Psychoza militarna i szukanie casus belli. Jak Łukaszenka reaguje na coraz silniejszą presję Kremla

Władze Białorusi i Rosji zdecydowały o rozwinięciu regionalnego zgrupowania wojsk. Co to znaczy? Czy Alaksandr Łukaszenka przygotowuje się do bezpośredniego zaangażowania Białorusi w wojnę z Ukrainą?

W ostatnich dniach stosunki między Mińskiem a Kijowem stają się coraz bardziej napięte. W minioną sobotę wieczorem (!) ambasador Ukrainy Ihor Kyzym został wezwany do białoruskiego MSZ w celu przekazania noty dyplomatycznej. W swobodnym tłumaczeniu można to wyjaśnić tak: aha, wiemy, że szykujecie atak na naszą ziemię, więc nawet się nie ważcie!

Wiadomości
Mińsk oskarża Kijów o przygotowanie „ataku na Białoruś”
2022.10.09 10:46

Wygląda to na klasyczne szukanie przysłowiowego casus belli. W takich warunkach nawet najmniejszy “wybuch” na terytorium Białorusi wystarczy, by oświadczyć: doigraliście się, to teraz odpowiemy!

Interesy odwiecznych sojuszników są zupełnie różne

Rano 10 października Alaksandr Łukaszenka zwołał Radę Bezpieczeństwa i ponownie mówił o zagrożeniu ze strony Ukrainy i NATO. Ponadto, jak powiedział, “w Kijowie nie tylko mowa jest o atakach na Białoruś, ale są one już planowane”. Stwierdził, że Ukraińcom “uderzyły do głowy sukcesy i są teraz gotowi iść na wojnę ze wszystkimi”.

Wisienką na torcie było oświadczenie białoruskiego przywódcy, że wraz z Władimirem Putinem uzgodnili rozwinięcie zgrupowania regionalnego i że właściwie to plan jest realizowany od dwóch dni.

Dla wielu komentatorów politycznych jest to oczywiste. Podobno Putin wywierał presję na Łukaszenkę podczas negocjacji w Soczi i Petersburgu i ostatecznie zmusił go do bezpośredniego udziału w agresji. Dlatego Mińsk z taką gorliwością oskarża Kijów o przygotowywanie ataku. Białorusini są przygotowywani do wojny. A rozwinięcie zgrupowania regionalnego to tylko eufemizm. W rzeczywistości następuje koncentracja sił do nowej, teraz wspólnej ofensywy przeciwko Ukrainie od północy.

Oczywiście nie słyszałem, o czym i w jakim tonie rozmawiali Putin i Łukaszenka podczas ich ostatnich spotkań twarzą w twarz. Zaryzykowałbym jednak przypuszczenie, że wynik nie jest aż tak jednoznaczny.

Należy przyjąć, że interesy odwiecznych sojuszników w tej wojnie (jak i w wielu innych sprawach) są zasadniczo różne.

Putin wyraźnie zmierza do eskalacji konfliktu w nadziei, że za wszelką cenę rzuci Ukrainę, a w zasadzie cały świat zachodni, na kolana. Cel zakrawa o obłęd, ale faktem jest, że władca Kremla wyzbył się jakichkolwiek hamulców.

Białoruski przywódca to taki sam autokrata i woluntarysta, z tak samo antyzachodnimi poglądami. Jednak zasadnicza różnica jest taka, że Łukaszenka myśli tylko o ścisłej (a najlepiej wiecznej) kontroli nad swoim “małym skrawkiem ziemi”, jak od czasu do czasu nazywa Białoruś. Ambicje imperialne są mu obce. Jak dla przytłaczającej większości Białorusinów. W zasadzie są to ludzie, którzy chcę pokoju i wcale nie chcą iść na wojnę z Ukrainą, co do tego nie ma wątpliwości.

Wiadomości
Białoruski minister obrony nie chce walczyć z Polakami, Litwinami i Ukraińcami
2022.10.11 08:45

Krótko mówiąc, wojna, którą Moskwa rozpoczęła 24 lutego (a dokładniej jej nowa faza, bo wojna trwa de facto od 2014 roku) nie niesie za sobą dla chytrego sojusznika Putina nic oprócz bólu głowy i nieprzyjemnych perspektyw (aż po Hagę).

Mińsk nadal woli osłaniać swoich rosyjskich braci od tyłu

Tak, Łukaszenka sam popadł w zgubną zależność od Moskwy, pod tym względem dostał to, na co zasłużył. Współudział białoruskiego reżimu w agresji na Ukrainę jest oczywisty. Ale nie ma też wątpliwości, że przez cały czas, od 24 lutego, Łukaszenka starał się powstrzymać od bezpośredniego udziału w “operacji specjalnej”, od wysłania swoich wojsk w kocioł działań wojennych na Ukrainie.

I jeśli przeanalizujemy słowa, które padły z ust Łukaszenki na wczorajszym spotkaniu w sprawie bezpieczeństwa, możemy dojść do wniosku, że nie pozostawił on żadnej nadziei na uniknięcie najgorszego.

Wiadomości
MSZ radzi Polakom opuścić Białoruś
2022.10.10 19:22

Po raz kolejny przypomniał, jak ważne jest krycie tyłu jego rosyjskich braci. Po raz kolejny dramatyzował mówiąc o strasznym zagrożeniu ze strony NATO, a zwłaszcza Polski. Nawet fakt, że Polacy wycofali swoje wojska z granicy, był interpretowany jako podstęp: “A ile zajmie powrót na granicę Białorusi? Pół nocy i tu będą. Widzimy to”.

Łukaszenka zdaje się nieustannie podsuwać Putinowi mit żołnierzy NATO gotowych wbić mu nóż w plecy, aby przekonać go, że lepiej trzymać białoruską armię na zachodnich granicach. I na południowych, oczywiście. Jak można przypuszczać, to właśnie takie wymyślone scenariusze w dużej mierze stoją za napompowaną psychozą militarną: ratunku, jesteśmy atakowani, rzućcie siły na pomoc!

Mało prawdopodobne jest, by Moskwa wierzyła, że Ukraińcy mają w planach atak na Białoruś, ale tamtejsi stratedzy zdają sobie sprawę, że to całe rosyjsko-białoruskie “zgrywanie siłaczy” zmusza Kijów do trzymania części armii na swoich północnych granicach w obawie przed pojawieniem się kolejnego frontu. A to gra na rękę Kremlowi, który już ponosi porażkę za porażką na innych frontach.

Wiadomości
Łukaszenka oczekuje przybycia rosyjskich żołnierzy – “nie będzie to jeden tysiąc”
2022.10.10 15:04

Być może w rozmowach tête-à-tête Łukaszenka jest z Putinem bardziej szczery: rozumiesz, że ukraińska armia zmiecie moich żołnierzy w okamgnieniu. Groźba może podziałać lepiej niż jej spełnienie.

Casus belli – na wypadek, gdyby Putin podstawił reżim pod ścianą

Warto też zwrócić uwagę na kwestie formalne. Trzon zgrupowania regionalnego stanowi armia białoruska, a przybywające na rozmieszczenie wojska rosyjskie mają być kierowane przez niejakie Wspólne Dowództwo (choć o jego powstaniu nic jeszcze nie słychać). I są to głównie oddziały 1. Gwardyjskiej Armii Pancernej Zachodniego Okręgu Wojskowego Rosji. Próba zaatakowania Ukrainy czołgami przez bagna Polesia, w dodatku w jesiennym błocie nie jest najmądrzejszą opcją.

Szef komisji obrony rosyjskiej Dumy Państwowej Andriej Kartapołow, stwierdził, że rozmieszczone obecnie wspólne siły rosyjsko-białoruskie nie muszą brać udziału w “specjalnej operacji wojskowej”. Powiedział też, że są one rozmieszczone w odpowiedzi na działania Polski i odbywa się to na prośbę Łukaszenki.

Białoruski dyktator na spotkaniu Rady Bezpieczeństwa również pośrednio dał do zrozumienia, że tak jest i podkreślił, że nie należy się spodziewać przybycia dużej liczby wojsk rosyjskich.

Wiadomości
Łukaszenka uzgodnił z Putinem „rozwinięcie  wspólnego regionalnego zgrupowania wojsk”. Oskarżał też Polskę
2022.10.10 13:14

Oczywiście, tu można przypomnieć sobie o wspólnych ćwiczenia Wojskowa Stanowczość 2022, które poprzedzały obecną wojnę, kiedy to rosyjskie i białoruskie władze otwarcie zapewniały, po pierwsze, że liczba uczestniczących żołnierzy nie przekracza norm wyznaczonych przed Dokument wiedeński, a po drugie, że po manewrach wszyscy rozjadą się do swoich jednostek.

Ogólnie rzecz biorąc, w nic nie można wierzyć. Teraz Kreml może też dać sobie spokój ze wszystkimi formalnościami i pod pozorem rozmieszczenia zgrupowania regionalnego (rzekomo w celach obronnych) stworzyć potencjał uderzeniowy dla nowego ataku na Ukrainę z dowolnych sił i środków pod swoim dowództwem. Wciąż jednak pozostaje banalne pytanie – czy Moskwa ma teraz wystarczające siły i środki, by to zrobić.

Poza tym dowódca białoruskich wojsk granicznych generał Anatol Łapo oświadczył wczoraj, że Ukraińcy wysadzili prawie wszystkie mosty na granicy i “rozmieszczają miny przeciwczołgowe w trzech rzędach na drogach”. Co wydaje się być prawdą. Wyciągnąwszy wnioski z lutowej rosyjskiej próby zdobycia Kijowa metodą blitzkriegu, ukraińskie Siły Zbrojne są zapewne gotowe tym razem przyjąć nieproszonych gości z całą serdecznością.

Wiadomości
ISW: Rosjanie zaczynają sobie zdawać sprawę z niepowodzeń na Ukrainie, Putin szuka winnych
2022.10.10 08:36

Zarówno w Mińsku, jak i w Moskwie na pewno zdają sobie z tego sprawę. Można więc przyjąć, że na razie rozmieszczenie zgrupowania regionalnego to jedynie próba zastraszenie przeciwnika. Nie sposób przewidzieć, co się stanie dalej – zbyt wiele dynamicznych czynników wpływa na rozwój tej wojny.

Jednak na dzień dzisiejszy wydaje się, że Łukaszenka ma jeszcze w rękawie karty, które pozwolą mu na chytrą grę w osłanianie tyłów rosyjskiego przyjaciela przed atakiem NATO i może zastosować inne tego typu sztuczki. Choć wciąż szuka casus belli na wypadek, gdyby jego przyjaciel Wołodia w końcu postawił go pod ścianą.

Alaksandr Kłaskouski dla Vot Tak, ksz, pp/ belsat.eu

Inne teksty autora w dziale Opinie

 

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności