych, znacznie groźniejszych konfliktów. I to jest dokładnie to, co powiedział wczoraj szef Dowództwa Strategicznego USA, admirał Charles Richard, ostrzegając, że wszystko dopiero się zaczyna, sugerując zbliżanie się innego, znacznie bardziej globalnego konfliktu.

I właśnie po to, by nie doszło do jego zaistnienia, ważne jest powstrzymanie Władimira Putina – poprzez zmuszenie Rosji do rezygnacji z okupowanych ziem ukraińskich. Ale najwyraźniej nie jest to tym, co chciałby osiągnąć sam Putin.

Witalij Portnikow dla vot-tak.tv, belsat.eu

Inne teksty autora w dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.