Kiedy śpiący się obudzą?

“Kiedy w końcu społeczeństwo rosyjskie obudzi się ze snu i obali autorytarny reżim Putina?”- pytają mnie z nutką niecierpliwości w głosie uprzejmi ludzie z zamożnych krajów zachodnich. “Czego to bydło potrzebuje, żeby się wściec i zrzucić tyrana?”- pytają z tych samych krajów mniej uprzejmi ludzie, z reguły byli rodacy.

Moi przyjaciele z reżimów despotycznych – takich jak Kuba, Chiny, Białoruś czy Turkmenistan – nie zadają takich pytań. Wiedzą, jaka jest cena, wiedzą, jak się czuje człowiek, gdy ma oddech śmierci na karku. Nie próbują wyglądać na niecierpliwych i wzniosłych bojowników o wolność, ponieważ sami jej bronią najlepiej, jak potrafią, ryzykując życiem. Znają cenę prawdziwego ryzyka i nie zadają głupich pytań.

Ile można tolerować samowolę i tyranię?

Najgłośniej rosyjskie społeczeństwo piętnują za jego bierność byli słudzy reżimu Władimira Putina. Tacy jak Arkadij Babczenko, który walczył w Czeczenii w szeregach armii rosyjskiej. Tacy jak Ajder Mużdabajew, który cicho i szczęśliwie pracował jako zastępca redaktora naczelnego gazety Moskowskij Komsomolec. Jest ich wielu teraz na Zachodzie i rozpaczliwie próbują wykopać dół pomiędzy swoją prorządową przeszłością a “krystalicznie czystą” teraźniejszością. Inni wzywają do zniszczenia Rosji, zapominając, że miłośnicy niszczenia narodów i krajów zostali powieszeni zgodnie z wyrokiem trybunału w sali sportowej w więzieniu w Norymberdze w 1946 roku.

Analiza
Słownik Putina. Jakimi pojęciami tłumaczy wojnę z Ukrainą i co się za nimi kryje
2022.03.08 13:03

Nie chodzi jednak o tych, którzy przebiegle retuszują swoją przeszłość. Wielu w wolnym świecie naprawdę zastanawia się: ile można tolerować brak wolności i tyranię? Ich zdziwienie opiera się na tym, że swoje zamiłowanie do wolności przykładają do warunków swojej demokracji, a nie naszej dyktatury. U siebie mogą bez strachu protestować i dążyć do zmian; u nas zachowują się zupełnie inaczej. Mówiąc najprościej – jak my, a nawet gorzej.

Powołani do obrony wartości demokracji wysocy rangą politycy zachodni, kończąc swoje kadencje, chętnie odchodzą na ciepłe posady do zarządów rosyjskich spółek państwowych. Zachodni biznesmeni w Rosji łatwo wpasowują się do systemu korupcyjnego, karmiąc biurokrację Putina nie gorzej niż ich rosyjscy odpowiednicy.

Zachód od 20 lat chętnie przyjmował u siebie ładnie wyglądających bandytów, którzy budowali swoje fortuny defraudując budżet państwa. Otwierał wszystkie możliwości dla kremlowskich propagandystów, którzy nie wiedzą, czym jest konkurencja. Serdecznie witał dyktatora i jego zwolenników, którzy de facto otwarcie uzurpowali sobie władzę w Rosji.

Raport
Bieg z przeszkodami. Emigrujący z Rosji opozycjoniści skarżą się na prześladowania za granicą
2022.03.09 15:10

“Kiedy się obudzimy?”

A teraz pytacie: “kiedy się obudzimy?” Ale jeśli Zachód był czy pod wpływem Putina, czy w stanie permanentnej hipokryzji przez tyle lat, to czego chcecie od Rosjan, którzy są pozbawieni alternatywnych informacji, konkurencji politycznej i podstawowych swobód obywatelskich? Autorytaryzmowi trudno się oprzeć, zwłaszcza gdy wolne kraje protekcjonalnie i życzliwie go popierają.

Zachód od 20 lat troskliwie hodował potwora, obdarowując go twardą walutą za tani gaz, inwestując kapitały w państwową gospodarkę i patrząc przez palce na przestępstwa w Gruzji, Syrii, a także w samej Rosji. A teraz, gdy doszło do prawdziwej wojny w Europie, Zachód przyjął spóźnione sankcje, faktycznie rzucił na pastwę losu Ukrainę i pyta nas, dlaczego milczymy!

Wolność była systematycznie tłumiona w Rosji przez ostatnie 20 lat, a poza naszym krajem niewielu się tym przejmowało. Obecna wojna z Ukrainą jest bezpośrednią konsekwencją tej polityki terrorystycznej. Obawiam się, że nie jest to dobrze rozumiane na Zachodzie. Myślę, że jest to jeszcze gorzej rozumiane w samej Rosji.

Muszę jednak powiedzieć, że na Zachodzie są ludzie i organizacje, które zdają sobie sprawę ze znaczenia obrony praw człowieka dla zachowania międzynarodowego pokoju. Są tacy ludzie w Rosji. Zarówno tam, jak i tutaj jest ich niewielu, zbyt mało, aby mieć poważny wpływ na proces podejmowania decyzji politycznych. Robią jednak, co mogą: wychodzą na akcje uliczne, piszą listy protestacyjne, wspierają więźniów politycznych.

Aktualizacja
Brutalne zatrzymania Rosjan protestujących przeciwko wojnie
2022.03.06 15:09

Społeczny opór przed systemem despotycznym bazuje na jednej prostej zasadzie: siła protestu jest odwrotnie proporcjonalna do siły represji. Dlatego na przykład w ZSRR, gdzie system represyjny był groźniejszy, podczas wojny z Afganistanem nie było zauważalnych protestów, chociaż według oficjalnych danych zginęło ponad 15 tysięcy żołnierzy. Nie było protestów także w nazistowskich Niemczech, gdzie najmniejsze niezadowolenie było karane wywiezieniem do obozu koncentracyjnego. Brak protestów w Korei Północnej.

W Rosji nadal można protestować. Cena za to nie jest tak wysoka, jak ta, która już była w naszej historii. Ale niestety niewiele osób chce zapłacić nawet taką cenę. A tym na Zachodzie, którzy zastanawiają się, dlaczego ludzie są tak obojętni, radzę przyjechać tutaj i wziąć udział w akcjach. Być może natychmiast znajdą wszystkie odpowiedzi na swoje pytania.

I proszę nie zapominać: od 20 lat prosiliśmy Zachód, aby nie wspierał dyktatury – nikt nas nie słyszał. Teraz w Rosji nie ma nikogo, kto mógłby was usłyszeć.

Aleksandr Podrabinek dla vot-tak.tv, rosyjskojęzycznego portalu Biełsatu. Tłumaczenie Masza Makarowa, pj/belsat.eu

 

Wiadomości
Kreml zablokował rosyjskojęzyczny portal Biełsatu „Wot Tak”
2022.03.07 12:44

 

Autor jest rosyjskim obrońcą praw człowieka, radzieckim dysydentem – za swoją działalność został skazany na zesłanie w Ust’-Nierze i w łagrach w Jakucji. W 1979 roku napisał pracę o medycynie karnej – o wykorzystaniu psychiatrii do celów politycznych. Wcześniej KGB skłaniało go do emigracji, grożąc sprawą karną. Aleksandr Podrabinek odmówił i napisał oświadczenie: “Wiem, że nasz kraj jest nieszczęśliwy i skazany na cierpienie. I dlatego zostaję. Nie chcę siedzieć za kratkami, ale też nie boję się łagru. Cenię swoją wolność, podobnie jak wolność mojego brata, ale nie handluję nią. Nie poddam się żadnemu szantażowi. Czyste sumienie jest dla mnie bardziej cenne niż dobre samopoczucie. Urodziłem się w Rosji. To mój kraj i muszę w nim pozostać, bez względu na to, jak ciężko jest tutaj i jak łatwo na Zachodzie”. Mimo postępującej izolacji kraju, Aleksandr Podrabinek zostaje w Rosji.

Inne teksty autora znajdziecie w dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności