Ukraina rozwarstwiona. Widać to w sondażach i na ulicach

Ukraińskie społeczeństwo już nie jest tak skonsolidowane jak w momencie, gdy wybuchła wojna na pełną skalę. 20 miesięcy temu wydawało się, że cały kraj broni swojej ojczyzny. Teraz jedni walczą na froncie siedząc w błocie w okopach, a inni żyją w miarę spokojnie w swoich domach. Ci pierwsi i ich bliscy coraz częściej wyrażają swoje niezadowolenie. 

Ulice takich miast jak Równe, Lwów czy nawet Kijów przypominają te z czasów pokoju. Od czasu do czasu słychać syrenę informującą o alarmie lotniczym. Najczęściej na szczęście kończy się tylko wewnętrznym niepokojem, że coś może „przylecieć”. W Odessie, Dnieprze czy Charkowie do ataków dochodzi częściej. Jednak nawet w stosunkowo spokojnym mieście czy wsi wystarczy przejść się na cmentarz, aby zobaczyć, ile ofiar przyniosła wojna.

Ukraina, wojna, cmentarz, żołnierze, zabici, wojna na Ukrainie, kontrofensywa, korupcja, co dalej, kiedy skończy się wojna na Ukrainie, co się dzieje na Ukrainie, jak żyją Ukraińcy, zdj.: Piotr Pogorzelski/Biełsat
Cmentarz w Równem na Ukrainie, październik 2023 r.
Zdj. Piotr Pogorzelski/Biełsat

Na froncie są setki tysięcy Ukraińców i Ukrainek, wielu z nich walczy od samego początku pełnowymiarowej rosyjskiej inwazji. Wielu z nich nie wróci, a wielu zostanie rannych, będzie wyleczonych i znów wysłanych na front. Co pewien czas w ukraińskich miastach odbywają się manifestacje rodzin żołnierzy, które żądają, aby mogli oni wrócić do domów, a na ich miejsce przyjechali kolejni. Władze jednak nie chcą organizować następnej fali mobilizacji, a ochotników właściwie już nie ma, bo kto chciał iść do armii, ten poszedł jeszcze wiosną zeszłego roku.

Wszystko to sprawia, że zaczyna narastać poczucie niesprawiedliwości, że jedni żyją spokojnym życiem, robiąc zakupy i siedząc w kawiarniach, a inni w tym czasie walczą o przeżycie na froncie. I o ile wcześniej mocnym argumentem było to, że „my walczymy po to, aby tutaj można było żyć w pokoju”, o tyle teraz wojskowi chyba coraz częściej zadają sobie pytanie: „dlaczego tylko my walczymy, aby tutaj można było żyć w pokoju?”.

Opinie
Wojna będzie długa. Wygra ten, kto wytrwa
2023.11.03 14:58

Psychologowie pracujący na Ukrainie z wojskowymi tłumaczyli mi, że mają oni bardzo wyczulone wyczucie sprawiedliwości społecznej. W dodatku potęgują je wybuchające od czasu do czasu skandale korupcyjne w wojsku czy obnoszenie się przez niektórych obywateli Ukrainy ze swoim bogactwem w czasie, gdy wiele osób straciło pracę i ma naprawdę problemy, żeby związać koniec z końcem.

Jak zauważył dziennikarz Ukraińskiej Prawdy Mychajło Tkacz, nowe modele samochodów pojawiają się w Kijowie niemal równie szybko jak w Londynie. Nawet jeśli pieniądze zostały zarobione w uczciwy sposób, a właściciel nowej limuzyny wspiera armię, to obnoszenie się z bogactwem przypomina jedzenie tortu przy bezdomnym.

Zresztą taki przypadek dosłownie miał miejsce niedawno we Lwowie, gdzie odbyło się huczne dwudniowe wesele byłego prokuratora i byłej funkcjonariuszki Państwowego Biura Śledczego, na którym było razem 800 gości i występowały gwiazdy ukraińskiej estrady. Hitem był dwumetrowy tort za co najmniej 100 tysięcy hrywien, czyli 11 tysięcy złotych. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że małżonkowie to osoby, które do niedawna zajmowały stanowiska państwowe, na których raczej nie zarabia się – przynajmniej oficjalnie – tak dużo, żeby z taką pompą świętować własny ślub. Kropkę nad i postawiła panna młoda, która weselem się sama pochwaliła na portalach społecznościowych.

Media robią swoje

Wojskowi twierdzą przy tym, że za spokojne nastroje społeczeństwa, które w swojej części nie odczuwa wojny, odpowiadają media będące pod wpływem Biura Prezydenta. Jeśli włączyć ukraińską telewizję, nadal w większości kanałów emitowany jest „Wspólny maraton” – całodobowy program informacyjny przygotowywany przez największe stacje. Wizja Ukrainy tam przedstawiana jest niemal idylliczna – na froncie walczą odważni żołnierze, jest im ciężko, ale się trzymają, młodzi naukowcy przygotowują cudowną broń, a politycy na czele z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim jeżdżą po świecie zabiegając o wsparcie dla Kijowa, zarówno finansowe, jak i militarne. Nie zawsze odnoszą sukcesy, ale się starają. Oprócz tego mamy wolontariuszy pomagających armii. Obraz dopełniany jest oczywiście bieżącymi informacjami o ostrzałach ukraińskich miast.

Nie jest to propaganda na modłę rosyjskiej telewizji. Nie ma tutaj ciągłej propagandy sukcesu. We „Wspólnym maratonie” mamy także stosunkowo krytyczne materiały dotyczące sytuacji na froncie czy nadużyć władz, ale stanowią one margines. Obraz tam prezentowany jest tylko częścią ukraińskiej rzeczywistości.

Wiadomości
Zełenski do Amerykanów: możemy wygrać wojnę
2023.11.08 19:01

Nie dziwi zatem, że według sondażu Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii „Wspólnemu maratonowi” ufa tylko 48 procent Ukraińców. W maju zeszłego roku było to 69 procent. Liczba osób, które nie mają zaufania do tego medium wzrosła w tym okresie z 12 do 39 procent.

Ukraińcy nie są jednak skazani na jedyny „państwowy” przekaz. Oprócz tego istnieją takie kanały telewizyjne jak Espreso czy Priamyj, które mają własne anteny. Są też bardzo dobrze rozbudowane media internetowe, jak Ukraińska Prawda, Liga, DT, LB, NV czy finansowane przez Waszyngton Radio Wolna Europa/Radio Swoboda, które także mają własne kanały dystrybucji materiałów wideo na YouTube.

O ile na początku wojny kontrowersyjne kwestie, które mogły zaszkodzić wizerunkowi władz, były tematem tabu, o tyle teraz w tych mediach możemy znaleźć wiele krytycznych materiałów pod adresem rządzących. Dość powiedzieć, że kwestia korupcji w armii wypłynęła – między innymi – dzięki opiniotwórczemu portalowi byłego tygodnika Dzerkało Tyżnia. Nie można zatem mówić o żadnej cenzurze. Moim zdaniem to właśnie wizja Ukrainy przedstawiana w tym segmencie mediów jest najbardziej zbliżona do rzeczywistości.

Wiadomości
Ukraina. Zlikwidowano kanał wywozu za granicę części samolotów bojowych
2023.11.08 17:14

Nie można przy tym pominąć ogromnej liczby kanałów w komunikatorze Telegram, które rządzą się swoimi zasadami, a raczej ich brakiem. Większość z nich jest anonimowa, przekazuje krótkie informacje, które nie dają pełnego obrazu wydarzenia, szczególnie kontekstu. Mimo to są one chętnie konsumowane przez Ukraińców. Badanie USAID-Internews przeprowadzone latem, a opublikowane jesienią, świadczy o tym, że aż 76 procent badanych czerpie wiadomości z portali społecznościowych. Na pierwszym miejscu jest tutaj właśnie Telegram, z którego korzysta 72 procent badanych. Tuż po rozpoczęciu wojny na pełną skalę było to 60 procent, a w 2021 roku 21 procent. Dla porównania: Facebook dla otrzymania wiadomości wykorzystuje 19 procent Ukraińców, a rok wcześniej 25 procent. Przy czym, według sondażu z początku roku, 45 procent badanych przez Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii jest przekonanych, że kanały w Telegramie publikują tylko sprawdzone informacje. Nawet anonimowe.

Władze muszą się ratować

Jak widać zatem, ukraińskie władze nie są w stanie w pełni kontrolować przestrzeni medialnej. Z dnia na dzień zwiększa się też liczba tych, którzy zostali w jakiś sposób dotknięci wojną – na froncie jest, zginął bądź został ranny ktoś z rodziny, znajomych czy bliskich. Sondaż grupy Rating wskazuje, że obecnie 65 procent Ukraińców zna kogoś, kto poszedł walczyć po 24 lutego 2022 roku. Nawet jeśli duża część Ukraińców wypracowała już jakąś metodę pozwalającą na oderwanie się od trwającej wojny, to ich liczba będzie się powoli zmniejszać. Nic przy tym nie zapowiada jakichś sukcesów na froncie, jak było niemal dokładnie rok temu, gdy Ukraińcy wyzwolili Chersoń, a wcześniej odnieśli sukcesy pod Kijowem i Charkowem. Oczywiście za sukces można uznać otrzymanie statusu państwa kandydującego do Unii Europejskiej, ale tutaj mówimy jedynie o kwestiach wojennych.

Opinie
Wymazywanie „szarych stref bezpieczeństwa” i ekspansja Zachodu
2023.11.08 16:14

Biuro Prezydenta stoi zatem przed nie lada wyzwaniem, jak skanalizować rosnące negatywne nastroje. Obecnie niemal 30 procent Ukraińców jest przekonanych, że sprawy w ich kraju zmierzają w złym kierunku. W maju zeszłego roku było to tylko 16 procent. Zmniejszyła się liczba tych, którzy uważają, że wszystko idzie w dobrym kierunku, z 68 do 60 procent. Najprostszym rozwiązaniem w czasie pokoju byłoby przeprowadzenie wyborów, jednak obecnie trwa wojna i ich zorganizowanie wydaje się niemożliwe. Stąd w tym tygodniu Wołodymyr Zełenski odrzucił taką możliwość.

Być może jest to też związane z mniejszym niż na początku wojny poparciem dla prezydenta. Spadło ono z 91 do 76 procent. Rządowi ufało w maju zeszłego roku 74 procent Ukraińców, teraz 39 procent. Parlamentowi wierzy obecnie 21 procent, 17 miesięcy temu 58 procent. Mimo braku spektakularnych sukcesów na froncie, zaufanie do armii jest kolosalne i sięga 94 procent. Na drugim miejscu są aktywiści pomagający armii. Ufa im 87 procent.

Przeprowadzony miesiąc temu sondaż Gallupa pokazuje jednak, że Ukraińcy nie zamierzają się poddawać, nawet jeśli nie patrzą już tak pozytywnie w przyszłość. 60 procent chce walczyć aż do zwycięstwa, czyli przywrócenia granic z 2014 roku (we wrześniu zeszłego roku było to 70 procent). To dwa razy więcej niż tych, którzy chcą jak najszybszych negocjacji. Takich osób jest najwięcej na wschodzie i południu kraju, czyli w regionach najbardziej dotkniętych wojną.

Wiadomości
Szef Rady Europejskiej: UE powinna kupować zboże od Ukrainy i wysyłać na Bliski Wschód
2023.11.09 08:33

Podsumowując, ukraińskie społeczeństwo nie jest już tak skonsolidowane jak wiosną zeszłego roku. Nie grupuje się wokół flagi, czy dosłownie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, ale nadal większość chce walki aż do zwycięstwa. Coraz bardziej widoczne są podziały na tych, którzy walczyli i walczą oraz na tych, którym udało się zbudować pokojowe życie w czasie wojny. Co więcej, ten podział nakłada się też na podział regionalny, który na Ukrainie już powoli zanikał. Co będzie dalej, nie wie nikt, ale wiele zależy od tego, jak Ukraina przeżyje zimę. Rosjanie nie rozpoczęli ataków na pełną skalę na infrastrukturę energetyczną, ale ukraińskie władze twierdzą, że są do nich gotowe. Czy tak będzie, zapewne niedługo niestety się przekonamy.

Historie
Nadchodzi decydująca zima. Polski misjonarz o pomocy, jakiej potrzebuje Ukraina
2023.11.05 13:30

Piotr Pogorzelski/belsat.eu

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności